Wredne dziewczyny / Mean Girls (2004)

To nie jest kolejna komedia dla kretynów
Komedie młodzieżowe bywają różne. Jedne gwarantują przednią zabawę, inne zaś kpią z inteligencji widza. Liczniejsza jest oczywiście grupa numer dwa, która to w sposób niemalże dramatyczny przedstawia błahe problemy niezbyt sowicie obdarzonych inteligencją amerykańskich nastolatków, opowiada o seksie, masturbacji, szarlotkofilach czy gadającym penisie. Przemierzając całe to morze natrafiłem niedawno na „Wredne dziewczyny”, film ze słodziutką Lindsay Lohan i równie czarującą Rachel McAdams. Nie byłbym męską, szowinistyczną świnią gdybym darował sobie tą produkcję.
16-letnia Cady Heron wraz z rodzicami-zoologami z afrykańskiego buszu przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych. Dotąd uczyła się w domu, poznawała przyrodę, a całe jej życie było jak na amerykańskie standardy bardzo specyficzne. Teraz czeka na nią collage. Mimo, że o przetrwaniu wie praktycznie wszystko bardzo trudno będzie się jej odnaleźć w takowych realiach. Dzikość dżungli wydaje się być błahostką w porównaniu z dzikością szkoły. W dodatku na przekór wszystkiemu szybko trafia do grona szkolnych piękności, a zarazem tytułowych wrednych dziewczyn nazywanych powszechnie ‘Plastics’. Wkrótce pozna wszystkie zasady panujące w szkole i dowie się jak działa cały ten mechanizm. Ale czy w tym momencie zakończy się jej działalność?
Historia, którą opowiada film Marka Watersa jest dość nietypowa, jak na standardy gatunku. Sam reżyser zresztą często puszcza oko i kpi z całego świata nastolatków robiąc to z gracją, dobrym smakiem i poczuciem humoru. Całość najlepiej odda tytuł pewnej niezbyt inteligentnej komedii, który w jej przypadku był niesamowitym paradoksem – „To nie jest kolejna komedia dla kretynów”. Dlaczego? Ano okazuje się, że tym razem pokuszono się o całkiem inteligentny pastisz. Znakomicie wypada porównanie amerykańskiej szkoły do dżungli, a jej uczniów do zwierząt. Samo podstawienie głosów rodem z afrykańskiego buszu już znakomicie odzwierciedliło ową „dzicz”. To właśnie mi się w tym wszystkim podoba. Otóż humor został dostosowany nie tylko dla jednej grupy odbiorców. Każdy coś tu dla siebie znajdzie, a przede wszystkim sam obraz nie jest przesadzony. Często twórcy tego typu produkcji po prostu zbyt pozwalają się unieść swojej wyobraźni i tworzą wizerunek szkoły zupełnie różniący się od tego prawdziwego. Bywa nawet, że zbyt dorosły. Na szczęście Waters nie zapomniał jeszcze jak to kiedyś było. Jego obraz można nawet w pewien sposób interpretować. Kilka tematów została bardzo dobrze uchwyconych. Przez pryzmat amerykańskiego collage ukazany został sztywny podział społeczeństwa. W obu przypadkach każdy przynależy do ściśle określonej grupy, musi znać swoje miejsce w całej hierarchii.
Świat wykreowany przez Watersa, a zarazem świat lateksowych piękności pełen jest intryg. Tu najważniejsze jest to, aby „być cool” i utrzymać się na topie. Pokazuje jak daleko jest się w stanie posunąć nastolatka, aby zdobyć popularność w szkole. Dla Reginy nie ma praktycznie żadnych granic. Doskonale manipuluje ludźmi, wie jak wykorzystać plotkę oraz zdobyć uznanie i szacunek innych. Zresztą powiedzenie „kto z kim przestaje takim się staje” nie traci tutaj sensu.
Całość nie odpycha także pod względem aktorstwa. Kreacje są luźne, doskonale oddają charakter nastoletnich bohaterów. Na pierwszym planie widnieje oczywiście Lindsay Lohan, która kolejny raz pokazała, że w komediach sprawdza się doskonale. Kwestią czasu jest chyba pozbycie się naszywki „etatowa gwiazda filmów Disney’a”. To samo mogę powiedzieć również o lateksowym trio. Tu oczywiście ze wskazaniem na Rachel McAdams. Zastrzeżenia miałbym jedynie do aktora grającego kapitana szkolnej drużyny futbolowej, w którym zakochuje się nasza bohaterka (cóż za schemat – nigdy nie może chodzić o zwykłego śmiertelnika), czyli Jonathana Bennetta.
Następną zaletą „Wrednych Dziewczyn” jest ścieżka dźwiękowa. Nie brakuje na niej chwytliwych, wpadających w uchu utworów, które ku mojemu zdziwieniu pozostają w pamięci również po napisach końcowych. To sprawia, że bawimy się jeszcze lepiej.
Aby i recenzja zakończyła się „happy endem” powiem, że „Wredne dziewczyny” są filmem, z którym warto się zapoznać. Ma on w sobie pewien urok i bezapelacyjnie zasługuje na miano dobrej komedii młodzieżowej przeznaczonej dla dość szerokiego grona odbiorców. Nie brakuje oczywiście chwytów typowych dla gatunku, które mogą razić dojrzalszych widzów, ale tak czy owak Waters w przeciwieństwie do innych twórców kina dla nastoletnich widzów bardzo przyłożył się do swojej pracy. Czym to zaowocowało? Odpowiecie sobie sami. Ja bawiłem się wspaniale.
Ocena: 7/10
Tytuł oryginalny: Mean Girls
Reżyseria: Mark Waters
Scenariusz: Tina Fey
Zdjęcia: Daryn Okada
Muzyka: Rolfe Kent, Tim Mosley
Produkcja: USA
Gatunek: Komedia młodzieżowa
Data premiery (Świat): 19.04.2004
Data premiery (Polska): 06.08.2004
Czas trwania: 97 minut
Obsada: Lindsay Lohan, Rachel McAdams, Jonathan Malen, Daniel Franzese, Jonathan Bennett, Tina Fey