KTO CI ZAŚPIEWA (2018) – o pamięci i tożsamości.

„Kto ci zaśpiewa” –o pamięci i tożsamości.
Film Carlosa Vermuta „Kto ci zaśpiewa” otwiera scena, w której widzimy nieprzytomną kobietę leżącą na plaży. Uwagę zwraca jej elegancka suknia i beżowe szpilki leżące tuż obok. Nad nią pochyla się inna kobieta, która stara się pomóc. Dwie niewielkie postaci na tle bezkresnego oceanu. Wkrótce dowiadujemy się, że kobieta znaleziona na plaży to Lila Cassen –słynna, nie koncertująca już jednak od dziesięciu lat piosenkarka. W kolejnej scenie, Lila (grana przez Najwę Nimri) budzi się w szpitalu i w pierwszym odruchu dotyka swojej twarzy. Patrzy na zakończoną złotymi paznokciami dłoń tak, jakby był to jakiś obcy, niepołączony z jej ciałem organizm. Jednego z tipsów brakuje. Palec zwieńczony krótkim, bezbarwnym paznokciem zdaje się tworzyć lukę w całości. Na stoliku znajdującym się w rogu pokoju widzimy papierowe statki. Siedzi przy nim Blanca, agentka i przyjaciółka, którą, Lila poznała ponad 20 lat temu. To ona odnalazła ją na plaży.
Wkrótce Lila wychodzi ze szpitala przebijając się przez tłum dziennikarzy i fanów. Scena odbywa się w zwolnionym tempie i przy nastrojowej, lekko hipnotyzującej muzyce. Bohaterka wraca do świata, który jeszcze niedawno był jej światem, a który teraz wydaje się kompletnie obcy. Wraca do domu, którego rozkładu nie pamięta. Domu wypełnionego rzeczami, które zdają się należeć do kogoś innego. Na skutek utraty pamięci, Lila nie jest nawet pewna swoich nawyków żywieniowych. Jest zaskoczona, gdy od Blanki dowiaduje się, że miała w zwyczaju jeść jedynie surowe pokarmy i prosi ją o przygotowanie jajek sadzonych. Bohaterka zdaje się być inną osobą. Nawet w kwestiach tak podstawowych, jak jedzenie rozmija się gdzieś z dawną sobą, chociaż należałoby raczej powiedzieć, z osobą, którą jeszcze kilka dni temu była. Przedstawiona w filmie sytuacja stawia pod znakiem zapytania wszystkie te cechy, preferencje, czy zainteresowania, o których możemy powiedzieć, że nas definiują. Pozbawieni własnej historii, na podstawie której nabywamy nowe doświadczenia, czy upodobania, a tym samym wyrabiamy sobie zdanie na różne tematy, stajemy się pustą, białą kartą zupełnie pozbawioną wiedzy o samej sobie. W jednej ze scen, Lila uczy się na pamięć odpowiedzi, których niegdyś udzielała w wywiadach. Zapytana o to, czy robi to ponieważ obawia się, że jej obecne odpowiedzi mogłyby się różnić, stwierdza, że robi to dlatego, że nie ma pojęcia, co mogłaby odpowiedzieć. Lila nie wie, jaki jest jej ulubiony kolor, książka, czy film. Musi poznać samą siebie na nowo.
W tym samym czasie, Blanca pracuje nad przygotowaniem trasy koncertowej, koniecznej ze względu na to, że po dziesięciu latach przerwy, środki z tantiem powoli się kończą. Bohaterka musi więc dość szybko stać się znów Lilą. Wypełnić ciało treścią, która została wymazana. Przyjdzie jej na nowo odkryć swoją własną twórczość – piosenki, których już nie pamięta. Scena, w której Lila ogląda swoje dawne występy ma w sobie coś hipnotyzującego. Słyszymy muzykę i widzimy jedynie jej zagubioną i zdziwioną twarz, na którą padają kolory rzucane przez ekran. Wszystko, co robiła przez te lata staje się obce. Znajomy wydaje się być jedynie rytm, który jak sama mówi „rozsadza ją od środka”. Rytm, którego nie słyszy, ale który czuje odkąd obudziła się w szpitalu. Sceny, w których bohaterka znajduje się w swoich przesyconym bielą i szarością mieszkaniu, przeplatane są scenami krajobrazów, takich jak zachód słońca na plaży, czy fale oceanu, co nadaje całości nieco senny, oniryczny klimat. Pasuje on do stanu, w jakim znalazła się bohaterka – osadzona w życiu, które wydaje się być snem, życiem kogoś innego, a które musi zaakceptować jako swoje i dopasować się do niego. W jednej ze scen Lila widzi siebie z zewnątrz. Ta druga ona przechadza się w błyszczącej sukni, ale widzimy jedynie jej plecy. Tak jakby była tą właściwą dawną Lilą, którą ta obecna musi się stać, ale wciąż jeszcze nie wie jak. Wciąż jeszcze nie potrafi sobie przypomnieć swojej dawnej twarzy. Bohaterka musi stworzyć swoje wyobrażenie na temat tego, kim była na podstawie zdjęć, filmów, teledysków i opowieści Blanki. Przeszukując Internet, natrafia na występ imitującej ją Violety, występującej w barze karaoke. I tak poznajemy kolejną bohaterkę filmu Carlosa Vermuta. Na pozór życie Violety (Eva Llorach) znacznie różni się od życia jej idolki. Z czasem okaże się jednak, że obydwie bohaterki mają ze sobą dużo więcej wspólnego. Ciekawie zostały dobrane tu imiona, które w języku hiszpańskim oznaczają również nazwy kwiatów i kolorów (lila –lilak, liliowy, violeta – fiołek, fioletowy). Życie Violety, oprócz pracy w barze karaoke, wypełnia również córka, która na pierwszy rzut oka wydaje się być rozkapryszoną nastolatką, z czasem jednak dowiadujemy się, że ma już ponad dwadzieścia lat, a mimo to jej ambicje ograniczają się do imprez oraz wyłudzania od matki pieniędzy pod groźbą odebrania sobie życia. Relacja między kobietami jest bardzo napięta i w niektórych momentach osiąga wymiar psychicznego terroru stosowanego przez córkę w stosunku do matki. Kiedy indziej Marta wydaje się być normalną dziewczyną, którą z różnych względów dręczy sumienie. Ucieczką od problemów staje się dla Violety osoba piosenkarki. Nad łóżkiem wisi przedstawiający Lilę plakat, a na półce znajduje się płyta winylowa, którą zakupiła tylko po to, aby mieć szansę na spotkanie z Lilą przy podpisywaniu. Violeta nie posiada bowiem gramofonu, na którym mogłaby ją odtworzyć. Wydaje się, że filozofia życiowa bohaterki została dobrze ujęta w haśle, które wymyśla podczas rozmowy ze sprzedawcą mówiących lalek. („Jesteś pewnie przeciętny i zwyczajny. Nie wysilaj się ani nie próbuj być wyjątkowy. Zamiast tego akceptuj rzeczywistość. W ten sposób nawet jeśli nie będziesz całkiem szczęśliwy, przynajmniej przez resztę życia nie będziesz żałosny”). Violeta zdaje się akceptować sytuację, w której się znalazła, mając świadomość własnej przeciętności i niespełnionych ambicji. Później dowiemy się, że kiedyś sama pisała piosenki. Zrezygnowała jednak ze swoich planów i zainteresowań po urodzeniu córki i zadowoliła się naśladowaniem znanej piosenkarki podczas karaoke. Sceny, w których Violeta wykonuje jej piosenki zdają się być ucieczką od rzeczywistości. To nieliczne, cenne momenty, kiedy może poczuć się choć trochę spełniona. Paradoksalnie naśladując kogoś, Violeta w końcu może wyrazić siebie i wydobyć swój prawdziwy głos, który nie przekształci się jedynie w niemy krzyk bezradności, towarzyszący jednej ze scen rozmów z córką. Po występie trzeba jednak zejść ze sceny, ściągnąć perukę i zmyć podłogę, kiedy już wyjdą wszyscy goście. Schodząc ze sceny, bohaterka wkracza z powrotem do swojej szarej egzystencji, jakby te dwa światy dzielił tylko jeden ruch, jeden krok. Po jednym z takich występów, Violeta znajdzie jednak papierowy stateczek, a zwiastowane przez niego spotkanie wprowadzi do jej życia sporo zamieszania.
Blanca spotyka Violetę w nocy na plaży, kiedy ta wchodzi do oceanu, co przywodzi na myśl scenę, w której agentka znajduje nieprzytomną piosenkarkę. Od tego momentu, Violeta stanie się dla swojej idolki źródłem wiedzy o niej samej jako o artystce. Będzie jej pomagać przypomnieć sobie własne piosenki, ruchy i choreografie. Razem będą tworzyć Lilę od nowa, a może należałoby powiedzieć odtwarzać Lilę sprzed wypadku. Nie będzie to jednak łatwe zadanie ze względu na krytycyzm Lili w stosunku do samej siebie oraz podejmowanych prób, a także jej brak wiary w powodzenie całej misji. W jednej ze scen bohaterki w zupełnie różny sposób reagują na ćwiczony przez Lilę układ, który zdaje się nie wychodzić. Podczas gdy jedna z nich płacze, druga zaczyna się śmiać. Zdają się być wtedy dwiema stronami tej samej momenty, a w końcu obydwie wybuchają śmiechem.
W filmie znajdziemy wiele ciekawych, subtelnych zabiegów, które w jakiś sposób łączą te dwie postaci i sprawiają, że zauważamy pewne paralele między życiem jednej i drugiej. Przykładem niech będą sceny niemego krzyku, które pojawiają się w momentach bezradności w przypadku obydwu bohaterek, czy fakt, że przyjmująca jedynie surowe jedzenie Lila, po utracie pamięci, prosi o jajka sadzone, które są ulubioną potrawą Violety. Warto też podkreślić akcenty kolorystyczne. Lilę piosenkarkę kojarzyć będziemy ze złotem –złote cekiny i hafty, płyty oraz nagrody zdobiące ściany, czy złoto pojawiające się w tekście jednej z piosenek. W końcu pomalowane na złoto sztuczne paznokcie, z których jeden gubi na plaży, a brak uzupełnia malując paznokieć czerwonym lakierem (w takim kolorze są też paznokcie Violety). Gdy Lila znajduje go w jednej ze scen na plaży i doczepia – a ma to miejsce, kiedy próby przed trasą idą coraz lepiej – nasuwa nam to myśl, że bohaterka dochodzi do siebie, uzupełnia brakujące elementy i luki, a wkrótce będzie gotowa być dawną sobą. Wszystko to ulegnie jednak zmianie, kiedy Lila przypomni sobie o pewnych faktach z przeszłości. Symbolika stosowana przez reżysera sprawia, że granice między bohaterkami zaczynają się zacierać. Jednocześnie fabuła wychodzi poza problematykę naśladownictwa opartego na prostej relacji idol-fan. W jednej z końcowych scen, kiedy Lila wyjawi Violecie prawdę, o tym dlaczego nie śpiewa od śmierci matki, kwestia naśladownictwa okaże się jeszcze bardziej złożona, a na koniec w postaci Lili Cassen – gwiazdy, zobaczymy już bohaterkę zbudowaną nie z jednej, ale z trzech tożsamości. W momencie, w którym Lila przypomni sobie przeszłość i podejmie decyzję o tym, że jednak nie będzie już śpiewać, również w życiu Violety wydarzy się coś, co na zawsze odmieni jej losy. Ten jeden jedyny raz, pozostanie obojętna na żądania i groźby swojej córki Marty, która dowiedziawszy się o relacji dwóch kobiet, będzie chciała wyciągnąć z niej korzyści materialne. Violeta zdecyduje się chronić Lilę i przekonać ją do udziału w koncertach. Zdecyduje się również oddać jej najcenniejszą część siebie. Część, która nigdy nie miała szansy się zaprezentować, a teraz zaprezentuje się w osobie piosenkarki. Wiele z Violety będzie wciąż w niej żyło, podczas gdy prawdziwa Violeta po raz ostatni założy suknię podarowaną przez Lilę i uda się nad ocean.