Martwica mózgu / Brain Dead (Dead-Alive) (1992)

What is the Gore?
Od lat 70 istnieje pewien znany tylko w niektórych kręgach gatunek filmowy. Właściwie narodził się on dużo wcześniej, lecz w tych czasach został oficjalnie ochrzczony. Zwie się gore. Należą do niego tylko i wyłącznie filmy, które wyróżnia ogromna ilość krwi i mnóstwo brutalnych jatek. Oglądając produkcje spod tego nurtu jesteśmy narażeni na widok latających w powietrzu organów ludzkich i przeżycie całej masy innych makabrycznych doznań. W kinie raczej wiele przedstawicieli gore nie zobaczymy, a jeśli już to w śladowych ilościach. Ale wystarczy udać się do porządnej wypożyczalni i już trochę się znajdzie. Prawda jest taka, że takie obrazy już praktycznie nie powstają, gdyż większość widzów na ich widok ma mdłości i uważa je za kiczowate. Mają one mimo to grono swoich fanatyków, którzy od lat nie zapominają o tym gatunku i wciąż z niecierpliwością czekają na nowe produkcje.
17 września 1992 roku za sprawą Petara Jacksona dziś znanego przede wszystkim z nakręcenia trylogii „Władca Pierścieni” gore przeżyło prawdziwy renesans spowodowany premierą jego najnowszego dzieła „Martwica Mózgu”. Dziś ten film uważany jest, za jeden z najokrutniejszych i najbardziej krwawych w historii kina. Przez jednych jest krytykowany, wyszydzany i obgadywany, przez innych nazwany kultowym. Powiem Wam, że ja należę do tego drugiego grona osób, pomimo to, że dzieło Jacksona dane mi było zobaczyć stosunkowo niedawno.
Zarys fabuły
Lata temu pewna rasa wielkich szczurów zgwałciła wszystkie małpy na położonej w stronę południowego zachodu od Sumatry, Wyspie Czaszek. Przyczyniło się to do powstania nowego gatunku, szczuro-małpy. Wbrew pozorom jest to niezwykle groźna i krwiożercza rasa. Jeśli choć raz jeden z jej przedstawicieli cię ukąsi, zapadniesz na niespotykaną chorobę, o której nawet nie śniłeś. Owe schorzenie to martwica mózgu. Uważaj!!! Jeśli na nie zachorujesz już niedługo twoja sytuacja znacznie się zmieni, bowiem z człowieka staniesz się zombie…
Brzmi bardzo oryginalnie. Nieprawdaż?
Lionel, 25-letni młodzieniec nie zaznał wielu uroków życia. Jest to zasługą jego okropnej matki, której największym marzeniem jest zapobiec związkowi syna z jakąkolwiek kobietą. Mimo to niedawno zakochała się w nim Paquita, córka właściciela pobliskiego sklepu. Bohater odwzajemnia jej miłość, ukrywając uczucie przed mamusią. Nie podejrzewa jednak, że jego karmicielka może posunąć się aż tak daleko i śledzić go podczas randki w zoo. Jak mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W zoo rodzicielka zostaje ugryziona przez szczuro-małpę. Co z tego wyniknie? Zapewne się domyślacie. Dodam jeszcze, że starsza pani po drodze zarazi jeszcze kilka osób. I tym samym rozpocznie się rzeź, jakiej jeszcze nigdy nie byliśmy świadkami.
Moje 3 grosze…
Śmiało możecie zarzucać filmowi, że jego fabuła nie jest zbyt oryginalna. Jednak powiedzmy sobie szczerze w tego typu produkcjach nie jest to rzadkość. Chodzi tu natomiast o coś innego, czyli hektolitry krwi i bandę pełzających wnętrzności, starających się, za wszelką cenę zgładzić bohaterów. Ale w „Martwicy mózgu” czerwona ciecz to nie wszystko. Prócz niej widz otrzymuje sporą dawkę humoru. Nie będę tu przytaczał scen, które to potwierdzają. Nie chcę psuć wam tej przyjemności. Pomijając dowcipny nastrój, trzeba przyznać, że momentami (których jest bardzo wiele) widok płynący z ekranu może przyprawiać o obrzydzenie. To jednak wiadomość dla kinomanów o słabszych niż mój żołądkach, bo mojej skromnej osobie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Druga rzecz, aktorstwo. Nie spodziewajcie się żadnych rewelacji. Odtwórcy głównych ról w większości pochodzą z Nowej Zelandii i kolosalnego doświadczenia raczej nie mają. Z drugiej strony, jednak nie jest tak źle i mało zorientowani w temacie widzowie nawet nie odczują kilku niedociągnięć. Zresztą nie będę przeciągał. Po prostu średni poziom. Ale zapewniam was, że trudno było oczekiwać więcej.
Na zakończenie dodam tylko, że film strasznie mi się podobał. Były tu momenty, w których mogłem się śmiać, a po nich następowały chwile wbijające w fotel. Są to uczucia coraz rzadziej towarzyszące podczas oglądania horrorów. Wpłynęło to bezsprzecznie, na moją wysoką ocenę. Komu ten obraz mogę polecić? Fani Petrera Jacksona już go zapewne nie raz oglądali, więc im nie. Wszystkich zachęcić do zobaczenia „Martwicy mózgu” nie mogę, no chyba, że są na czczo. W takim razie gorąco polecam zapoznanie się z tym filmem miłośnikom strachu, dużej ilości krwi i nietypowego humoru. Jednym słowem pastisz kina grozy.
Ocena: 9/10
Tytuł oryginalny: Brain Dead (Dead-Alive)
Reżyseria: Peter Jackson
Scenariusz: Peter Jackson, Stephen Sinclair, Fran Walsh
Zdjęcia: Murray Milne
Muzyka: Peter Dasent
Produkcja: Nowa Zelandia
Gatunek: Horror/Komedia
Data premiery (Świat): 17.09.1992
Data premiery (Polska): brak
Czas trwania: 100 minut
Obsada: Timothy Balme, Diana Penalver, Elisabeth Moody, Ian Watkin, Stuart Devenie, Brenda Kendall