Szklana pułapka 3 / Die Hard: With a Vengeance (AKA Die Hard 3) (1995)

Po pięcioletniej przerwie „policjant ze stali”, John McClane ponownie zagościł na ekranach światowych kin. Tym razem odstęp czasowy pomiędzy realizacją kolejnego sequela był znacznie większy niż w przypadku części drugiej. Wszystko za sprawą kilku konfliktów, które zrodziły się na linii: producenci – aktorzy. Ale tak to już niestety bywa, że kiedy film zapewnia naprawdę duże przychody ($240 mln), zaczynają się afery z wynagrodzeniami lub innymi sprawami związanymi z pieniędzmi. Dodatkowo po odniesionych sukcesach, Bruce Willis stał się prawdziwą gwiazdą, rozchwytywaną niemal do każdego realizowanego wówczas dużego przedsięwzięcia filmowego. Występy w innych produkcjach wiązały się oczywiście z terminami, które również miały duży wpływ na opóźnienie zdjęć do „Szklanej Pułapki 3”. Szefowie studia chcieli także za wszelką cenę zaangażować do tego projektu twórcę pierwszej części, Johna McTiernana, pracującego w tamtym okresie nad „Bohaterem Ostatniej Akcji”. Na szczęście wreszcie każdy (no prawie każdy, ale o tym później) pokończył, co miał pokończyć, z pieniążkami sprawa się wyjaśniła i realizacja kolejnej odsłony przygód Johna McClane’a mogła ruszyć z miejsca. Jak pięcioletnia przerwa wpłynęła na tego bohatera, możecie dowiedzieć się z dalszej części tej recenzji…
Na pewno stoczył się jako John McClane… W momencie rozpoczęcia filmu poznajemy go jako osobę znajdującą się krok od dna ludzkiej egzystencji. Rozszedł się z żoną, córka zerwała z nim wszelkie kontakty, zaczął pić, a na domiar złego niejaki Simon (Jeremy Irons) zażyczył sobie, aby wziął udział w jego „szatańskiej grze”. Kim jest ów nieznajomy? Czego chce od McClane’a? Wiadomo, że gość nie żartuje, a świadczy o tym cała seria zamachów bombowych w Nowym Jorku. Nie wygląda to dobrze… Simon ewidentnie chce śmierci Johna. Pierwszym zadaniem, jakie mu zleci będzie spacer centralnymi ulicami Harlemu z napisem: „Nienawidzę czarnuchów”. Cóż, kiedy jeszcze w każdej innej dzielnicy McClane zostałby po prostu uznany za szaleńca i co najwyżej odwieziony do szpitala psychiatrycznego, to akurat w tamtej, czekała go tylko kula w głowie. I pewnie by tak było, gdyby nie pomoc pewnego sprzedawcy, Zeusa (Samuel L. Jackson). Od tej chwili obaj panowie zostaną wplątani w ciąg jeszcze bardziej zagmatwanych intryg Simona, którego celem jest… Tego już dowiedzcie się sami.
Oj, warto było czekać pięć lat na taki powrót McClane’a! Pomimo kilkukrotnych przeróbek scenariusza, zmian w obsadzie i całego ogólnego zamieszania na planie, „Szklana Pułapka 3” okazała się filmem niezwykle udanym. Wielu fanów tej serii uważa nawet, że jest to część najlepsza. Po raz kolejny twórcy serwują nam pełną napięcia i niezwykłych efektów specjalnych akcję, w której John musi stawić czoła świetnie zorganizowanej grupie terrorystycznej. Tym razem jednak nie dokona tego sam – od początku będzie miał przy sobie „czynnego” (w pozostałych miał tylko „biernych”, z którymi najczęściej kontaktował się za pomocą telefonów lub krótkofalówek) pomocnika, Zeusa. Nie, nie, nie martwcie się, to nie ten władający niebiosami syn Kronosa i Rei, to czarnoskóry sprzedawca z Harlemu w rolę, którego znakomicie wcielił się Samuel L. Jackson. Mało kto wie, ale pierwsza wersja scenariusza w ogóle nie obejmowała tej postaci. Początkowo McClane’owi, w rozwiązywaniu zagadek Simona miała partnerować, żona Holly, jednak kiedy nie udało się nakłonić do pracy nad kolejnym sequelem, (bez przecinka) Bonnie Bedelie twórcy poszukali alternatywnego rozwiązania – John nadal miał pomocnika, ale nie była to już jego wcześniejsza partnerka z planu. Poprzez to odstąpiono od charakterystycznego elementu łączącego dwie wcześniejsze części, czyli tematyki rodzinnej. Również dzięki temu Bruce Willis dostał wolną rękę w sprawie doboru partnera na planie. Kiedy w końcu został zapytany, z kim chciały zagrać, bez wahania odpowiedział: „Tylko z Samuelem”. Obaj panowie spotkali się w trakcie realizacji innego głośnego tytułu, „Pulp Fiction” w 1994 roku i to chyba było główną przyczyną wyboru gwiazdora serii. Zresztą kandydat producentów, Laurence Fishburne, odrzucił tę rolę, dlatego bez większych problemów przystali oni na propozycję Willisa. Jak się okazało zrobili bardzo dobrze, gdyż pan Jackson przemycił do scenariusza kilka niezwykle ciekawych rozwiązań. Najważniejszą jest kwestia „Simon mówi” i związane z nią gierki, które miała być pierwotnie wykorzystana w 3 części „Zabójczej Broni”. To właśnie tam po raz pierwszy miał pojawić się terrorysta posługujący się tym sloganem. Dodatkowo wprowadzono całą gamę tekstów odnoszących się do rasizmu i różnego rodzaju uprzedzeń. W 1995 roku (zresztą nie tylko) były to w Stanach tematy niezwykle wrażliwe, dlatego taka zagrywka ze strony twórców była co najmniej ryzykowna. Na szczęście skrypt został tak przygotowany, że większość pojawiających się w filmie napięć rasowo-społecznych pomiędzy McClanem i Zeusem została przedstawiona w sposób humorystyczny, który w żadnym wypadku nikogo nie mógł obrazić. Po włączeniu tych elementów do fabuły doszło do ostatnich szlifów w scenariuszu i cała ekipa mogła rozpocząć pracę na planie. Tu już obeszło się bez większych komplikacji i premiera odbyła się zgodnie z planem 19 maja 1995 roku.
Już pierwsze dni wyświetlania dały pewność wszystkim fanom, że McClane ponownie powrócił w wielkim stylu. Dobre recenzje pociągnęły za sobą jeszcze lepsze przychody finansowe, które na całym świecie wyniosły aż $361 mln (budżet $90 mln). Tak wielkiego sukcesu nie spodziewał się nikt. Choć z drugiej strony patrząc na faktyczne walory tego obrazu w jakieś wyjątkowe zdziwienie nie ma co wpadać. Już pierwsza scena w filmie, potężna eksplozja w sklepie obuwniczym, zwiastuje nam kawał megawybuchowego kina akcji. I tak też się dzieje. Od pierwszej do ostatniej minuty widz staje się świadkiem niesamowitych wydarzeń, które jest w stanie przeżyć tylko najtwardszy glina na świecie – John McClane. Setki detonacji, strzelanin, bijatyk, kolizji i zapierających dech w piersiach popisów kaskaderskich. Pomimo tego, że trwa on ponad dwie godziny nie można narzekać na jakąkolwiek nudę. Nie można, bo scenariusz zwyczajnie na to nie pozwala. Niezwykle przemyślany, intrygujący i do tego bardzo…realistyczny. Jego autor Jonathan Hensleigh, stworzył coś tak niewiarygodnego, że aż zwrócił na siebie uwagę władz FBI, które kilkukrotnie przesłuchiwały go w sprawie tak doskonałej wiedzy na temat Federalnego Banku Rezerw. Ostatecznie udało mu się wytłumaczyć tym, że w dużej mierze do napisania owego skryptu posłużyła mu wiedza z artykułów zamieszczonego w czasopiśmie „New York Times”. Po sprawdzeniu wszystkich danych agenci FBI dali wiarę jego wersji i zwolnili go z wszelkich zarzutów. Nieoficjalnie mówi się, że po premierze „Szklanej Pułapki 3” w Federalnym Banku Rezerw unowocześniono niemal wszystkie zabezpieczenia. No ale dość już tych ciekawostek… Pierwszą siłą scenariusza jest jego tajemniczość i przewrotność. We wcześniejszych częściach mieliśmy wątek przewodni wyłożony niczym kawa na ławę już na samym początku. Hans Gruber chciał akcji Nakatomi, Pułkownik Stuart chciał uwolnić Generała Ramona Esperanzę, a czego chce Simon? Tego nie dowiecie się przez długi czas. Najważniejsze jednak jest to, że w momencie, kiedy ta cała kurtyna tajemniczości podnosi się, film wcale nie traci na atrakcyjności. Nadal nie wiemy, jakie będzie rozwiązanie całej akcji. Choć znane są już cele, to jeszcze nie wiemy, jaki terroryści będę starali się je zrealizować. Wszystko wspomagane jest sprawnym prowadzeniem fabuły. W sumie w cały obrazie przez długi czas rozwijane są trzy niezależne wątki – poszukiwanie bomb przez policję, rozwiązywanie kolejnych zagadek Simona przez McClanea i Zeusa oraz…ten trzeci, którego zdradzić nie mogę. Tak czy inaczej widz nie czuje zagubienia. Przejścia pomiędzy poszczególnymi wątkami są bardzo płynne i dopracowane. Wysoką klasę, chyba nawet najwyższą, udało się utrzymać na linii aktorskiej. Bruce Willis jako John McClane – te facet po prostu urodził się do tej roli! Samuel L. Jackson jako Zeus – ten urodził się po to, że partnerować Willisowi w „Szklanej Pułapce 3”. Oczywiście żartuję w tej kwestii, ale wydaje mi się, że obok pary Mel Gibbon – Danny Glover z „Zabójczej Broni” nie ma drugiego takiego „teamu” (bardzo blisko nich można umieścić Will Smitha i Martina Lawrence’a z „Bad Boys” oraz Jackiego Chana i Chrisa Tuckera z „Godzin Szczytu”, jednak według mnie, to jeszcze nie jest to, czegoś mi w tych produkcjach brakowało). Znakomicie w roli czarnego charakteru prezentuje się też Jeremy Irons. Widać, że do roli Simona (Petera Grubera lub też Petera Kriega – bo takich imion używa) przygotowywał się bardzo długo. Akcent jakim się posługuje znakomicie dodaje kolorystyki jego występowi. Chłodny, opanowany, niezwykle spokojny. Nawet w ciężkich sytuacjach, w jakich stawiał go John, nie traci wiary w końcowy sukces swojego przedsięwzięcia. Nie zabrakło także wielu znakomitych dialogów, które stały się swojego rodzaju wizytówką całej serii. Moje ulubione kwestie z tej części to, jedna z pierwszych rozmów w filmie: „- Kto by wysadzał sklep z butami? – Klientka, która przegapiła wyprzedaż…”, albo dialog Zeusa z McClane’em podczas karkołomnej jazdy przez park: „Z: – Oszalałeś, chcesz porozjeżdżać tych ludzi? Mc: – Nie, no może jednego…”, lub Zeus i McClane po zajściu w Harlemie: „Mc: – Dziękuję, uratowałeś mi życie. Z: – Nie dziękuj, nie chcę podziękowań od białego. Mc: – To, dlaczego mnie uratowałeś skoro nienawidzisz białych? Z: – Nie chciałem, żeby zabili kogoś pod moim sklepem…”. To oczywiście kropla w morzu doskonałych tekstów, jakie udało się zamieścić w trzeciej części „Szklanej Pułapki”.
O walorach tej pozycji można by jeszcze długo pisać. Ale myślę, że nie ma to sensu, gdyż większość kinomanów doskonale zdaje sobie sprawę ze świetności tego kultowego dzieła. Jedyna kreska ode mnie tyczy się podobnie jak w poprzednich dwóch odsłonach linii melodycznej, jednak absolutnie nie psuje ona końcowego odbioru. Dlatego wszystkim miłośnikom dobrego kina akcji gorąco polecam zarówno tą jak i pozostałe części tej sagi. Po prostu John McClane rządzi! I co tu więcej pisać?
Ocena: 9/10
Szklana pułapka 3 – Die Hard: With a Vengeance (AKA Die Hard 3) (1995)
Produkcja: USA
Gatunek: Sensacyjny
Data premiery: 1995-07-28 (Polska), 1995-05-19 (Świat)
Reżyseria: John McTiernan
Scenariusz: Jonathan Hensleigh
Zdjęcia: Peter Menzies Jr.
Muzyka: Michael Kamen, (Ludwig van Beethoven)
Od lat: 15
Czas trwania: 128
Obsada:
Bruce Willis: John McClane
Jeremy Irons: Simon Peter Gruber / Peter Krieg
Samuel L. Jackson: Zeus Carver
Graham Greene: Joe Lambert
Colleen Camp: Connie Kowalski
Anthony Peck: Ricky Walsh
Nicholas Wyman: Targo
Kevin Chamberlin: Charles Weiss