Sucker Punch (2011)

Baby Doll i jej młodszej siostrze umiera matka. Ojczym, przeczytawszy w testamencie, że zmarła nic dla niego nie zostawiła, zabija młodszą córkę, a starszą wysyła do szpitala psychiatrycznego, gdzie za 5 dni ma być poddana zabiegowi lobotomii. Zrozpaczona Baby Doll kreuje w swoim umyśle świat, w głąb którego ucieka, by wspólnie z koleżankami znaleźć elementy potrzebne do wydostania się z rąk śmierci…
Zack Snyder udowodnił, że najgorszym filmem w jego karierze (jak na razie) jest projekt oparty o swój autorski pomysł, czyli „Sucker Punch”. Najsłabszymi elementami kolejnego widowiska reżysera „300” są scenariusz i fabuła. Punktem wyjścia staje się wyobrażenie nowego świata, a mianowicie czegoś w rodzaju klubu, gdzie Baby Doll ma być jedną z dziewczyn zabawiających przybyłych. Im dalej, tym ciekawiej, jednak szkoda, że to wszystko oparte jest na jednym motywie, do którego konieczna jest muzyka, dzięki której bohaterka tańczy, jak jej w duszy zagra.
A gra jej cudownie, bo mamy okazję zobaczyć masę świetnych sekwencji walki, zrealizowanych tradycyjnie po Snyderowsku. Jest więc bardzo widowiskowo, monumentalnie, przy tym jak w „300” widać połączenie grafiki komputerowej ze zwykłą plandeką, a w środku ganiają za to plastikowe lalki z karabinami i toporami. Uświadczymy tutaj walki w okopach z niemieckimi żołnierzami, batalię ze smokiem w zamczysku, czy pojedynek z robotami w pociągu. Snyder upchał chyba wszystko, na co było stać jego wyobraźnię. I chociaż jest to mieszanka wybuchowa, to wypada całkiem nieźle, ratując resztę filmu. Bo „Sucker Punch”, choć zaczyna się kapitalnie (widać Snyder ma smykałkę do prologów, choć ten jest trochę gorszy niż w „Watchmen”), to kończy SPOILER moralizatorskim głosem z offu wyjękującym jakieś prawdy życiowe KONIEC SPOILERA.
„Sucker Punch” to totalna dominacja aktorek, które ze swoich ról właściwie chyba wywiązały się dobrze, bo wszystkie wyglądały z ducha jak stylowe panie do towarzystwa, a o to chodziło. Na Emily Browning, Abbie Cornish, Jena Malone, czy disneyowskiej Vanessie Hudgens można zawiesić oko z wiadomych powodów, mimo, że aktorsko nie jest tak, jakbym chciał. Szczególnie chodzi o główną bohaterkę, czyli Emily Browning, na której twarzy przez cały film malowała się jedna, sztuczna mina lalki i nic nie zdołało jej zmienić. Do tego bardzo słaby czarny charakter w wykonaniu Oscara Isaaca.
Warto jeszcze wspomnieć o ścieżce dźwiękowej. I tym razem nie udało się przeskoczyć „Strażników”. Brakowało mi w tym soundtracku trochę różnorodności, bo generalnie siedzimy cały czas raczej w tych samych rytmach, które nie są rzecz jasna złe, bo chociażby dobrze wypada początkowe „Sweet Dreams”, ale nie ma tej rozbieżności co w „Watchmen”, gdzie pojawił się Leonard Cohen, Jimi Hendrix, czy Bob Dylan. Do tego niepotrzebnie zabawiono się w nowe aranżacje Queen i Pixies („Where is my mind” dużo lepiej brzmiałoby bez żadnych udziwnień).
Można narzekać na najnowszy projekt Snydera i chociaż twórca raczej obniżył loty to i tak „Sucker Punch” umożliwia przyjemne spędzenie czasu, o co chyba w tej całej zabawie chodzi.
Ocena: 6/10
Tytuł oryginalny: Sucker Punch
Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: Zack Snyder, Steve Shibuya
Zdjęcia: Larry Fong
Muzyka: Tyler Bates, Marius de Vries
Produkcja: Kanada, USA
Gatunek: Fantasy, Thriller, Akcja
Data premiery (Świat): 24.03.2011
Data premiery (Polska): 25.03.2011
Czas trwania: 110 min
Obsada: Emily Browning, Abbie Cornish, Jena Malone, Vanessa Hudgens, Jamie Chung, Carla Gugino, Oscar Isaac, Scott Glenn