Spis cudzołożnic (1995)

„Spis cudzołożnic” wydawać się może filmem niepozornym. W porównaniu z większością produkcji kinowych jest krótki, a osoba reżysera, scenarzysty i głównego bohatera w jednym kojarzy się ze znakomitymi rolami komediowymi. Otóż pomysł sfilmowania utworu Jerzego Pilcha narodził się – jak sam Stuhr argumentował – z potrzeby zagrania inteligenta, którym po trosze sam się czuł. Człowieka, któremu przyszło żyć i rozwijać się w trudnej rzeczywistości PRL-u.
Gustaw (Jerzy Stuhr), doktor Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, otrzymuje pewnego dnia nietypowe zlecenie od dziekana wydziału (Jan Peszek). Ma za zadanie zająć się szwedzkim humanistą (Preben Østerfelt ) i oprowadzić go po Krakowie. Gość ma specjalne życzenie na pierwszy wieczór w nowym mieście – prosi Gustawa o sprowadzenie kobiet. Polonista zaczyna dzwonić do swoich byłych partnerek, wspominając je i swoje dawne życie.
Poznajemy zatem Jolę, samotną matkę z małym synkiem, posępną okularnicę czy Izę, która z biegiem lat zmieniła się fizycznie niemal nie do poznania. Dziś są one wszystkie jednak zupełnie inne, nie tak chętne do zabawy, jak kiedyś.
Dzięki zachciance Szweda wycieczka po Krakowie nie staje się monotonnym zwiedzaniem atrakcji turystycznych, którymi usilnie próbuje go zainteresować Gustaw. Okazuje się, że wspomnienia z dawnych lat nie zaczynają i nie kończą się na wydarzeniach historycznych, tak ważnych dla wielu pokoleń. Żywe są wspomnienia codziennych perypetii, jak stanie w kolejce po wódkę z przydziału czy właśnie wspomnienia dawnych kochanek, na których brak Gustaw nie mógł narzekać. Z czasem okazuje się, że mimo różnic kulturowych dwójkę naukowców łączą też podobne doświadczenia życiowe, jak wspólna wiara czy zdrada przez żonę.
Może zastanawiać, co skłania dwójkę wykształconych ludzi do upartego poszukiwania niewybrednych rozrywek i dlaczego Gustaw postanawia zafundować sobie retrospekcję osobistych przeżyć. Może na to wskazać ostatnia, z pozoru bardzo dziwna scena. Najprawdopodobniej odpowiedź na to pytania stanie się kluczem do interpretacji całego filmu.
Obraz jest jak najbardziej wart polecenia. Ciekawie skonstruowano narrację filmu, ponieważ główny bohater zwraca się bezpośrednio do widza. Ma się poczucie, jakby uczestniczyło się w wyprawie po Krakowie, a przede wszystkim we wspomnieniach Gustawa, które bez skrępowania przed nami odsłania. Na korzyść zaliczę też powrót do czasów PRL-u i przedstawienie zarówno dawnej, jak i dzisiejszej rzeczywistości, pokazanie jednego kraju, a nawet miasta w dwóch różnych momentach historycznych, jak i w dwóch momentach życia bohatera. Tamten czas i kobiety z nim związane minęły, podobnie jak realia życia, w jakich się obracał. Interesujące jest też zakończenie – trochę dziwne i wieloznaczne, każdy zinterpretuje je jak chce. Podobnie jak cały film.
Tytuł oryginalny: Spis cudzołożnic
Reżyseria: Jerzy Stuhr
Scenariusz: Jerzy Stuhr
Muzyka: Stanisław Radwan
Gatunek: dramat, komedia
Produkcja: Polska
Data premiery (Polska): 9 stycznia 1995
Czas trwania: 64 minuty
Obsada: Jerzy Stuhr, Preben Østerfelt , Jan Peszek, Stanisława Celińska