Hellraiser / Wysłannik piekieł (1987)

Przerażająca wizja piekielnych otchłani i pochodzących stamtąd demonów, od lat stanowiła inspirację, niemalże w każdej dziedzinie sztuki dla wielu artystów na całym świecie. Po raz pierwszy swoistego rodzaju fascynacja piekłem zrodziła się w średniowieczu, gdzie Kościół starając się za wszelką cenę nawracać ludzi na wiarę katolicką, sięgał po najokrutniejsze metody mające na celu wzbudzić strach wśród zacofanego społeczeństwa. W niektórych bardziej fanatycznych rejonach naszego globu, trafiały się nawet publiczne tortury mające na celu uświadomienie człowiekowi, że to, co widzi jest jedynie namiastką tego, co czeka go w piekle. Liczne obrazy i rzeźby pochodzące z minionych stuleci, które zachowały się do naszych czasów, utwierdzają nas w przekonaniu, iż wizje artystów sprzed wielu lat, wcale za bardzo nie odbiegają od spojrzenia na ten fenomen przez osoby współczesne. Przez całe tysiąclecia piekło zawsze kojarzyło nam się z najokrutniejszym cierpieniem, męką i bólem. Jak naprawdę ono wygląda, co może tam czekać człowieka potępionego, czy faktycznie w otchłani zła czekają na nas jedynie tortury? Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedną z wielu teorii, jakie wymyślili ludzie. Nikt z nas nie dowie się, co nas czeka po drugiej stronie, dopóki nasze dni na ziemi nie dobiegną końca. A może to właśnie ziemia jest dla nas biblijnym określeniem piekła, może to tutaj spotyka nas najwięcej bólu i cierpienia? W wolnej chwili warto się nad tym zastanowić dokładniej, a wrota do sedna tej filozofii na pewno niejednej osobie pomoże otworzyć obraz „Hellraiser”.
Pierwsza część tego obrazu została nakręcona w 1987 roku przez Clive’a Barkera, który również napisał do niego scenariusz. Do tej pory film ten doczekał się aż dziwięciu kontynuacji. Zaraz po tym jak „Hellraiser” pojawił się na rynku, zyskał sobie miano dzieła kultowego i na całym świecie zdobył miliony fanów. W 2004 roku w polskim plebiscycie, zorganizowanym przez magazyn Cinema i Stopklatkę na najlepszy horror wszechczasów, „Wrota Piekieł” znalazły się na wysokim, dziesiątym miejscu. Dlaczego projekt ten, aż tak bardzo spodobał się widzom? Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna – to niemalże perfekcyjnie wykonane kino grozy, z oryginalnym wątkiem, który zarazem przeraża, szokuje i zmusza do refleksji. Czy potrzeba czegoś więcej do tego, aby odnieść sukces? Wydaje mi się, że nie. Teraz zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, w której będę starał się was zachęcić do zlustrowania mrocznej historii o Wysłannikach Piekła.
Julia i Larry od dłuższego czasu są małżeństwem, które niczym specjalnym nie wyróżnia się z tłumu. Oboje raczej wyglądają na szczęśliwych ludzi, którym nic nie brakuje. Ich losy poznajemy od momentu ich wprowadzenia się do nowego domu, który kiedyś należał do rodziny Larrego. Zaraz po tym jak Julia weszła do środka, niczym wyrzucone niegdyś bumerangi, powróciły do niej wspomnienia. Już bezpośrednio z nich możemy przekonać się, iż z pozoru idealna żona skrywa w sobie pewną mroczną tajemnicę. Okazuje się, że tuż przed małżeństwem z Larrym, miała ona romans z jego bratem, który utrzymywał się jeszcze długo po ślubie. Frank jednak był tylko typowym gościem spod ciemnej gwiazdy i po pewnym czasie zniknął bez pożegnania z jej życia. Z czasem dowiadujemy się, że za pomocą pewnej magicznej kostki Lamarchanda, otworzył on wrota do piekła i po ich przekroczeniu został tam uwięziony przez okrutne demony zwane Cenobitami. Jednak poprzez pewien podstęp, cudem udało mu się stamtąd uciec. Od tego czasu Cenobici, na czele z przerażającym Pinheadem, próbują go odnaleźć i ponownie wtrącić do piekielnej otchłani.
Kiedy Larry i Julia wprowadzają się do domu, nieświadomie przywracają do życia Franka, który w niczym nie przypominał już człowieka. Jego ciało poprzez nieustanne tortury w piekle było tak zmasakrowane, że nikt na ziemi nie byłby w stanie go rozpoznać. Nikt oprócz Julii, która jak wiadomo szalała za nim, kiedy jeszcze był normalną osobą. To właśnie po jednej z upojnych nocy obiecała mu, że dla niego jest w stanie zrobić wszystko. Teraz w końcu będzie mogła się wykazać, ponieważ aby Frank ponownie stał się człowiekiem potrzebuje krwi, która zregeneruje jego porozrywane ciało. W związku z tym Julia zaczyna zapraszać do swojego domu kolejnych mężczyzn, a następnie z zimną krwią pozbawia ich życia. Jednak nie tak łatwo jest oszukać żądnych krwi Cenobitów, którzy już wyruszyli na poszukiwanie Franka. Jak potoczą się losy głównych bohaterów? Czy Franka i Julie dopadnie sprawiedliwość w postaci demonicznych stworzeń z piekła rodem? Nie zwlekaj i sięgnij po obraz „Hellraiser”, w którym znajdziesz odpowiedzi na te wszystkie pytania.
Pamiętam, że po raz pierwszy z obrazem z tej serii zetknąłem się będąc jeszcze małym dzieckiem. Miałem może z dziesięć lat, może troszkę więcej. Do dziś pamiętam, jak ogromne wrażenie zrobił na mnie ten film i na jak wiele nocy pozbawił mnie spokojnego snu. Teraz z perspektywy czasu, Pinhead i jego wierni Cenobici już tak bardzo mnie nie przerażają, ale mimo to zawsze lubię wrócić do tej niezwykłej serii filmów i powspominać sobie stare dobre czasy. Jak powszechnie wiadomo, lata osiemdziesiąte są złotym okresem dla gatunku filmowego, jakim jest horror. To właśnie w tym okresie powstała największa ilość kultowych obrazów grozy. Wtedy też narodził się też mit demonicznych stworzeń, które poprzez magiczną kostkę przybywają na naszą planetę z innego wymiaru, w którym ból i rozkosz stanowią jedność. W każdym z odcinków zawsze najbardziej zarysowana jest postać Pinheada, który jest tak jakby sędzią i katem dla wszystkich tych, którzy za życia dopuścili się okrutnych czynów i zbrodni. Do wymierzania sprawiedliwości zawsze używał on haków i łańcuchów, którymi na strzępy rozrywał ludzkie ciało. Forma kary nad wyraz okrutna, a dodając do tego bardzo dokładne uchwycenie jej w „Hellraiserze”, reżyser sprawił, iż wiele osób po skończonym seansie głęboko zastanowi się nad jakimś głupim czynem, który ma zamiar popełnić.
Bez wątpienia najważniejszą cechą tego obrazu jest wspaniały klimat. Niemal cała akcja rozgrywa się wewnątrz domu, w jego ciemnych pomieszczeniach. Sceny w mrocznym pokoju, w którym odradza się Frank, przeplatają się z jeszcze bardziej trwożnymi ujęciami w piekielnych komnatach. Wspaniałą atmosferę wprowadza też muzyka, podkreślająca w najmniejszym szczególe ekranowe wydarzenia. Również nad wyraz dobrze, jak na tamte czasy prezentuje się gra aktorów, a w szczególności pani Clary Higgins. Jej demoniczne spojrzenie i naturalny chłód emitujący z jej twarzy potrafi naprawdę przyprawić o ciarki na plecach. Na uwagę też zasługują zastosowane w filmie efekty specjalne (no może po za tym ostatnim z samej końcówki, który chyba jest jedynym namacalnym mankamentem całego tego dzieła). W tym obrazie krew naprawdę przypomina krew, a nie beznamiętnie spływający soczek lub ketchup. Wspaniale też wygląda charakteryzacja najważniejszych postaci, czyli Franka i Cenobitów. Całość naprawdę sprawia solidne wrażenie.
Podsumowując ten obraz, bez wątpienia trzeba podkreślić fakt, iż jest to jedno z najwspanialszych dzieł w historii horroru. Ten wykonany niemalże do perfekcji obraz, ze wspaniałym klimatem i psychologicznym przesłaniem, na długo utkwi w waszej pamięci. Chyba każdy, kto przynajmniej raz zetknie się z tym filmem nie pozostanie wobec niego obojętnym i albo go pokocha, albo znienawidzi. Jednak śmiem twierdzić, że osób, których ten projekt ni jak nie poruszy będzie naprawdę niewiele. Ja ze swojej strony naprawdę zachęcam do jego obejrzenia, gdyż jest to przysłowiowy „pewniak”, na którym zawieść się nie można.
Ocena: 9/10
Tytuł oryginalny: Hellraiser
Reżyseria: Clive Barker
Scenariusz: Clive Barker
Zdjęcia: Robin Vidgeon
Muzyka: Dana Glover, Christopher Young
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Horror
Data premiery (świat): 13.05.1987
Czas trwania: 94 minuty
Obsada: Robert Hines, Oliver Smith, Sean Chapman, Ashley Laurence, Clare Higgins, Andrew Robinson