Siedem grzechów świata – analiza filmu „SIEDEM”

I. ŚWIAT FILMU.
- 1. ŚWIAT PRZEDSTAWIONY.
Fincher w swoim filmie „Siedem” przedstawia widzowi świat ciemny, mroczny, brudny, przesiąknięty zgnilizną i tą chorobą współczesności, która polega na łamaniu wszelkich zasad, a zwłaszcza tych ustalonych przez kościół. „Siedem” nie jest filmem, w którym głównym tematem jest kryzys męskiej tożsamości, mimo iż pewne cechy wskazujące na kryzys można w nim odnaleźć. Na pewno jest jednak obrazem typowo męskim – główne role grane są przez mężczyzn, a bohaterowie są postaciami silnymi i władczymi, żyjącymi w świecie przesiąkniętym przemocą. Prawem nadrzędnym jest męska dominacja. Kobiety dla tego świata właściwie nie istnieją, chyba że pod postacią przedmiotu, który przynależy do mężczyzny, jest jego własnością.
Film jest obrazem rzeczywistości dekadenckiej, w której dominują ciemne barwy, brudne pomieszczenia, mroczne ulice tonące w strugach deszczu. Miasto, które oglądamy w niczym nie przypomina słonecznego Los Angeles znanego z innych filmów. „Siedem” jest, bowiem filmem ukazującym brud ludzkiego życia, ciemność i stęchliznę ludzkiego ciała, mrok i wypalenie ludzkiego umysłu. W obrazie dominuje katastrofizm przywodzący na myśl Apokalipsę św. Jana, w której świat przesiąknięty złem zbliża się ku zagładzie. Świat w filmie wydaje się być tak skonstruowany, że nic, co dobre, nie może się w nim udać. Mieszkańcy tej przestrzeni przesiąknięci są grzechem. Jest to swego rodzaju zamknięte koło nieszczęść: świat jest zły, bo ludzie są grzeszni, a są grzeszni, dlatego że świat jest zły. Ta ohydna przestrzeń jest nie tylko tłem wydarzeń, ale i jednym z głównych bohaterów, gdyż mimowolnie staje się przyczyną grzesznych występków.
I oto w tym świecie pojawia się ktoś, kto postanowił wprowadzić zmiany i dać nauczkę tym, którzy przyczyniają się do jego demoralizacji i jednocześnie pokazać ludziom, że „nie ma winy bez kary”, bo kto nie potrafi respektować przykazań, ten musi za to zapłacić. W tym przypadku własnym życiem, bo jak odgadł słusznie jeden z detektywów: „Morderstwa to kazania do nas. (…) to wymuszona skrucha”[1]. Te wydarzenia mają uświadomić ludziom, że jeżeli chcą żyć, muszą zmienić siebie i świat, w którym żyją. John Doe, który mianował siebie wysłannikiem Najwyższego wspomina o Sodomie i Gomorze, na które zostały zesłane kary przez Boga za grzeszne życie, co można odnieść bezpośrednio do dzisiejszego zepsucia społeczeństwa. To odwołanie się do historii biblijnych miast, można zrozumieć jako tłumaczenie walki ze złem za pomocą zła, bowiem Bóg demoralizację i rozpustę ukarał zniszczeniem i zagładą, tak jak to postanowił uczynić teraz jego „wysłannik”, postanawiając pójść śladami Boga.
Obok tego świata funkcjonuje jeszcze jeden, znacznie mniejszy, bo prywatny – świat rodziny, w którym żyje detektyw Mills wraz z żoną. Wpleciona między dekadenckie zdjęcia przestrzeń rodzinna jest bardziej ciepła i słoneczna, choć nie do końca może radosna, nie mniej jednak szczęśliwa. Jest ona jakby odskocznią, nie tylko dla samego bohatera pogrążonego przez większość swojego czasu w przestrzeni grzechu, który na łonie rodziny łapie oddech, by móc dalej pracować, ale również dla widza, którego oczy chwilowo mogą odpocząć od rażących brzydotą przestrzeni. Dzięki niej można przenieść się, choć na chwilę w świat, który przepełniony pięknym uczuciem miłości, daje nadzieję, że każdy ma szansę, by z tego karykaturalnego świata, móc uszczknąć kawałek dla siebie i stworzyć w nim własną szczęśliwą oazę. Choć, jak pokazuje film, ta nadzieja wydaje się być złudna. W takim bowiem świecie nikt chyba nie może, nie ma prawa być szczęśliwym.
- 2. BOHATEROWIE.
„Siedem” jest obrazem, w którym główne role przypadły mężczyznom. Kobiet w filmie pojawia się zaledwie cztery, jednak nie spełniają one żadnej ważnej roli w tym świecie, w którym zostały po prostu urzeczowione. Dwie z nich obsadzono w roli ofiar mordercy, jedną (żonę adwokata) potraktowano jako pionek w grze, który ma jedynie dostarczyć informacji. Czwarta z kobiet, jako żona jednego z detektywów, ma bardziej rozbudowaną rolę, lecz wykorzystano ją właściwie jedynie jako przedmiot, by ukazać pozycję kobiety traktowanej jako własność męża.
Film ten różni się od swoich następców tym, że nie mówi jedynie o kryzysie męskości, lecz o kryzysie świata w ogóle – jest krytyką świata konsumpcyjnego. Nie mniej można jednak w całości odnaleźć wizerunek rozpadu pewnych stereotypów i idei istniejących w świecie patriarchalnym. Fincher pokazuje, że nie zawsze wszystko się sprawdza, że świat idei, którego mężczyzna jest częścią, może okazać się czystą ułudą.
JOHN DOE
Johna Doe można scharakteryzować poprzez słowa, które sam wypowiada: „By ludzie słuchali, nie wystarczy już tylko klepnąć ich po ramieniu. Trzeba ich walnąć młotem kowalskim, wtedy bardzo uważnie cię wysłuchają”[2]. W Fight Clubie analogiczna zasada była zastosowana w ramach świata nie traktowanego serio. W „Siedem” to założenie jest w pewien sposób odzwierciedleniem nie tylko zwyrodniałego umysłu człowieka, który tak twierdzi, ale pośrednio również i świata, który wydał na świat kogoś takiego, i który w jakiś sposób ukształtował taką urojoną wizję. Swoim karzącym postępowaniem próbuje udowodnić niewierzącym, że ludzie są źli, choć czasem nie zdają sobie z tego sprawy i dopiero postawieni w obliczu trudnej sytuacji, dokonują wyboru, o który nigdy by siebie nie podejrzewali – są tacy, jak świat, w którym żyją.
John Doe (jest to angielski odpowiednik polskiego NN) żyjący w anonimowej przestrzeni, ma własną wizję świata, który jednak, aby mógł zaistnieć, musi ulec przeobrażeniu, podobnie jak mentalność jego obywateli. Aby tak się jednak stało, musi zostać wprowadzony i zrealizowany plan naprawczy świata, którego realizacji John Doe się podejmuje jako wybrany przez Boga, by nieść światu zbawienie. Nie uważa siebie za kogoś szczególnego, wyjątkowego, lecz za wyjątkową uważa swoją, jak ją nazywa, pracę, która daje mu przyjemność i satysfakcję. Sam mówi: „To nic złego, że ktoś czerpie przyjemność z pracy. (…) Nie zaprzeczę chęci obrócenia grzechu przeciwko grzesznikowi”[3]. Jest osobą sprytną, metodyczną, niezwykle cierpliwą, która na oskarżenia o niepoczytalność, stwierdza ze spokojem, iż jest dla ludzi sprawą niezwykle wygodną uważać go za niepoczytalnego. W ten sposób mogą oni nadal usprawiedliwiać swoje czyny i uważać siebie za dobrych, bogobojnych i nierobiących nic złego mieszkańców świata. Dzięki temu mogą całą winą obarczyć kogoś, kto według nich jest niespełna rozumu.
John Doe jest chory i popełnia jeden podstawowy błąd, uważając że morderstwo rozwiązuje problem grzechu. Zła nie powinno się bowiem zwalczać za pomocą zła. Jedynie Bóg jest tym, który w taki sposób może postępować i w Biblii kilkakrotnie pojawiają się przestrogi, że za grzechy spotka ludzi kara pod postacią śmierci. Bóg to jednak inna kwestia, ponieważ „Karcić ma jednak prawo ten, kto udowodnił, że kocha: poprzez obecność, czas poświęcony ludzkim troskom i potrzebom, słowem – gdy złożył siebie w ofierze dla tych, którzy zostali mu powierzeni. Kochający Bóg karze, aby otworzyć nam oczy”[4]. John Doe nie może być więc wybranym przez Boga, ponieważ jego ciało i serce są siedzibą ogromnej nienawiści do ludzi i to nie miłość do nich, lecz nienawiść właśnie kieruje jego postępowaniem. W związku z tym nie ma prawa jako osoba grzeszna i nie potrafiąca kochać do tego, by wymierzać sprawiedliwość. John Doe w filmie oprócz grzechu zazdrości i morderstwa jest winien jeszcze jednemu grzechowi: pychy, bowiem „Ludzie, którzy uważają się za karzącą rękę Boga, ulegają właśnie iluzji bycia ponad grzechem, a więc grzeszą pychą. Biblia nie daje nikomu prawa do takiej postawy, a nawet radykalnie ją odrzuca”[5].
WILLIAM SOMERSET
Tę postać widz poznaje w ostatnim tygodniu jego pracy (tyle pozostało mu bowiem do przejścia na emeryturę), który poświęca złapaniu seryjnego mordercy – Johna Doe. Ukazany został jako zgorzkniały, zmęczony mężczyzna, który poświęcił trzydzieści lat swojego życia pracy w policji. Przez cały ten okres nigdy nie użył broni. Pozostał mu tylko tydzień, który chciałby przeżyć w spokoju. Nie chce mieszać się w śledztwo, które może ciągnąć się latami. Nie ma już siły, by patrzeć na ten świat, jest znużony i zniecierpliwiony nim. Jest zmęczony złem, które się w nim cały czas szerzy, przybierając coraz większe rozmiary. Nie może już znieść ludzkiej znieczulicy i ogólnie panującej apatii: „Chyba nie będę mógł żyć tu, gdzie akceptuje się i karmi apatią tak jakby była cnotą”[6] – mówiąc to jednocześnie ironizuje: „Apatia jest rozwiązaniem. Łatwiej uciec w narkotyki niż radzić sobie z życiem. Łatwiej jest coś ukraść, niż na to zarobić. Łatwiej bić dziecko, niż wychowywać. Miłość kosztuje. Wymaga pracy”[7]. Jest krytyczny wobec świata i samego siebie, lecz sprawiedliwy. Chce jednak odejść, bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że nic nie jest w stanie zrobić, żeby to zmienić.
Jest spokojnym, opanowanym, niezwykle inteligentnym i oczytanym mężczyzną, który w działaniu zawsze kieruje się rozumem, pozostawiając emocje za sobą. Na jego smutnej twarzy dostrzegalny jest jednak jakiś cień tajemnicy z przeszłości, od której nikt nie jest wolny. Somerset, mimo upływu wielu lat, nadal cierpi i żałuje za swoje grzechy z młodości. Nawet on, wydawałoby się, że taki sprawiedliwy i szlachetny, nie jest wolny od grzechu. Młodość bowiem kieruje się swoimi prawami, których doświadczenie życiowe często nie rozumie. Błędna młodzieńcza decyzja o usunięciu ciąży przez ukochaną, stała się męskim grzechem i wyrzutem sumienia, który Somersetowi nie dawał spokoju. Cofnięcie czasu jest niemożliwe. Często z nowej perspektywy wszystko wygląda inaczej i tak w tym przypadku Somerset mimo, że nadal uważa, iż dokonał właściwego wyboru, nie pozwalając swojemu dziecku przyjść na ten przesiąknięty nikczemnością i podłością świat, to i tak w każdej chwili swojego życia żałuje, że nie podjął innej decyzji.
Fincher poprzez postać Somerseta i jego widzenie świata, tworzy kontrast dla Johna Doe. Pokazuje bowiem różne drogi postępowania dwóch osób, z których każda uważa, że świat nie jest taki, jaki powinien być. Obaj bohaterowie chcieliby zmienić świat, który uważają za zły. Z tej konfrontacji zwycięsko wychodzi Somerset, mimo iż jego działanie ogranicza się jedynie do wycofania z życia z myślą, że i tak nie da się nic zrobić, by zmienić świat. John Doe w swoim dążeniu do likwidacji zła, w to zło jeszcze bardziej brnie, przyczyniając się do ogólnego zepsucia poprzez dodanie do niego jednego z najgorszych występków, jakim jest morderstwo.
DAVID MILLS
Kreując parę Somerset i Mills, David Fincher stworzył typowe zestawienie doświadczonego, a jednocześnie zrezygnowanego policjanta i młodego, zaczynającego pracę mężczyzny, którego życie nie zdążyło jeszcze pozbawić ideałów. David Mills jest takim właśnie przykładem młodego policjanta, który wierzy, że miejsce przestępców jest w więzieniu i że to, iż się w nim znajdą, może zmienić świat na lepsze. Jest porywczy, bywa agresywny i wybuchowy, a jednocześnie trochę zarozumiały. W jego działaniu emocje biorą górę nad rozsądkiem. Czasami woli wybrać łatwiejszą drogę w dojściu do prawdy (jak chociażby wówczas, gdy zmuszany do przeczytania książki zawierającej pewne poszlaki umożliwiające schwytanie mordercy, sięga po jej streszczenie). Jest zupełnym przeciwieństwem swojego doświadczonego partnera. Poza pracą, która jest całym jego światem, ma jednak jeszcze drugi świat – rodzinę. Tracy – żona Millsa jest piękną, kochającą kobietą, która czuje się ogromnie nieszczęśliwa i samotna w wielkim mieście, w którym nikogo nie zna. Dla niej najważniejszy jest mąż i ich miłość. Nie czuje się jednak dobrze w tej męskiej przestrzeni. Biorąc to pod uwagę, należy Davidowi przypisać jeszcze jedną cechę, jaką jest egoizm, bowiem przeprowadził się wraz z żoną do Los Angeles ze względu na pracę, którą chciał koniecznie tam wykonywać. Nie wziął pod uwagę tego, że jego plany i pragnienia mijają się z pragnieniami jego żony, która wolała zostać na prowincji. W tym męskim świecie zdanie kobiety jednak się nie liczy, co okazuje się być błędem. Jak inaczej mogłoby wyglądać życie detektywa i jego żony, gdyby to, co kobieta ma do powiedzenia miało jakieś znaczenie i zostało wzięte pod uwagę.
- 3. CZAS I WYDARZENIA – SYMBOLIKA.
Fincher lubuje się w specyficznym klimacie i charakterze filmu będącego trudną do poskładania łamigłówką, której zakończenie przynosi porażające rozwiązanie. Sam tytuł filmu jest symboliczny, bowiem siedem „od dawien dawna uchodzi za liczbę świętą (…) 7 jest liczbą spełnienia, pełni, kompletności (…)”[8]. W Biblii, jak i w filmie połączona ona została z grzechami głównymi, czyniąc z omawianego filmu przypowieść o wartościach. Ponadto „(…) W Biblii siódemka odgrywa bardzo dużą rolę. Po stworzeniu świata Bóg siódmego dnia odpoczywał (…)”[9]. W filmie ta wersja nie jest również obca, gdyż John Doe jako rzekomy posłaniec Boga, doprowadza swoją misję do końca siódmego dnia, czyli w czasie, w którym dzieje się akcja filmu (choć przygotowywał się do niej przez dłuższy czas, bowiem chociażby jedna z jego ofiar, winna grzechowi lenistwa, przez rok czasu utrzymywana była przez mordercę w mieszkaniu pod kroplówką). Kara za popełnianie siedmiu grzechów głównych przeprowadzona zostaje jednak w ciągu sześciu dni poczynając od wtorku, kiedy to zostaje odkryta pierwsza ofiara do niedzieli, kiedy to zostają popełnione dwa ostatnie grzechy zazdrości i gniewu.
W postaci Johna Doe można dostrzec cechy Szatana, który zstąpił z otchłani piekielnych, by strącić do nich tych, którzy na nie zasługują, choć on sam uważa siebie jednak za sługę bożego. Próbując karać innych za grzechy, sam nie przestrzega jednego z dziesięciu podstawowych przykazań bożych, który przecież brzmi „nie zabijaj”. John Doe jest zły, a zło „(…) pojawia się w Apokalipsie także symbolicznie jako połowa cyfry siedem, a więc trzy i pół (na znak złamanej mocy Szatana)”[10]. Siedem jest cyfrą niezwykle ważną w Apokalipsie, której katastroficzny charakter udziela się również filmowi. Te pojawiające się w obu obrazach siódemki pozwalają powiązać oba światy wspólną nicią, którą jest widmo zagłady.
W filmie można odnaleźć więcej siódemek, które dźwigają mniejsze znaczenie symboliczne, wskazują jednak na precyzję i konsekwencję samego reżysera, który już w pierwszej scenie wszystkim budynkom przyporządkowuje numerację zaczynającą się od cyfry siedem. Numer odznaki Somerseta również zaczyna się siódemką, a jego metronom w czasie każdego ujęcia tyka właśnie siedem razy.
Zarówno czas filmu, jak i wydarzenia związane są z siódemką, zamykając czas trwania akcji filmu w ciągu siedmiu dni i popełnienia siedmiu grzechów głównych, które znajdują swój finał siódmego dnia czasu filmowego, dokładnie o godzinie siódmej.
II. SIEDEM – PRZYPOWIEŚCIĄ O WĘDRÓWCE PO CZYŚĆCU.
Świat, który pokazywany jest widzowi oczami Johna Doe, jest światem, gdzie często ludzie przymykają oczy na popełniane, przez innych i przez samych siebie, występki. Często zapominają o siedmiu grzechach głównych, które w porównaniu z łamaniem niektórych z „dziesięciu przykazań” jak nie kradnij czy nie zabijaj, wydają się niewinne. Często zapominają w ogóle, że gniew, lenistwo, zazdrość czy pycha są faktycznie grzechami, a nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu uznają za dobrodziejstwo, na które nie wszyscy mogą sobie pozwolić, zapominając lub nie wiedząc, że grzechy te dlatego nazywa się głównymi „ponieważ powodują inne grzechy i inne wady”[11]. Niestety tych, którzy te grzechy popełniają jest tak wielu, że wśród ludzi zaczęły one tracić na znaczeniu i sile. John Doe w swojej przemowie pod koniec filmu mówi o tych, których ukarał za popełnienie jednego z siedmiu grzechów głównych: „Tylko w tak gównianym świecie można stwierdzić z powagą, że to byli niewinni ludzie. (…) Na każdym rogu widzimy grzech, w każdym domu i tolerujemy to, bo są powszechne, trywialne. Tolerujemy rano, we dnie i w nocy. Ale już koniec. Ja dałem przykład. To, co zrobiłem będzie roztrząsane, studiowane i naśladowane przez wieki”[12].
- 1. ŚWIAT GRZECHU.
Świat „Siedem” jest światem, w którym rządzą mężczyźni, i w którym to oni karzą innych mężczyzn. W tym świecie nie ma miejsca na kobiece wartości. Kobiety pojawiają się tylko na chwilę po to, by uświadomić widzowi, że film pokazuje świat poprzez pryzmat mężczyzn. Nie dziwi więc fakt, że wśród siedmiu winowajców i grzeszników ukaranych przez Johna Doe, pięciu to mężczyźni winni kolejno: obżarstwu, chciwości, lenistwu, zazdrości i gniewowi. Kobietom przypadły w udziale: pycha – modelce i żądza – prostytutce. Niemniej jednak, jeżeli chodzi o ostatni wymieniony przeze mnie grzech, to przyznać trzeba, że dotyczył on dwóch osób. Kobiety, ale i mężczyzny, który do tej kobiety przychodził. John Doe nie zabił jej własnoręcznie, wyręczył go w tym bywalec „przybytku rozkoszy”, korzystający z usług tejże prostytutki. Nieczystość bowiem dotyczy i tych, którzy sprzedają swoje ciało i tych, którzy z tej sprzedaży korzystają. Bardziej może nawet ten grzech dotyczył mężczyzny, który z własnej nieprzymuszonej woli korzystał z prostytucji, która z kolei dla wielu kobiet jest zajęciem, do którego są często przymuszane, zarówno przez sytuację życiową, jak i tych, którzy taką działalność prowadzą, a przede wszystkim, dlatego że znajdują się tacy, którzy chcą i z tego korzystają.
To właśnie mężczyźni zmusili kobiety jako pierwsi do prostytucji, stwarzając świat, w którym kobieta, o czym już wspominałam w pierwszym rozdziale, często, aby utrzymać siebie i dzieci musiała sprzedawać swoje ciało, co było jedyną, a przynajmniej jedną z niewielu możliwości zarobienia przez nią jakichkolwiek pieniędzy[13]. To również oni, jako ci znajdujący się na najwyższych stanowiskach, często decydowali w wielu sprawach w różnych dziedzinach życia, doprowadzając chociażby do choroby, jaką jest kult pięknego ciała, co współcześnie odzwierciedlają chude, wystylizowane modelki czy aktorki, które z pięknem tak naprawdę mają czasami niewiele wspólnego, ale mimo to są podziwiane i pożądane przez mężczyzn. I one właśnie często wpadają w samouwielbienie, jednocześnie pogardzając tymi, którzy nie mogą się pochwalić piękną powierzchownością, a stąd już blisko do popełnienia grzechu pychy.
Prostytutka i modelka – ofiary Johna Doe – to kobiety „stworzone” przez męskie oczekiwania, wtłoczone w określone role, polegające na dostarczaniu mężczyznom przyjemności. Zwłaszcza w przypadku prostytutki widać, że zabicie jej jest „karą” wymierzoną męskiemu światu. Na ekranie widzimy bowiem tylko jej ciało i histeryzującego mężczyznę, który (zmuszony przez Johna Doe) ją uśmiercił. To jego przerażenie, ból i cierpienie przemienione zostało przez Finchera w spektakl, w którym ciało kobiety występuje tylko jako rekwizyt. Również modelka, grzesząca pychą, w filmie występuje jako zwłoki, martwy przedmiot, który oglądają i kontemplują mężczyźni – w tym wypadku policjanci prowadzący śledztwo.
Jeśli zwróci się uwagę na to, co napisała Laura Mulvey: „W świecie rządzonym przez nierówność płci przyjemność patrzenia dzieli się na aktywną – męską i bierną – żeńską. Zdecydowane oczy mężczyzny rzutują swe fantazje na postać kobiecą odpowiednio stylizowaną. Na kobiety się patrzy i równocześnie przedstawia się je w tradycyjnej roli ekshibicjonistek, przy czym ich wygląd zakodowany jest tak, by wywierał silne wrażenie wzrokowe i erotyczne, a o samych kobietach można było powiedzieć, że konotują swój status bycia przedmiotem oglądu. Kobieta pokazana jako przedmiot seksualny – to motyw przewodni spektaklu erotycznego: od pinus do strip-teasu, od Ziegfelda do Busby Berkeleya, ona przykuwa wzrok, ona podsyca i wyraża męskie pożądanie. (…) Obecność kobiety jest nieodzownym elementem widowiska w przeciętnym filmie narracyjnym, niemniej ta widzialna obecność często przerywa wątek, zamraża bieg zdarzeń w chwilach kontemplacji erotycznej. Trzeba więc tę obecność wtopić w narrację”[14]. Z łatwością można zauważyć, że Fincher pokazuje męski świat oglądany męskimi oczami.
Policjanci z filmu niczym Dante i Wergiliusz z Boskiej komedii przemierzają siedem kręgów czyśćca, którego każdy krąg odpowiada kolejnemu grzechowi głównemu[15]. Ich przewodnikiem jest człowiek będący współczesną wersją Wergiliusza – kaznodzieja i zbawca, który ma jednak chory plan uzdrowienia świata i nauczania ludzi. John Doe oprowadza ich po pokrętnym świecie kar pod postacią zbrodni, które mają przestrzec innych przed czynieniem zła i nieprzestrzeganiem reguł. Dla wszystkich ta podróż po kręgach czyśćca ma być nauką, która powinna uzdrowić i oczyścić ich dusze. Czyściec jest to bowiem „(…) przejściowe miejsce bądź stan pokuty służący doskonaleniu, gdzie po śmierci trafiają dusze ludzi, którzy popełnili grzechy uniemożliwiające im wejście do raju. (…) Dusze przebywające w czyśćcu poddawane są próbom zbliżonym do kar w piekle”[16].
„Właściwy czyściec składa się z siedmiu tarasów, a każdy z nich odpowiada innemu grzechowi głównemu – kolejno: pysze, zazdrości, gniewowi, lenistwu, chciwości, łakomstwu i rozwiązłości”[17]. Dla możliwości zrealizowania swojego planu John Doe wybrał jednak odmienną kolejność grzechów, która miała udowodnić pewną tezę, że nikt nie jest wolny od grzechu, wypełniając jednocześnie plan, w którym wszyscy grzesznicy zostaną ukarani.
- 2. ŚWIAT MĘSKI A ŚWIAT GRZECHU.
Męski film, męscy bohaterowie, męskie grzechy. Skoro jest to film o mężczyznach, to im należy przypisać grzechy główne, nie tyle, co ich popełnianie (bo czynią je również kobiety), ale ich powstanie. W końcu to mężczyźni będący głowami kościoła (kobiety pozbawione zostały takich przywilejów) nazwali grzechy po imieniu: „Pierwsze próby klasyfikacji i zestawienia grzechów pochodzą od chrześcijańskich mnichów egipskich – ojców pustyni. (…) Grecki mnich Ewagriusz z Pontu z IV wieku, który swe ostatnie lata spędził na pustyni, opisywał osiem najniebezpieczniejszych demonów nękających zakonnika: obżarstwo, nieczystość, chciwość, gniew, smutek, acedię, próżność i pychę. Zarówno on, jak i Jan Kasjan, który przyjął tę samą klasyfikację wyobrażali je sobie na wzór łańcucha, w którym każde ogniwo łączy się z następnym. (…) Papież Grzegorz Wielki odstąpił nieco od tej tradycji i odwrócił dotychczasową kolejność grzechów”[18]. Poza tym to w świecie, który został stworzony właśnie przez nich te grzechy funkcjonują. Konkluzja nasuwa się więc sama. Niektórzy mogą ją uznać za zbyt drastyczną, a nawet krzywdzącą dla rodu męskiego, niestety takich wniosków można się doszukać, bo nawet za te grzechy, za które w filmie otrzymuje karę kobieta, są odpowiedzialni mężczyźni, chociaż oczywiście grzech popełniony przez kobietę, mimo wszystko pozostaje nadal jej grzechem. Wina mężczyzn leży w świecie stworzonym na własne potrzeby i według własnych zasad. Nie bronię kobiet i nie oskarżam mężczyzn. Grzeszne są obie płcie i obie grzechy popełniają. W „Siedem” jest jednak mowa tylko o jednej płci i dlatego na nią wskazuję.
Mężczyźni chcąc rządzić i zajmować wyższe stanowiska niż kobiety sami zaplątali się w sieć, z której często nie potrafią się wydostać. Są winni pewnych grzechów tylko dlatego, że stworzyli sytuacje, w której ciągle muszą rywalizować z innymi mężczyznami i udowadniać, że są lepsi.
Mężczyzna jest istotą, którą cechuje, według odwiecznego wzorca, siła, męskość, odwaga, waleczność, agresywność oraz ogromne zainteresowanie dla posiadania wysokiego statusu społecznego i materialnego[19]. O wzorcach, cechach i męskości była mowa już w pierwszym rozdziale. Tutaj chodzi mi o powiązanie tychże cech z grzechami głównymi.
ŁAKOMSTWO.
W filmie jest ono reprezentowane przez niezwykle grubego mężczyznę, którego odnaleziono z twarzą w talerzu spaghetti. Śmierć nastąpiła z przejedzenia. Można mówić o tym grzechu w sposób dosłowny, przytaczając wiele przykładów związanych z nadmiarem jedzenia i picia wśród mężczyzn ucztujących z różnych okazji: wygrane wojny, powroty do domu. Mężczyzna, w przeciwieństwie do kobiety wciąż dbającej o linię, lubi dobrze zjeść i tę możliwość traktuje jako przywilej. O łakomstwie można jednak rozmawiać również na innej płaszczyźnie, mając na myśli tzw. fazę oralną, która stanowi pierwszą fazę w teorii osobowości i rozwoju psychoseksualnego według Freuda, kiedy to libido przebywa w okolicach jamy ustnej, a więc przyjemności dostarcza jedzenie, ssanie, wokalizacja. Osoby, które cechuje ta faza są ciągle głodne nie tylko właśnie w sensie dosłownym, ale i w przenośni. Właściwie wszystkich mężczyzn można zaliczyć do tych, których cechuje faza oralna. Każdy z nich czuje ciągle głód: władzy, pieniędzy, seksu, a to wszystko z kolei łączy się z kolejnymi grzechami.
CHCIWOŚĆ.
W filmie przedstawicielem tego grzechu jest prawnik, który wykrwawił się na śmierć. Jako osoba wykonująca taki zawód powinien być on obrońcą moralności i sprawiedliwości, jednak chciwość i żądza pieniądza sprawiły, że bronił tych, którzy za nic mieli uczciwe życie i ludzi, których skazywali na śmierć. Chciwość z jednej strony może być związana ze skąpstwem, z drugiej z marnotrawstwem. Częściej jednak bywa tak, że jeśli już ktoś dojdzie do bogactwa, to pragnie go ciągle więcej i więcej, i często nie potrafi się nim dzielić z innymi.
Jedną z dwóch podstawowych sił motywacyjnych, które odpowiadają za skąpstwo jest ludzki lęk[20]. Strach przed biedą i związanym z nią niskim statusem społecznym, co nie odpowiada wzorcowi prawdziwego mężczyzny, który nie tylko pragnie, ale i musi zdobyć pozycję społeczną i materialną, by być kimś. Mężczyźni wciąż pragną więcej, by być lepszymi od innych mężczyzn, bo uważają, że „ci, którzy osiągają sukcesy, są wyróżniani, promowani, mają lepsze szanse życiowe. Jeśli jest się silniejszym, sprawniejszym, bardziej wytrzymałym, wtedy zyskuje się podziw i uznanie, i – co ważne, a czasami najważniejsze – powodzenie u kobiet”[21]. Ważną kwestią, poruszaną już wcześniej, jest fakt, iż mężczyzna uważany jest (sam zresztą taką rolę sobie wyznaczył przez to, iż zabronił kobiecie pracować) za żywiciela rodziny. Jeżeli jest biedny, wówczas nie może utrzymać rodziny, a więc nie realizuje swojego podstawowego zadania jako mężczyzna, w związku z czym, nim nie jest. Chciwość pozwala mu nie stracić swojej pozycji, ale niestety gubi.
LENISTWO.
Lenistwu winien jest nie tylko ten, który nic nie robi, ale i ten, który z wygody wybiera najłatwiejsze i najkrótsze drogi do osiągnięcia ziemskiego szczęścia. Jak napisał John Medina o grzechu lenistwa: „Nie jest ono, jak się nam wydaje posępnym i sennym stanem odrętwienia. Według Dantego ludzie skazani na pobyt w tym Kręgu to ci, którzy rozpoznali Dobro, ale byli zbyt leniwi, by do niego dążyć”[22]. Przykładem w filmie jest człowiek, który handlował narkotykami, a więc wybrał krótką i prostą, ale jednocześnie ohydną drogę do zarobienia pieniędzy na krzywdzie innych. Tymi brudnymi, naznaczonymi śmiercią ludzi, pieniędzmi mógł zapłacić najlepszemu adwokatowi w mieście (najlepszemu równa się najdroższemu), aby ten wyciągnął go z więzienia, do którego zaprowadził go gwałt. Jego adwokatem była oczywiście poprzednia ofiara winna chciwości.
Dante wędrówkę po czwartym kręgu kończy swoim snem o syrenie. Snem, w który wstępuje Wergiliusz i rozbiera syrenę, odsłaniając w ten sposób odrażające ciało, z którego wydobywa się okropny smród[23]. Przypomina to zupełnie obraz z filmu, w którym policjanci odnajdują ciało handlarza Wiktora, przykrytego na łóżku prześcieradłem, odsłaniając tym samym widok rozkładającego się, poranionego ciała, roznoszącego potworny fetor.
Co lenistwo ma wspólnego z mężczyznami? Eichelberger mówił właśnie o tym: „Przez tysiąclecia atrybuty tożsamości i roli mężczyzny określane były w kontekście pracowicie skonstruowanego przez nas negatywnego stereotypu kobiety. Swoje zbyt dobre samopoczucie zawdzięczaliśmy w dużej mierze temu, że nauczyliśmy się myśleć o kobietach jako istotach gorszego gatunku”[24]. Chodzi o to, że mężczyźni poszli skrótem w budowaniu świata. Chcąc być jego władcami zamiast oprzeć go o swoją wyższość tak po prostu, oparli go o niższość kobiety. Nie potrafili udowodnić tego, że są lepsi w związku, z czym postanowili pokazać, że kobiety są gorsze i wówczas na ich tle mogli wypaść lepiej. To dzięki kobietom i drodze na skróty biegnącej przez ich plecy, wspięli się tak wysoko. Obrali złą drogę – krzywdzącą dla płci pięknej, by osiągnąć to, co najlepsze dla siebie i dlatego są winni grzechu lenistwa. Nie potrafili bowiem o własnych siłach dojść do tego, do czego pragnęli – męskich rządów.
Męskie lenistwo polega również na obieraniu dróg na skróty i w innych dziedzinach. Wybierają drogę na skróty przez Viagrę, która ma zapewnić im poczucie zadowolenia z życia seksualnego, więc i życia w ogóle. Zbyszko Melosik wymienia typ mężczyzny, który w sposób niepodważalny podąża drogą na skróty w sprawach uczuć – playboy, który nie szuka miłości wymagającej zaangażowania, lecz szybkich kontaktów seksualnych bez zobowiązań[25]. „W tym kontekście Viagra staje się instrumentem pozwalającym na potwierdzenie męskiego pragnienia uprzedmiotowienia kobiet i redukowania ich ciała do roli obiektu seksualnego”[26]. Nie należy zapominać również o muskulaturze męskiego ciała, która często kształtowana była dla poczucia bycia prawdziwym mężczyzną, bowiem „mięśnie zawsze symbolizowały męską władzę. I dziś kojarzone są pozytywnie z możliwością zaimponowania kobietom oraz ze sprawnością seksualną”[27]. Niestety drogi prowadzące do jej osiągnięcia prowadzą często nie przez kilkugodzinne treningi, lecz przez dające szybkie rezultaty sterydy.
ŻĄDZA.
W Boskiej komedii żądza znajduje się w najwyższym kręgu, do którego aby się dostać, należy wspiąć się wąskim schodkami na samą górę. Tam też znajduje się kocioł podgrzewany przez ogień, wypełniony duszami, które śpiewają. Scena z filmu, która mówi o grzechu żądzy jest podobna, choć nie ma tam kotła. Miejscem tym jest dom publiczny. Do pokoju, w którym klienci spotykają się z kobietami sprzedającymi swoje ciało i w którym zostało popełnione morderstwo, schodzi się schodkami niczym do czeluści piekieł. Jest tam bardzo głośno, podobnie jak w siódmym kręgu, tyle że zamiast śpiewania dusz, jest donośna muzyka. Czerwony kolor, który jest w tym miejscu niezwykle spotęgowany, można przyrównać do koloru, z jakim stereotypowo kojarzy się piekło poprzez płomienie i ogień.
Żądza jest niezwykle bliska płci brzydkiej. Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie można chyba odpowiedzieć biorąc pod rozważania naturę ludzką, zwłaszcza męską. Według raportu Kinseya na temat ludzkiego seksualizmu, mężczyźni są tymi, którzy łatwiej niż kobiety wpadają w podniecenie seksualne na widok już chociażby samego ciała kobiecego, jak również mają znacznie większą łatwość w podniecaniu się czytając o seksie. Poza tym to również oni są zachęcani do inicjatywy i samodzielności w sprawach seksu, podczas gdy dziewczęta są wychowywane raczej w sposób, który nakazuje im przyjąć postawę bierną i uległą, mającą służyć zaspokajaniu potrzeb męskich[28]. Taki jest niestety stereotyp dotyczący męskiej i żeńskiej sfery seksualnej. „W stereotypie tym kobiety windowano na piedestał jako anioły powołane do okiełznywania zwierzęcia w mężczyźnie i w związku z tym czyniono z nich istoty czyste, mniej skłonne do seksualnych uniesień. Uniesienia te, były natomiast oczekiwane i poniekąd dopuszczalne u mężczyzn, w których zawsze drzemie bestia tylko czekająca, by jej pofolgować”[29].
Mężczyznom zawsze było wolno więcej niż kobietom. Jak widać w sprawach seksu również, a żądza z seksem wiąże się w sposób niepodważalny. To dla mężczyzn seks był i jest najważniejszy jako czynność, która nie tylko daje im zaspokojenie, ale również gwarantuje sukces reprodukcyjny, który dla rodu męskiego zawsze był sprawą najwyższej wagi, zapewniającą im rozpropagowanie jak największej ilości swoich genów. Na tej wizji męskości, która „pozostaje w nierozerwalnym związku z męskością fizyczną – zwłaszcza tą, która potwierdza władzę seksualną oczekiwaną od prawdziwie męskiego mężczyzny: zdolność dokonywania defloracji, mnogość męskiego potomstwa”[30] i aseksualności kobiet mających służyć zaspakajaniu męskich potrzeb, został zbudowany męski świat. Seks był dla nich kolejno sferą, w której mogli czuć się panami poprzez „męskie pojmowanie aktu seksualnego jako formy dominacji, przywłaszczenia i posiadania”[31]. (Obecnie w dobie kryzysu, o czym była mowa już wcześniej, wszystko się zmienia, ten stereotyp również i to on również po części stał się przyczyną kryzysu męskości.)
PYCHA.
Dante w swoim czyśćcu winnym grzechowi pychy, zadawał najsurowsze kary spośród wszystkich grzeszników, jakich w siedmiu kręgach można było spotkać. Miało to za zadanie odzwierciedlić przekonanie, jakie panowało już w średniowieczu, o tym jak wielkim grzechem jest pycha[32]. Winni pierwszemu grzechowi są ci, którzy są zarozumiali, dumni, wyniośli w stosunku do innych i o samych sobie mają wysokie mniemanie.
W „Siedem” winną jest kobieta, której słabostką okazała się uroda. Morderca oszpecił ją, obcinając jej nos. Dał jej jednak wybór przyklejając do jednej ręki telefon, by mogła zadzwonić po pomoc, a do drugiej buteleczkę z tabletkami nasennymi, by mogła skrócić swe męczarnie. Ta kobieta jest również przedmiotem w planie naprawczym Johna Doe, sama się tym przedmiotem stała chcąc być uczestniczką stworzonego przez mężczyzn kultu pięknego ciała. To właśnie mężczyźni wypromowali piękne ciało, uprzedmiotowiając kobietę, której wizerunek miał służyć zaspokajaniu erotycznej potrzeby ich oka, dlatego też prawie od samego początku istnienia mediów w telewizji i w reklamie można było zobaczyć piękne ciała kobiece nacechowane erotyzmem[33]. W ten sposób stworzyli oni sytuację, w której piękna kobieta równa się męskie pożądanie. Te zaś, których matka natura nie obdarzyła zbyt hojnie urodą czują się gorsze. Te natomiast, które są przez mężczyzn pożądane, stają się często dumne, wyniosłe i zbyt pewne siebie grzesząc tym samym pychą.
Mężczyźni są winni grzechowi pychy. Patriarchat został zbudowany bowiem na męskiej wyniosłości i poczuciu bycia lepszym niż gorsza pod każdym względem kobieta. Od samego początku byli rodem dumnym i pogardliwym w stosunku do kobiet, i przekonanym o własnej niepodważalnej wartości i niepowtarzalności. Pycha nie odnosi się tylko do kobiet, ale również do osobników tej samej płci. Mężczyźni, jak pisał Eichelberger, mają wrodzone współzawodnictwo, już będąc chłopcem: „Ważne jest dla nas to, kto jest większy, silniejszy, kto szybciej biega, więcej podniesie, wyżej skoczy, więcej umie, czyli wykaże jakąś przewagę nad innymi”[34]. Przez całe życie chcą być lepsi od innych „braci”, a od poczucia bycia lepszym do wyniosłości i w końcu pychy, dzieli już ich tylko mały krok.
ZAZDROŚĆ.
Według psychologów ludzka zazdrość czy zawiść jako wyraz pragnienia posiadania cudzej własności może łączyć się z czterema rodzajami zachowań, jakimi są: zachowania związane z pożądaniem seksualnym, lękiem, agresją oraz poczucie zagrożenia, które może zagrozić przetrwaniu[35]. Myślę, że wspólny dla zazdrości jest po prostu strach. Mężczyźni są zazdrośni o innych mężczyzn, którzy są lepsi (co łączy się z grzechem pychy), bo odnoszą więcej sukcesów w pracy, mają w związku z tym więcej pieniędzy, dzięki czemu mogą być wolni od popełnienia chciwości i nie muszą obawiać się, iż zawiodą jako żywiciele rodzin. Mają większą ilość partnerek seksualnych, co przekłada się na większą szansę przetrwania większej ilości własnych genów. Zazdrość jest wyrazem ich niemocy w byciu najlepszym.
Fincher ukazuje widzowi obraz zazdrości typowej dla mężczyzny – o kobietę. Grzechowi temu winny jest sam morderca, który domagając się zadośćuczynienia za grzechy główne od innych ludzi, sam jest wykonawcą jednego z nich. Ukazany zostaje obraz tego, który „został natchniony przez Boga”, a więc który sam powinien być wolny od grzechu jako człowieka, który jednak je popełnia. Oprócz tego głównego i najgorszego, jakim jest odbieranie innym życia, dopuszcza się grzechu bardzo ludzkiego – zazdrości o dom, rodzinę, kochającą kobietę, a więc tym samym o normalne, ludzkie życie. Z zazdrości popełnia jednak kolejny nikczemny czyn, bowiem zabija osobę zupełnie niewinną – odcinając jej głowę, która ma być dla niego, jak ją nazywa, pamiątką. Faktycznie chodziło Johnowi o to, by udowodnić właśnie pewną tezę, że wszyscy są grzesznikami i że od tak „prozaicznych” grzechów jak siedem głównych do popełnienia gorszych, jak chociażby złamanie jednego z dziesięciu przykazań, istnieje cienka granica. Wiedział bowiem, że jego czyn nie pozostanie bez odzewu ze strony męża zabitej Tracy. Miał to być pewnego rodzaju zapalnik, który uruchomiłby wybuch – wybuch gniew, który w grzesznej hierarchii Johna Doe zajął siódme, ostatnie miejsce. Agresja łącząca się z gniewem i w tym przypadku chęć zemsty, miały doprowadzić cały plan do końca. Gniew miał wymusić na sprawcy zazdrość i zadośćuczynienie.
GNIEW.
Trzeci krąg dantejskiego czyśćca związany jest z trzema ważnym wizjami Dantego pod koniec wędrówki – „przerażające moralitety o gwałtownej zagładzie, do której wiedzie niepohamowany gniew, przejawiający się w agresywnych zachowaniach i prowadzący do wielkich grzechów”[36]. Gniew łączy się z agresją i przemocą, a te z kolei są stosowane, z większą przewagą liczebną, przez mężczyzn. Gniew, podobnie jak i zazdrość, może mieć różne przyczyny. Według Johna Mediny: „W świadomości ludzkiej pojawiła się koncepcja związku pomiędzy podnieceniem seksualnym a agresją; od najdawniejszych epok seks, szczególnie w przypadku mężczyzn, kojarzony bywa z agresją”[37]. Nie tylko seks wiąże się z agresją, ale również wiele innych dziedzin męskiego życia.
Powszechnie uważa się, że za agresję odpowiedzialny jest testosteron, któremu mężczyźni „(…) zawdzięczają (…) większość ze swoich agresywnych tendencji – poczynając od zdobywania pożywienia, na walce z miejscowymi konkurentami o najładniejszą panienkę skończywszy”[38]. Niestety, co jest prawdą, to mężczyźni w większości dopuszczają się aktów przemocy i agresji. Rozważając ten temat z perspektywy genetyki można, stwierdzić, iż znacznie więcej działań związanych z agresją jest czynionych przez mężczyzn niż przez kobiety[39]. „Na całym świecie to mężczyźni dzierżą prym w dziedzinie gwałtów i napadów. W USA na przykład mężczyźni są pięć razy częściej sprawcami agresywnych napadów i popełniają dziesięć razy więcej morderstw”[40]. Na każdym kroku napotykamy na koncepcję męskości opartą, według Zbyszka Melosika, na sile fizycznej i skłonności do przemocy, dlatego tak popularne są sporty typy futbol czy boks, gdzie męskość równa się przemoc i agresja, a często uczestnictwo w tego typu brutalnych sportach prowokuje dalej do przemocy seksualnej[41]. Mężczyźni częściej niż kobiety wpadają w gniew, który rozładowują agresją i przemocą na różnych płaszczyznach życia, dlatego trzeci z grzechów głównych i ostatni w filmie można bezsprzecznie połączyć z męską płcią.
David Mills, który dopuszczając się popełnienia występku pod postacią gniewu, uruchomił całą machiną. Gniew pociąga bowiem często za sobą agresję i przemoc, i w tym przypadku tak właśnie się stało. Mills był tym, który dokończył dzieła Johna Doe, wymuszając na nim odkupienie win przez śmierć, którą własnoręcznie mu zadał. Ten moment filmu ukazuje jak różne sytuacje, w których człowiek nie miał możliwości się nigdy znaleźć, w chwili, gdy się już zdarzą, potrafią wydobyć ze zwykłego śmiertelnika najgorsze cechy i doprowadzić do popełnienia najstraszliwszych czynów. Obserwujemy jakże łatwo można zamienić się miejscem, z tym którego się potępiało. David Mills przez ponad pięć lat łapał przestępców i wsadzał ich za kratki. Przez pięć lat domagał się i egzekwował sprawiedliwość, a w jednej chwili targany wielkimi emocjami, dopuścił się popełnienia czynu, o który nigdy w życiu sam by siebie nie podejrzewał – zabicie z zimną krwią. John Doe udowadnia, że nie sposób być dobrym w świecie przepełnionym złem. Dowodzi tego w bardzo dosadny sposób. Jednocześnie wyczuwa się na końcu filmu pytanie, może trochę banalne, ale jednak prawdziwe: co ty byś zrobił na jego miejscu? I niestety często odpowiedź wydaje się zbyt straszna, by wypowiadać ją głośno.
III. KRYZYS MĘSKOŚCI W SIEDEM.
- 1. MĘSKA DOMINACJA.
Wnętrze filmowego świata wypełnione jest bohaterami płci męskiej, z których każdy jest inny i reprezentuje odmienny model męskości. Trzech głównych bohaterów zajmuje się w życiu tym, o czym można by powiedzieć, że przynależy do świata patriarchalnego.
Świat jest zbudowany na męskiej dominacji, a więc mężczyźni mają większy niż kobiety autorytet, wyższą pozycję społeczną oraz większą władzę w ramach społeczeństwa. W związku z tym jest kilka aren, na których mężczyźni dominują. Jedną z nich są tzw. role społeczne, które mają za zadanie utrzymywać i wprowadzać porządek społeczny i do tych należą: role sędziów, autorytetów religijnych, prokuratorów i policjantów[42]. Jak widać wszystkich trzech bohaterów można zaliczyć do świata patriarchalnego ze względu na obranie sobie drogi życia, która w sposób niepodważalny świadczy o męskiej dominacji. Mills i Somerset są policjantami, natomiast John Doe – sędzią. Może nie do końca sędzią prawdziwym, ale jednak takim, który wyznaczył sobie funkcję wymierzania sprawiedliwości w imię wyższych idei i przez to również wpisującym się w świat męskiej dominacji.
John Doe jest mężczyzną, który wpisuje się w ten świat również z innych powodów. Ukarał prostytutkę, za, jak sam twierdzi, roznoszenie chorób. Obwinia kobietę, która wcale nie zmusza mężczyzn do korzystania ze swoich usług. To oni sami chcą tego. Ulegają pokusie. Skoro kaznodzieja obwinia prostytutkę, za to że roznosi choroby, a roznosi je w końcu przez mężczyzn, którzy do niej przychodzą, to znaczy, że popiera sposób myślenia niektórych religii zarzucające „właśnie kobiecie, a nie mężczyźnie popędliwość, ponieważ to jej urok, któremu jakoby nie można się oprzeć, wzbudza w mężczyźnie pożądanie”[43]. Takie podejście jest typowe dla „choroby”, jaką jest mizoginizm. Ci, którzy na nią zapadają, żywią ogromną nienawiść do kobiety, „upatrując w niej przyczynę nieładu i rozpadu”[44]. John Doe nie do końca wpisuje się jednak w schemat mizoginisty, chociaż pewne elementy, jak choćby literaci, których książki czytuje i których cytuje: Milton, Chaucer, autor Mizoginii, zalicza do tych, których całą twórczość przenika tendencja mizoginistyczna[45]. On jest bardziej mężczyzną patriarchalnym, a takiego mężczyznę cechuje raczej szowinizm, który: „sprowadza się do określenia właściwego kobiecie miejsca oraz jej społecznego statusu w granicach szerszego układu przekonań politycznych. (…) Ideologia męskiego szowinizmu to polityczny dogmat w sferze decyzji dotyczących rozdziału praw obywatelskich i władzy pomiędzy płcie”[46]. John Doe w sposób jednoznaczny wyznacza kobiecie miejsce, traktując ją jako przedmiot, jako własność przynależącą mężczyźnie. Marzy mu się dom, rodzina, w której kobiecie wyznacza rolę kochającej żony i w związku z tym popełnia właśnie owy grzech zazdrości. John Doe nie posiada domowego ogniska, bowiem nie jest zdolny do obdarzenia kogokolwiek miłością. Nienawidzi ludzi i czerpie przyjemność z ich zabijania. Nie stworzył związku z żadną kobietą, bo po prostu nie jest do tego zdolny. Możliwe, że jest impotentem, co można wywnioskować z elementu zbrodni, jakim jest obcinanie części ciała (modelce obcina nos, dilerowi – rękę, adwokatowi odcina kawałek ciała, żonie detektywa – głowę), w czym można odnaleźć motyw kastracji.
Somerseta ciężko jest zaklasyfikować do jakiegoś konkretnego typu męskiego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w młodości był mężczyzną, który podporządkowywał sobie płeć piękną, osadzając ją w „odpowiednich” dla niej ramach. Na taką myśl może widza nakierować wiedza o zmuszeniu przez Somerseta swojej dziewczyny do usunięcia ciąży. Z biegiem czasu wraz ze zdobywanym życiowym bagażem doświadczeń, zmienił się jednak, by stać się mężczyzną, który nie traktuje kobiet z wyższością.
Mills natomiast jest typowym przedstawicielem mężczyzny zwanego macho: „Macho jest przekonany, iż głównym sposobem ekspresji męskości, odwagi i siły są zachowania o charakterze agresywnym. Pragnie, aby świat sądził, że nie boi się niczego i nikogo. Uważa, że zawsze ma rację i że jedynie jego sposób postrzegania świata jest adekwatny. Macho jest pewny siebie i czuje się bohaterem rzeczywistości, w której żyje”[47]. Jedyne, co w jakiś drobny sposób go odróżnia to fakt posiadania żony, którą bardzo kocha, co jednak nie przeszkadza mu traktować jej jak swojej własności, nie do końca zważając na jej uczucia. Jego rodzina wypełnia stereotyp patriarchalny: żona, która pozostaje w domu i zajmuje się pielęgnowaniem ogniska domowego. Zastanawia czy Mills rzeczywiście jest macho, czy tylko chciałby nim być. Nie mniej jednak, niezależnie od tego, można go w tej kategorii umieścić.
- 2. MACHO – MĘSKOŚĆ, KTÓRA SIĘ NIE SPRAWDZA.
„Siedem” nie jest filmem, który w tak dobitny sposób jak obrazy omawiane w poprzednich rozdziałach, mówi o kryzysie męskości. Ten kryzys tutaj ukrywa się pod osłoną utkaną z siedmiu grzechów głównych, które są grzechami ludzkimi, by w sposób bardziej jaskrawy stać się widocznym pod koniec filmu, kiedy okazuje się, że model mężczyzny, który od wieków dominował jako główny wzorzec prawdziwej męskości, nie sprawdza się. Typ macho, którego David Mills jest w filmie reprezentantem, okazuje się niesłuszny. Dlaczego? Ponieważ przegrywa. Daje się wmanipulować w grę, nad którą przez cały czas wydawało mu się, że panuje. Jego męska postawa odważnego twardziela żądnego sprawiedliwości, zostaje złamana w chwili konfrontacji z poczuciem utraty ukochanej osoby, która w brutalny sposób została zamordowana, a której ciało zostało zbezczeszczone. Prawna sprawiedliwość została zastąpiona sprawiedliwością w postaci samosądu, który z kolei przybrał postać jednego z grzechów, przed którego łamaniem przestrzega dziesięć przykazań boskich. W jednej chwili twardziel zamienił się w przepełnionego rozpaczą i żądzą zemsty nieszczęśliwego kochanka.
Film dobitnie ukazuje, iż taka postawa macho, nie popłaca, bo mimo, iż morderca przekonuje jakoby do zabójstwa żony policjanta doprowadził go grzech zazdrości, to zastanawia fakt wybrania tej, a nie innej rodziny. Myślę, że przyczyna tkwi w postawie i charakterze Davida, który jest osobnikiem bardzo hardym, agresywnym i niepokornym, przy tym uważającym Johna Doe za psychicznie chorego popaprańca i równocześnie nie doceniającym jego sprytu i inteligencji. Akt dokonany przez „kaznodzieję” na żonie detektywa miał udowodnić Davidowi, że on sam byłby gotów popełnić zbrodnię w imię jakiejś idei, choćby była to zemsta. Morderca chciał również dowieść, że postawa reprezentowana przez Davida Millsa, a więc cechująca się w tym przypadku poczuciem dominacji wynikającej z posiadania przywilejów, będących wynikiem wykonywania takiego, a nie innego zawodu oraz hardość, agresywność są błędną drogą. Śmiem sądzić, że gdyby zachowanie Davida było mniej agresywne i zaczepne, nie zostałby on wybrany do tego okrutnego eksperymentu.
W filmie został ukazany nie tylko kryzys modelu mężczyzny typu macho, ale również kryzys mężczyzny, którego zadaniem jest dbanie o dom i rodzinę, o jej bezpieczeństwo, które są jednym z podstawowych zadań, jakie prawdziwy mężczyzna ma w swoim życiu do spełnienia – David Mills zawiódł. Nie sprawdził się też żaden z dwóch pozostałych bohaterów, którzy również nie wypełnili swoich podstawowych obowiązków jako przedstawiciele rodu męskiego, przejawiające się w braku rodziny i braku potomstwa. Pojawia się więc tutaj pytanie związane z grzechami. Skoro świat oparty na męskiej dominacji i rządzony przez mężczyzn, w którym tak liczne są grzechy główne, nie sprawdza się to może wina leży w podstawowym grzechu, jakim jest po prostu bycie mężczyzną?
„Siedem” będąc filmem męskim i opowiadającym o mężczyznach, jest jakby wprowadzeniem do kolejnych dwóch filmów reżysera: Gry i Podziemnego kręgu, które w swej dekadenckiej, często wręcz nihilistycznej przestrzeni umieszczają historię mężczyzn zagubionych, którzy poszukują swojej tożsamości. „Siedem” pokazuje jakby tylko fazę wstępną kryzysu, opowiadając o zepsutym świecie, w którym mężczyźni zostają ukarani za grzechy, które nie wynikają do końca z nich samych, ale są częścią konsumpcyjnego świata, w którym uczestniczą wraz z kobietami. Pokazuje również, że świat męski nie uwzględniający kobiecych wartości, nie może się udać, co znajduje dalsze rozwinięcie w kolejnych filmach, które próbują rozwikłać problem rozłączenia i ponownego połączenia obojga płci, co wydaje się być jedynym słusznym rozwiązaniem kryzysu.
[1] Cyt. za: ścieżka dźwiękowa z filmu Siedem, reż. David Fincher, płyta DVD.
[2] Cyt. za: Siedem, op.cit.
[3] Cyt. za: Siedem, op.cit.
[4] Cyt. za: Roman Zając, Siedem grzechów głównych, adres Internetowy: www. kosciol.pl/article.
[5] Ibidem.
[6] Cyt. za: Siedem, op.cit.
[7] Cyt. za: Siedem, op.cit.
[8] Cyt. Leksykon symboli, oprac. Marianne Oesterreicher-Mollwo, przeł. Jerzy Prokopiuk, Warszawa 1992.
[9] Cyt. Hans Biedermann, Leksykon symboli, Warszawa 2001.
[10] Cyt. za: Leksykon symboli, oprac. Marianne Osterreicher-Mollwo, op.cit.
[11] Cyt. za: Roman Zając, op.cit.
[12] Cyt. za: Siedem, op.cit.
[13] Wojciech Eichelberger, Renata Dziurdzikowska, Mężczyzna też człowiek, Warszawa 2003, s. 10-11.
[14] Cyt. za: Laura Mulvey, Przyjemność wzrokowa a kino narracyjne, przeł. J. Mach, w: Panorama współczesnej myśli filmowej, Kraków 1992, s. 100.
[15] Dante Aligherii, Boska komedia, przeł. Edward Porębowicz, wstęp i koment. oprac. Kalikst Morawski, Wrocław 1977, BN Seria II.
[16] Cyt. za: Małgorzata Sacha-Piekło, Leksykon: zaświaty i krainy mityczne, Kraków 1999, s. 88.
[17] Cyt. za: Ibidem, s. 89.
[18] Cyt. za: Roman Zając, op.cit.
[19] Wojciech Eichelberger, Renata Dziurdzikowska, op.cit.
[20] Szerzej o tym w: John Medina, Genetyczne piekło, Warszawa 2003, 158-212.
[21] Cyt. za: Wojciech Eichelberger, Renata Dziurdzikowska, op.cit, s. 65.
[22] Cyt. za: John Medina, op.cit, s. 215.
[23] Ibidem, s. 214-215.
[24] Cyt. za: Wojciech Eichelberger, Renata Dziurdzikowska, op.cit., s. 9.
[25] Szerzej o tym w: Zbyszko Melosik, Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Poznań 2002, s. 151-163.
[26] Cyt. za: Ibidem, s. 161.
[27] Cyt. za: Ibidem, s. 19.
[28] Bogdan Wojciszke, Psychologia miłości, Gdańsk 2003, s. 56-61.
[29] Cyt. za: Ibidem, s. 57.
[30] Cyt. za: Pierre Bourdieu, Męska dominacja, Warszawa 2004, s. 19.
[31] Cyt. za: Ibidem, s. 30.
[32] John Medina, op.cit.
[33] Szerzej o tym w: Zbyszko Melosik, op.cit., s. 151-163.
[34]Cyt. za: Wojciech Eichelberger, Renata Dziurdzikowska, op.cit., s. 64.
[35] John Medina, op.cit., s. 320-372.
[36] Cyt. za: Ibidem, s. 267.
[37] Cyt. za: Ibidem, s. 286-287.
[38] Cyt. za: Ibidem, s. 287.
[39] Szerzej o tym w: Ibidem, s. 266- 316.
[40] Cyt. za: Ibidem, s. 308.
[41] Zbyszko Melosik, op.cit.
[42] Bogdan Wojciszke, Kobiety i mężczyźni: odmienne spojrzenie na różnice, Gdańsk 2002, s. 149-150.
[43] Cyt.za: David D. Gilmore, Mizoginia czyli męska choroba, Kraków 2003, s. 113.
[44] Cyt. za: Ibidem, s. 198.
[45] Ibidem, s. 18.
[46] Cyt. za: Ibidem, s. 28.
[47] Cyt. za: Zbyszko Melosik, op.cit., s. 140.