Smakosz / Jeepers Creepers (2001)

Smacznego!
Popatrzmy na współczesne kino grozy. Czyż w dzisiejszych czasach horror nie stacza się z każdym dniem? Na pewno lata jego świetności przeminęły, już jakiś czas temu. Co możemy uświadczyć w dzisiejszych czasach? Ano brak dobrych pomysłów i przerost akcji nad strachem oraz horrory tworzone tylko i wyłącznie z myślą o nastolatkach. Przyznam oczywiście, ze zdarzają się odstępstwa od tej reguły, ale naprawdę bardzo rzadko. Jeśli jednak któraś z tych godnych uwagi pozycji trafi w nasze ręce to już twarz zaczyna rozpromieniać diabelski uśmiech.
Darry i Trish Jenner jadą do domu na ferie. Droga jest pusta, niemniej jednak w jednej chwili wkracza na nią stary, zardzewiały truck osiągający wręcz zawrotne prędkości. Jego kierowca stara się za wszelką cenę zepchnąć z drogi dwójkę rodzeństwa. Wszystko wskazuje, ze Darry i Trish mają do czynienia z jakimś indywidualnym człowiekiem. Nagle stara ciężarówka ich wymija. Uszli z życiem. Jadąc dalej widzą jednak ponownie zardzewiałego trucka i tajemniczą postać wysiadającą z niego. Wrzuca ona worki do jakiejś rury, wsiada i odjeżdża. Zaciekawiony Darry namawia siostrę do tego, aby zbadać tą sprawę. Nie wie jednak, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła…
Początek filmu był niesamowicie obiecujący. Pierwsze pół godziny naprawdę sprawiło, że byłem bardzo zadowolony. Nacięcie było budowane w bardzo dobry sposób, czuło się grozę i tajemnicę. Niestety nieco później cały czar ot tak pryska, a ja tym samym staję się świadkiem tego, jak dobry i oryginalny pomysł zostaje wręcz uśmiercony. Sam scenariusz Victora Salvy pomimo tego, że jest dość solidną pracą nie ustrzegł się dość poważnego błędu. Wręcz widać, że osoba scenarzysty, a zarazem reżysera nie zna się wybitnie na kinie grozy. Dlaczego? – spytacie. Na początku mieliśmy tajemnicę. Nie wiedzieliśmy wiele o tytułowym smakoszu. Był postacią zagadkową, przerażającą, ale co najważniejsze niezgłębioną. Niestety zagadkowy bohater szybko odkrywa przed nami niemalże wszystkie swoje sekrety, a tym samym przestaje już raczej budzić strach, a zaczyna zażenowanie. Tak oto film o ogromnym potencjale, okazuje się przeciętnym i pozostawia solidną porcję niedosytu. Aż chce się zanucić pod nosem „a miało być tak pięknie…”
..”Smakosz”, mimo że okazał się marnotrawstwem dobrego pomysłu posiada również pewne zalety. Wśród nich jest chociażby rewelacyjne zakończenie. Te kilka minut wydaje się być swoistym ukłonem w stronę starego, dobrego kina grozy. Poza tym gwarantuję, że prędko nie zapomnicie o piosence „Jeepers Creepers”. Z jakich powodów? Myślę, że sami w swoim czasie znajdziecie odpowiedź na to jakże nurtujące pytanie. Jest też szczypta dobrych scen, z których na pewno kilka utkwi nam choć przez chwilę w pamięci. Szkoda tylko, że giną one w morzu tych raczej marnych.
Oczywiście w tego typu horrorach najważniejsze jest to, aby aktorzy wcielający się w tzw. „ofiary” grali dobrze i przekonywająco. Mniemam, iż jeśli z tym jest źle, to nie ma sensu tracić ani minuty czasu na dalsze oglądanie jakiejkolwiek podobnej produkcji. Na szczęście ten problem „Smakosza” nie dotyczy, bowiem Gina Philips i Justin Long nie zawiedli. Twórcy na swój sposób również starali się, aby tytułowy bohater wzbudzał u młodych aktorów strach. Przed rozpoczęciem zdjęć nie wolno było im widzieć aktora grającego smakosza, ani tajemniczej ciężarówki. Gina Philips zrobiła na mnie mimo wszystko najlepsze wrażenie. Naprawdę solidnie przygotowała się do swojej roli. Przede wszystkim zbierała liczne informacje o Trish, co zaowocowało tym, że grając czuła się bardzo pewnie. Odnoszę wrażenie, że i Wam, dane będzie to zauważyć podczas seansu. Jak wspomina reżyser największym wyzwaniem było znalezienie odtwórcy tytułowego monstrum. Na przesłuchaniu każdy z aktorów musiał po wejściu zrobić potworne wrażenie. Bezapelacyjnie zwyciężył teatralny aktor, Jonathan Breck. Trzeba przyznać, że pomysł, aby w obsadzie zabrakło znanych nazwisk i twarzy nie okazał się ani trochę chybiony, tym bardziej, że mało popularni aktorzy radzą sobie dobrze. I może nie są to jakieś wielkie, nieprzeciętne kreacje, ale na pewno są mocnym punktem filmu Salvy.
Na uwagę zasługuje fakt, że producentem „Smakosza” jest znany nam dobrze Francis Ford Coppola, który zajął się tym filmem wraz ze swoją wytwórnią American Zoetrope. Tenże znany reżyser dał Salvie całkowitą swobodę twórczą i wiele razy w swoich wypowiedziach mówił o swoim uznaniu dla owego twórcy. Zatem reżyser mógł z filmem zrobić praktycznie wszystko, miał pełne pole do popisu. Czy była to dobra decyzja? Raczej nie. Sądzę, że ręka Coppoli bardzo by się przydała recenzowanemu filmowi.
..Trudno będzie mi ocenić film. Popatrzmy na szkolne realia. Co dać zdolnemu uczniowi, który nauczył się na trójkę. No właśnie… Tak przedstawia się sytuacja ze „Smakoszem”. Aż żal serce ściska, kiedy stopniowo ogląda się jak nieźle zapowiadający się film ulega przemianie w obraz momentami żenujący i wręcz śmieszny. Czy więc oglądnąć „Smakosza”? Mimo wszystko powiem, że tak. Nie jest to oczywiście film dla wyjątkowo wybrednych miłośników kina grozy, ale wart jest obejrzenia chociażby dla tej pierwszej połowy. Poza tym film utwierdza w przekonaniu, że jednak możemy mieć w dzisiejszych czasach do czynienia chociaż z zalążkami dobrych pomysłów.
Ocena: 6/10
Tytuł oryginalny: Jeepers Creepers
Reżyseria: Victor Salva
Scenariusz: Victor Salva
Zdjęcia: Don E. FauntLeRoy
Muzyka: Bennett Salvay
Produkcja: USA/Niemcy
Gatunek: Horror
Data premiery (Świat): 20.07.2001
Data premiery (Polska): 09.08.2002
Czas trwania:
Obsada: Gina Philips, Justin Long, Jonathan Breck, Patricia Belcher, Brandon Smith