Funny Games (1997)

Film Michaela Haneke wpisuje się w popularny w latach dziewięćdziesiątych nurt autotematyczności kina. Autorzy takich dzieł starają się analizować zjawisko i charakter ekranowej przemocy, uświadamiając widzowi jego role w procesie kreowania okrutnych scen. Do świata przedstawionego zostaje wprowadzony bohater, który staje się odbiorcą dokonywanych w jego otoczeniu zbrodni. Widz coraz bardziej identyfikuje się z postacią, dostrzega swoją obecność, traci dystans, a w konsekwencji jest zmuszony do oglądania morderstw, zabójstw oraz innych okrutnych scen.
Funny Games ukazuje nam rodzinę wywodzącą się z klasy średniej, która jest w drodze do swojego domku letniskowego. Spokój banalnych czynności burzy pojawienie się nieznajomych mężczyzn, którzy z upływem czasu stają się coraz bardziej drażniący i napastliwi. Gdy gospodarze wypraszają ich z domu, jest już za późno: mężczyźni okazują się mordercami napadającymi na mieszkańców letniska. Tak samo jak zabili poprzednie rodziny, tak samo chcą się rozprawić z następnymi. Nie wyjaśniają przyczyn swojego postępowania. Po pełnej grozy nocy, w czasie której rodzina zostaje zabita, zapukają oni do następnych drzwi.
Haneke próbuje pokazać nam nasze stereotypowe myślenie. Tuż przed obejrzeniem filmu jesteśmy przygotowani na chwyty dramaturgiczne, bez obaw brniemy w fabułę kryminału i dramatu, które prawdziwe życie przekształcają w bajki. Tym razem jednak zostajemy zaskoczeni. Haneke wystawia potoczne doświadczenie publiczności na próbę. Reżyser wręcz kpi z naszego codziennego, skonwencjalizowanego sposobu myślenia, schematycznego postrzegania świata, naiwności i powierzchowności wydawanych sądów. Funny Games to przede wszystkim zabawa formą konwencjami hollywoodzkiego kina, gra z oczekiwaniami widza, który jest przyzwyczajony do danych rozwiązań w filmie. Czasami przybiera to bardzo bezpośrednią postać, „robienie oczka” do widza, ingerencja w kompetencje reżysera.
Widz oczekuje schematyczności, ale jej nie dostaje. Widownia nie może się z kimkolwiek identyfikować, może wybrać jedynie miedzy zabójcami lub poniewieranymi ofiarami. Przestępcy oprowadzają nas po świecie zbrodni, delektują się złem, w opozycji mamy ofiary, które zdaje się nie dostrzegają kamery. Odbiorca jest zupełnie bezbronny i zdezorientowany.
Nie dojrzymy tutaj gwałtownego zwrotu akcji tak charakterystycznego dla filmu współczesnego, gdzie ofiara po długiej walce psychologicznej odzyskuje wolność i jest uratowana. Kiedy pojawia się nadzieja oswobodzenie bohaterów z rąk oprawców, sytuacja natychmiast się odwraca. Przedmioty, które mogłyby uratować rodzinę, jak telefon, nóż, okazują się zepsute lub bezużyteczne, kiedy jesteśmy przekonani że to już ten moment na zwrot akcji na wygraną ofiary i jej wyswobodzenie (ucieczka Anny) reżyser mówi nie – czarne charaktery wygrywają. Od początku do końca to Paul i Peter są stroną dominującą w tej teatralnej egzekucji, którą z premedytacją zaaranżowali. Dla ofiar nie ma żadnej nadziei. Nie ma również racjonalnego wytłumaczenia postępowania napastników, a widz zadający sobie pytanie, dlaczego to robią, pozostaje bez odpowiedzi, natomiast jeśli od zabójców jakąś otrzymujemy, to są to powtórki najbardziej wyświechtanych motywów.
Kino nauczyło nas, że stara się szukać przyczyn, usprawiedliwień przemocy – społecznych, psychologicznych, ekonomicznych. Haneke natomiast stara się sugestywnie i jak najbardziej naturalnie pokazać, jak wygląda akt agresji. Ukazuje fałsz, schemat ekranowej przemocy, lekkomyślność reżyserów czyniących z niej towar. W filmie – jak mówi Hanecke – nie chodzi o to, czy i jak pokazywać przemoc, ale pozwolić widzowi uświadomić sobie własny stosunek do przemocy i do sposobu, w jaki została pokazana. -W Funny Games chciałem pokazać przemoc taką, jaka jest naprawdę, to znaczy niemożliwą do strawienia. Z powrotem nadaje przemocy jej realność -Michael Haneke (Przemoc a media, tłum. Barbara Ostrowska [w:] „Dialog”, 1999 nr 2)
Brak skonwencjalizowanej ramy estetycznej (szczególnie montaż, zaakcentowanie detalu czy dźwięku) odkrywa chłodną, przykrą istotę śmierci. Surowa, beznamiętna rejestracja dramatycznych wydarzeń, uświadamia nam istotę przemocy. Haneke nie koncentruje się na fizjologii (nie ma tu krwawej jatki, szczególnie brutalnych scen, celebracji okrucieństwa), ale na psychice człowieka, która jest poddawana torturom, przez co agresja staje się nieatrakcyjna dla widza.
Film jest negatywną oceną współczesnego kina, ukazującego przemoc jako atrakcyjne widowisko, czy próbą przekazania odpowiedzialności na widzów zafascynowanych medialnym okrucieństwem. Reżyser pokazuje nam świat, który jest odzwierciedleniem naszego otoczenia. Jeśli macie dosyć hollywoodzkich produkcji, rażących przewidywalnością, polecam Funny Games, film o niesamowitym, czasami przytłaczającym klimacie.
Tytuł oryginalny: Funny Games
Reżyseria: Michael Haneke
Scenariusz: Michael Haneke
Zdjęcia: Jürgen Jürges
Muzyka: Georg Friedrich Händel, Pietro Mascagni, John Zorn
Produkcja: Austria
Gatunek: dramat
Data premiery (Świat): 1997-05-14
Data premiery (Polska): 1998-03-20
Czas trwania: 108 min.