Nawiedzony Dwór / Haunted Mansion, The (2003)

Czy powinno się wiązać ze sobą takie gatunki filmowe jak horror i komedia? Zdania na ten temat są na pewno bardzo podzielone. Zważywszy na to, jaki sukces odniosła seria „Martwego zła” można by powiedzieć, że jest to wskazane, jednak poza tym jednym filmem nie za wiele można wymienić przykładów, które by potwierdziły tę tezę. Pewne jest, że dzięki takiemu połączeniu zyskać można większą publiczność, jednak należy pamiętać o tym, aby odpowiednio zrównoważyć humor i strach. Za mistrza w balansowaniu pomiędzy komedią i horrorem uważa się reżysera serii „Evil Dead”, Sam’a Raimi, a za aktora, który najlepiej czuje się właśnie w takich filmach, odtwórcę głównej roli tej serii, Bruca Campbell’a.
Czy jednak można w jakikolwiek sposób próbować porównywać „Martwe zło” z „Nawiedzonym dworem” z Eddiem Murphym w rolach głównych? Jeszcze na początku swojej kariery aktorskiej, pan Murphy próbował swoich sił w produkcji łączącej elementy komedii i horroru „Vampire in Brooklyn”, ale niestety z bardzo mizernym skutkiem. Od tego czasu jego kariera aktorska znacznie się rozwinęła, ale czy na tyle, aby sprostać takiemu wyzwaniu, zaraz postaram się wam to naświetlić.
Główny wątek filmu opiera się na klątwie, jaka spadła na stary dwór. Zajmujący się handlem nieruchomościami Jim prowadzi swój rodzinny biznes z dużym powodzeniem, chociaż do „miejskiej elity handlarzy nieruchomościami” jeszcze mu troszkę brakuje. Kiedy dzwoni telefon z prośbą o pomoc w sprzedaniu starego zabytkowego dworku, upatruje on okazję przejścia do wyższej ligi we własnej branży. Jego praca, chociaż bardzo dochodowa sprawiała, iż często zaniedbywał swoją rodzinę. Dlatego przed odwiedzeniem starego dworu planuje najpierw wycieczkę z rodziną za miasto. Niestety jego ciekawość i pazerność skłania go do tego, aby najpierw zobaczyć obiekt sprzedaży. Obiecując, iż oglądanie dworku nie zajmie więcej niż 20 min, namawia żonę i dzieciaki, aby wcześniej zobaczyć dom, a dopiero później całą rodziną udać się na wspólny piknik. Niestety nikt nie podejrzewał, że ta decyzja może zakończyć się tragicznie, a przez to rodzinny wyjazd z przyjemnej wycieczki zamieni się w koszmar…
No cóż, do perfekcji, jaką prezentuje „Evil Daed” bardzo daleko „Nawiedzonemu Dworowi”. Pomimo, iż ten film zamyka w sobie raczej same zalety, nie ma w sobie „tego czegoś”, co dzieło pana Raimiego. Przede wszystkim zdecydowanie jest tu więcej humoru, niż strachu i dlatego bliżej jest mu do komedii niż do horroru. To głównie za sprawą Eddiego Murphy’ego, który ni jak nie pasuje do kina grozy. Po prostu jest on przezabawny i jego zwykła mimika twarzy sprawia, że widz nie za bardzo może myśleć o strachu. Jednak kiedy pominiemy porównania z innymi filmami, to jest to naprawdę ciekawy projekt, który pomysłem bardzo przypomina „Nawiedzonego – niektóre domy rodzą się złe”, oczywiście przedstawiony o wiele zabawniej. Można w nim znaleźć praktycznie wszystko – miłość, zaskoczenie, zdradę, odrobinę grozy i tkliwości. Dla kogoś lubiącego filmy z, jak to się mówi, „lekkim” wątkiem i tylko cieniem strachu, ta pozycja jest na pewno stworzona. Film może się podobać, ale do grona kultowych raczej się nie załapie.
Ocena: 6/10
Tytuł oryginalny: Haunted Mansion, The
Reżyseria: Rob Minkoff
Scenariusz: David Berenbaum
Zdjęcia: Remi Adefarasin
Muzyka: Mark Mancina
Produkcja: USA
Gatunek: Horror, Komedia, Przygodowy
Data premiery (świat): 26.11.2003
Data premiery (Polska): 23.02.2004
Czas trwania: 99 minut
Obsada: Eddie Murphy, Terence Stamp, Nathaniel Parker, Marsha Thomason, Jennifer Tilly, Wallace Shawn, Dina Waters, Marc John Jefferies, Aree Davis, Jim Doughan