Wieża (2006)

Seks w wielkim mieście po polsku
Fabularnego debiutu dokumentalistki Agnieszki Trzos oczekiwałam z niemałym zainteresowaniem. „Wieżę” reklamowano jako film o dzisiejszych trzydziestolatkach – żyjących w wielkim mieście, z powodzeniem realizujących swe zawodowe kariery, ale samotnych, pogubionych w świecie własnych uczuć, niezdolnych do zbudowania partnerskiego związku z drugim człowiekiem. Problem ostatnio często eksploatowany przez kinematografię czy literaturę, ale przecież niezmiennie aktualny, istotny, a przy tym dotyczący mnie i mojego pokolenia. Ale to nie jedyny powód, dla którego „Wieża” wydała mi się pozycją wartą uwagi. Obraz to bowiem offowy, przy którego realizacji radość tworzenia kina wzięła górę nad względami komercyjnymi. Jego premiera opóźniła się o dwa lata ze względu na perypetie finansowe. Aktorzy przez pewien czas pracowali za darmo, bo – jak twierdzi Agnieszka Warchulska – „urzekła ich historia”. Ostatecznie film, z środków uzyskanych z kredytu, sfinansowały jego producentki – Agnieszka Trzos i Bożena Krakówna. Byłam niezmiernie ciekawa efektów przedsięwzięcia realizowanego z taką, podziwu godną, determinacją.
Bohaterowie „Wieży” to Ewa (Agnieszka Warchulska), Bartek (Robert Gonera), Kasia (Zosia Bartoszewicz), Adam (Rafał Maćkowiak), Beti (Agata Stawarz) i Mateusz (Mariusz Zaniewski). Ich drogi krzyżują się w miejscach pracy, na imprezach i w modnych lokalach. Połączą ich „związki” według trzech modeli, które Trzos dydaktycznie prezentuje w prologu filmu, odwołując się do klasycznej baśni o królewnie uwięzionej w wieży. Królewna numer jeden oblegana jest przez wspaniałych książąt, ale strąca z okna każdego, kto zdoła się tam wdrapać. To Beti, stylistka w agencji reklamowej. Uciekła z domu w wieku piętnastu lat i samodzielnie zapracowała na wszystko, co w życiu osiągnęła. Jest atrakcyjna i świadoma tego, jakie wrażenie robi na mężczyznach. Lubi być adorowana, ale zrywa znajomość gdy partner zaczyna się emocjonalnie angażować. Broniąc swej niezależności, łamie serce między innymi Mateuszowi, młodemu fotografowi z Łodzi, który przyjechał do Warszawy, by robić zawodową karierę. W wieży żyje także królewna numer dwa, czekająca na tego jedynego, z którym spędzi resztę życia. Jest nią Ewa, tłumaczka i nauczycielka angielskiego, od dwóch lat samotna i coraz bardziej tym sfrustrowana. W klubie poznaje Bartka, właściciela agencji reklamowej, w której pracuje jej koleżanka Beti. Parę łączy płomienny romans, z którego Bartek wycofuje gdy kobieta zaczyna mówić o przyszłości. Zraniony w poprzednich związkach, mimo fascynacji Ewą, nie czuje się gotów do zobowiązań. „Zamyka się” we własnej wieży, gdzie nikt nie zdoła go skrzywdzić. Trzecią wieżę zamieszkuje królewicz, marzący o idealnej księżniczce, ale nie dość odważny by wyjść jej na spotkanie, gdy ta zjawia się w jego królestwie. To Adam, utalentowany fotograf ze studia Bartka, który podczas sesji zdjęciowej zakochuje się przyjaciółce Ewy – aktorce Kasi. Ta, przekraczając stereotypowe role płci, pierwsza wyciąga rękę do chłopaka. Adam unika jednak spotkań sam na sam. Łatwiej jest mu oddawać się swej obsesyjnej fascynacji Kasią w samotności, w zaciszu swego studia.
Jakie to prawdziwe! Agnieszka Trzos, która nie tylko wyreżyserowała i wyprodukowała swój film, ale i napisała do niego scenariusz, celnie zaobserwowała emocjonalne problemy dzisiejszych trzydziestolatków. Pełno ich wokół mnie. Wszyscy niczego nie pragną tak mocno jak miłości, ale gdy ona przychodzi, nie potrafią o nią zadbać. Rozmieniają ją na drobne swoimi egoistycznymi roszczeniami, lękami, traumami z dzieciństwa. Są złaknieni bliskości drugiego człowieka, ale za nic nie chcą utracić swej samodzielności, odstąpić od własnych planów czy przyzwyczajeń. Za najlepsze lekarstwo na porażki w związku uważają zmianę partnera. Trwają zamknięci w swych wieżach czekając na ideał, często przy tym przegapiając chwilę, w której zapuka do drzwi. Trzos postanowiła obnażyć mechanizmy takich zachowań. Ale aktualny temat, świetny zmysł obserwacji i interesujący pomysł na scenariusz, to zbyt mało, by powstał dobry film.
Agnieszka Trzos zaprosiła do współpracy popularnych, utalentowanych aktorów. Skomponowanie ścieżki dźwiękowej powierzyła znanemu muzykowi, Stanisławowi Sojce. Zadbała także o realizm filmowych planów. Obok luksusowych wnętrz w apartamentowcach (sitcomy każą nam wierzyć, że stać na nie przeciętnego Polaka), pojawiają się obskurne kawalerki. Bohaterki nie plotkują w spa, lecz na trawniku w miejskim parku, gdzie dojeżdżają rowerami. Ten zabieg czyni świat „Wieży” dla polskiego widza bliskim i znajomym – podobnie jak nieobce wydają się dramaty postaci. A jednak, mimo tych wszystkich atutów filmu, z ekranu wieje mentalną i emocjonalną pustką.
„Nie radzę sobie z emocjami. Ze swoją seksualnością” mówi Ewa w czasie sesji u psychoterapeutki (w tej roli Anna Dymna) i to stwierdzenie zdaje się podsumowywać istotę problemów bohaterów. Być może taką właśnie rzeczywistość chciała przedstawić Agnieszka Trzos – sprowadzić miłość do seksualnych fascynacji, odrzeć ją z głębi, tajemnicy, pokazać, że dzisiejsi trzydziestolatkowie z miejskich aglomeracji nie tylko nie radzą sobie ze sprawami duszy, ale i nie potrafią się do nich przedrzeć przez sferę popędów. Zapomniała jednak dodać, że mimo to posiadają uczucia, związane z nimi lęki i nadzieje, a problemy w budowaniu relacji z drugim człowiekiem nie wzięły się znikąd. Psychologiczne portrety nakreślone w „Wieży”, jakkolwiek nie pozbawione wiarygodnych rysów, są niezwykle ubogie. Egzemplarz „Wstępu do psychoanalizy” na półce to zdecydowanie za mało jak na obraz skomplikowanej psychiki bohatera w dramacie obyczajowym. Trzos mogła nadać głębię osobowościom postaci odwołując się do ekspresji, której nie brak przecież w aktorskim warsztacie odtwórców głównych ról. Tymczasem snują się oni po ekranie wypowiadając swe kwestie nieprzekonująco, a o ich dotkliwej samotności mają świadczyć akty onanizmu, o pragnieniach – zbliżenia kamery na odsłonięte udo partnerki. Pomiędzy bohaterami nie czuć żadnej chemii. Można za to obejrzeć dokładnie piersi Agnieszki Warchulskiej. Idea filmu ginie w nadmiarze chaotycznie przedstawionych wątków i tylko ich niedomknięcie ratuje powierzchowne historie miłosne przed banałem.
To dobrze, że w zalewie polskich sitcomów, ekranizacji szkolnych lektur, wtórnych komedii i sztampowych filmów akcji, do łask powracają dramaty. Dobrze, że są w branży filmowej artyści, którzy pragną zdemaskować kreowany przez media, jednostronny wizerunek singla, czerpiącego satysfakcję ze swego atrakcyjnego, pozbawionego ograniczeń, wygodnego życia. Szkoda, że tym razem nie udało się tego dokonać w dobrym stylu.
Ocena: 3/10
Tytuł oryginalny: Wieża
Reżyseria: Agnieszka Trzos
Scenariusz: Agnieszka Trzos
Zdjęcia: Andrzej Musiał
Muzyka: Stanisław Sojka
Produkcja: Polska
Gatunek: Dramat
Data premiery (Świat): 12.09.2006
Data premiery (Polska): 25.05.2007
Czas trwania: 99 minut
Obsada: Agnieszka Warchulska, Robert Gonera, Rafał Maćkowiak