„Ratatuj” – zupa apolityczna… a jednak szczurza

W piątkowym wydaniu jednego z poczytniejszych dzienników zamieszczono fatalny artykuł o najnowszej disneyowskiej produkcji – Ratatuj. Autor tekstu rozwodził się na temat niesmaku, jaki wywołał w nim pomysł umieszczenia szczura we francuskiej restauracji. Zaciekawiła mnie motywacja tego stwierdzenia oparta na pogorszonych stosunkach Stanów Zjednoczonych z Francją po przystąpieniu Stanów do akcji zbrojnej w Iraku i krytyki ze strony Francuskiej (prace nad Ratatuj rozpoczęły się właśnie w tym okresie). Zabawne… Zawsze myślałem, że kreskówki typu Król Lew, Toy Story i inne tego typu są raczej bezstronne. Powiedzmy sobie szczerze – dzieci nie zwracają na otoczkę polityczną uwagi. Bajeczka jest dla nich kolejnym powodem do uśmiechu, i choć pomysł manipulacji rodzicami za pomocą stanowczego zdania dzieci „Mamo! I co z tego, że to francuski szczur! Jest milusi” pewnie śmignął komuś po głowie, to nie sądzę jednak, by rodzice uważali taki pogląd za ważny. Ale do rzeczy.
Primo. Bajka to bajka i rządzi się swoimi prawami. Jeśli Królik Bugs może zrzucić Elmerowi kowadło na głowę – to szczur zdecydowanie jest zdolny do gotowania. Irracjonalne rozwiązania są częścią definicji kreskówek. Wszystko się może zdarzyć i wszystko jest dopuszczalne. Filmy, seriale, komiksy czy jakakolwiek inna forma obrazowego przedstawienia sytuacji lub historii (nawet wiadomości w telewizji czy orędzia polityków) są niczym innym, jak fikcją literacką. Podchodzenie do nich bez dystansu jest zmienianiem ich przeznaczenia. Może się mylę, ale czy przypadkiem nie idziemy do kina, by się odprężyć, odbić od nudnych wiadomości i przez jakiś czas (nawet dość krótki) po wyjściu z kina móc pomyśleć o treści filmu, a nie o tym, na kogo głosować, i jak szybko pożałujemy naszych wyborów?
Secundo: filmy to nasz jeden z niewielu sposobów na relaks, więc mieszanie w to jakichś poważnych związków politycznych wydaje mi się bezcelowe, a redaktor piszący o polityce niech się nigdy nie bierze za recenzje kreskówek. Poszedłem na ten film ze szczerym zamiarem pośmiania się, bo stwierdziłem, że szczur w restauracji nie jest próbą obrażenia francuskich restauratorów, a jedynie całkiem ciekawym pomysłem na zrobienie filmu z dość nowatorskim pomysłem. Bo ile można oglądać zwierzęta uciekające z zoo lub kolejną przeróbkę Króla Lwa, tyle że pod innym tytułem i z innymi bohaterami. Przyjaźń itd… Nudno się już robiło. Oczywiście przesłania te są ponadczasowe, ale sposób ich przedstawiania -wciąż ten sam… Nie mogłem już na to patrzeć. Aż tu nagle pokazują mi szczura, który nie szuka przyjaciół jak Kacper, ale chce gotować. Coś tak abstrakcyjnego, że staje się niesamowitym wyzwaniem!
Jakie było przesłanie tego filmu? Gotować może każdy, o ile pamiętam… Co jak co, ale przesłanie dotarło do mnie. Lepiej, niż gdyby je wypowiedział sam Pascal, którego nic za nic nie rozumiem (ale to pewnie dlatego, że nigdy nie robiłem zupy (zimnej!!!)za pomocą miksera…). Może więc skoro gotować może każdy, pod warunkiem, że chce, to wystarczy wziąć książkę kucharską… Więc czas na puentę…
„ Psy w kosmos latają, a ja nie dam rady…” a może…
„Szczury gotują, to i ja dam radę!”