24 godziny / 24 (2001-2010) [RECENZJA]

Stałe elementy serialu
Czas rzeczywisty – cecha charakterystyczna dla thrillera, powoduje ograniczenie miejsc akcji dla głównego bohatera (Los Angeles, pustynia Mojave, północny Meksyk). Akcja jednego sezonu przedstawia 24 godziny z życia bohaterów, które jest obfitsze w wydarzenia niż żywot przeciętnego człowieka. Czas sygnalizowany jest poprzez zegar na ekranie. W trakcie odcinka występują cztery przeskoki czasowe o 4 lub 5 minut, co oznacza, że w tym czasie telewizja Fox emitowała reklamy. To musiał być koszmar, aby w ciągu jednego odcinka były aż cztery pięciominutowe bloki reklamowe, w polskiej telewizji w ciągu jednej godziny występują dwa bloki reklamowe, ale za to są dłuższe (ok. 10 minut lub więcej).
Styl wizualny – charakterystyczną jego cechą jest podzielony ekran (split screen), na którym widać jednocześnie kilka postaci albo jedną sytuację z różnych punktów widzenia. Podzielony ekran służy też tradycyjnie do pokazania rozmowy telefonicznej. Styl wizualny jest w równym stopniu zasługą reżysera, operatora, jak i montażysty. Reżyser musi tak zorganizować plan, by godzina na zegarze zgadzała się z tym, co widać na ekranie. Operator musi stworzyć wrażenie, że realizacja odbywała się w ciągu 24 godzin (a nie 10 miesięcy), a montażysta nie może się pomylić w sklejaniu ujęć, bo każda scena jest przeznaczona na konkretną minutę. Konieczny jest montaż równoległy, niedopuszczalne są retrospekcje.
Kilka wątków – chociaż głównym motywem są poszukiwania terrorystów przez Jacka Bauera to występują też wątki poboczne. Na początku odcinka pod hasłem 'Previously on 24′ (w poprzednich odcinkach) wymienieni są główni bohaterowie tych wątków (na przykład głównym bohaterem wątku politycznego w sezonach 1-3 był David Palmer).
Wątki polityczne – terroryzm w serialu przeprowadzany jest na dużą skalę, dlatego interweniuje prezydent wraz ze sztabem doradców i współpracowników. David Palmer okazuje się inteligentnym i opanowanym mężem stanu, dobrze sprawującym władzę, choć korzystającym z pomocy byłej żony, intrygantki Sherry, która sporo namiesza w jego życiu. Następnym prezydentem zostaje John Keeler, którego nie będzie nam dane poznać zbyt dobrze. Po zamachu na jego życie obowiązki prezydenta przejmie Charles Logan, a po nim Wayne Palmer. Na krótko prezydentem będzie Noah Daniels, po którym stanowisko przejmie kobieta Allison Taylor.
Agencja CTU (Counter Terrorist Unit) – specjalizuje się w wykrywaniu terrorystów i zapobieganiu , atakom terrorystycznym poprzez wysyłanie w teren niezawodnych agentów. Zatrudnia też pomagających im zza biurka analityków i innych specjalistów od komputerów (stąd sporo w serialu slangu komputerowego). Praca w agencji przebiega dynamicznie, nie można pozwolić sobie na jakikolwiek błąd, który spowolniłby jej działania. Ale pomyłek nie da się uniknąć. Na przykład do agencji może przeniknąć wtyczka, czyli osoba pracująca dla terrorystów, przeszkadzająca pracownikom w zlokalizowaniu przestępców.
Rozmowy telefoniczne – nieodłączny element każdego odcinka. By akcja posuwała się do przodu bohaterowie muszą być ze sobą w ciągłym kontakcie, więc wszyscy mają telefony komórkowe.
Sceny tortur – są dowodem na to, że serialu nie powinny oglądać dzieci. Tortury są stosowane nie tylko przez terrorystów, ale też przez głównego bohatera i szefów agencji CTU, w celu uzyskania informacji mogących znaleźć terrorystów lub osoby z nimi powiązane.
Zaskakujące zwroty akcji – twórcy znaleźli sposób na to jak zatrzymać widzów przed ekranem przez wszystkie odcinki. Wprowadzili sporo zaskakujących momentów, na przykład poprzez uśmiercanie bohaterów, których widzowie zdążyli polubić oraz dodawanie nowych intryg i konfliktów, które trzymają w napięciu i dostarczają emocji. Do tego jeszcze dynamiczna akcja, w każdym kolejnym sezonie coraz bardziej spektakularna.
Recenzja
Na początek o fabule (krótko i bez spojlerów): agent jednostki antyterrorystycznej Jack Bauer musi w jak najkrótszym czasie rozpracować organizację przestępczą. Terroryści są przebiegli i dla powodzenia misji gotowi są oddać życie. Ich pomysły są szalone: próbują dokonać zamachu na ważną osobę w państwie, zdetonować bombę atomową i wywołać konflikt zbrojny przeciwko krajom arabskim, rozprzestrzenić groźnego wirusa itp.
W „24” jest wszystko, co powinno znaleźć się w dobrym thrillerze: świetny pomysł na fabułę i bohaterów – pomysł, który został w pełni wykorzystany i rozwinięty w bardzo zaskakujący sposób. Postacie są świetnie przedstawione na ekranie, ich zachowanie zależy od sytuacji w jakiej się znajdują, dramatyczne wydarzenia pokazują ich prawdziwy charakter, o jaki byśmy ich nie podejrzewali. Mimo, że widzom wydaje się, że znają bohaterów, czasami trudno przewidzieć ich niektóre reakcje.
Jeśli chodzi o aktorstwo wyróżnia się jeden aktor. Kiefer Sutherland jako Jack Bauer jest niesamowity, niezwykle przekonujący. Doskonale pokazał emocje: wściekłość wynikającą z sytuacji, które nie układały się po jego myśli, gniew z powodu osób, które go zawiodły, ból po stracie bliskiej osoby oraz strach przed utratą córki.
Serial wciąga od pierwszego odcinka. Sezon pierwszy pokazuje czego możemy się spodziewać oraz to, że tak naprawdę niczego nie możemy być pewni. Postaci są nieprzewidywalne. Co jakiś czas pojawiają się nowi bohaterowie, niektórzy na krótko, inni przetrwają dłużej, dochodzą nowe czarne charaktery, które prowadzą do głównego terrorysty, pojawiają się nowe tropy, które albo zbliżają bohaterów do rozwiązania tajemnicy, albo okazują się zmyłką mającą odwrócić uwagę od głównego celu.
Kolejne sezony wykorzystują podobne chwyty, pojawiają się też nowe. W sezonie drugim u Jacka Bauera widać większe poświęcenie: kilka razy gotów jest oddać życie dla sprawy. Ale jedyną rzeczą, której widz może być pewien, to fakt, że Jack Bauer przeżyje. W „dwójce” ciekawe przygody przeżywa Kimberly. Świetna jest scena, w której Kim mówi do Megan „Tutaj jesteśmy bezpieczne”, a widz już wie, że wcale tak nie jest i napięcie sięga zenitu. Zarówno ta, jak i wiele innych scen, jest bardzo dobrze przemyśla.
Moim zdaniem, najlepszy jest sezon trzeci, bo to w nim jest najwięcej emocji i napięcia. Jest też najwięcej trupów. W finale „trójki” główny bohater odreagowuje płaczem, co jest dobrym podsumowaniem, bo to w tym sezonie przeżył najbardziej dramatyczne wydarzenia, które zaważą na jego dalszym życiu, dokonał wielu dramatycznych wyborów, których na pewno nie zapomni do końca życia. Także w „trójce” są najciekawsze czarne charaktery: bracia Salazar i niezwykle przebiegły Saunders, które są wyraziste, dynamiczne i zapadają w pamięć na długo. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim wiarygodna kreacja Joaquima de Almeidy w roli Ramona. Powracają także czarne charaktery z poprzednich sezonów, Nina i Sherry, które dopiero w „trójce” pokazały, na co naprawdę je stać. Również w sezonie trzecim najsympatyczniejsze postaci, Michelle i Tony, mają większe role i więcej możliwości by pokazać silny charakter, charyzmę i temperament. Dochodzą jeszcze nowe charyzmatyczne postaci, przede wszystkim młody, zdolny i odważny agent Chase Edmunds.
Sezon czwarty rozczarowuje – brak w nim efektu zaskoczenia z wyjątkiem ostatnich odcinków (atak na konsulat i jego konsekwencje). Niektóre sytuacje są nieciekawe a postacie irytujące. Plusem „czwórki” jest powrót znanych i lubianych postaci: Tony’ego, Michelle i Davida oraz całkiem dobra kreacja Shohreh Aghdashloo w roli Diny; jej upiorny głos może spowodować dreszcze. „Czwórkę” ogląda się dobrze, ale po znakomitych trzech sezonach widz miał większe wymagania.
Sezon piąty jest zrealizowany sprawnie i z pomysłem, ale oglądając go nie ma już takich emocji jak wcześniej. Formuła serialu się znudziła, tym bardziej, że nie wprowadzono żadnych oryginalnych elementów, które wyróżniałyby tę „część” spośród innych sezonów. Niektóre postaci i wątki są świetnie skonstruowane (Martha i Charles Logan, Christopher Henderson), a inne są irytujące i niepotrzebne (Diane i Derek Huxley). Są zaskakujące, dramatyczne momenty, ale wielu rzeczy można się spodziewać. W budowaniu napięcia nie pomagają liczne sceny akcji i duża ilość trupów. Sezon czwarty miał świetną końcówkę i tak powinien się skończyć cały serial, niepotrzebnie dokręcono kontynuację i z dobrego serialu zrobiono „tasiemiec”.
Sezon szósty ma obiecujący początek (pierwsze cztery odcinki), po czym tempo zaczyna gwałtownie zwalniać i z każdym kolejnym odcinkiem poziom serialu się obniża, widać także brak nowych pomysłów w scenariuszu oraz brak logiki w niektórych scenach. Chociaż wprowadzono kilka nowych i ciekawych postaci (Doyle, Daniels, Assad), to jednak w pełni ich nie wykorzystano, czarne charaktery były bezbarwne i niezbyt przekonujące (Fayed, Gredenko), wątki w CTU i w Białym Domu nudne i nieciekawe, a motyw główny czyli poszukiwania terrorystów przez Jacka Bauera został zakończony w 17. godzinie. Ostatnie 7 godzin wyglądało więc, jakby dokręcone je na siłę – bez pomysłu, bez emocji i napięcia. W dodatku niektóre postaci pojawiły się, by bardzo szybko zniknąć bez żadnego wyjaśnienia (Charles i Martha Logan). Pomijam już to, że serial jest przegadany, bo czasami trzeba za pomocą dialogów pokazać relacje między bohaterami. Najgorsze są jednak: brak napięcia, wtórność i przewidywalność. Jedyne plusy to gra aktorska Kiefera Sutherlanda, który wcale nie wygląda na znudzonego rolą i dzięki niemu poziom serialu jest w miarę przyzwoity (trochę powyżej przeciętnej), klimatyczna muzyka niezawodnego Seana Callery’ego i niektóre sceny akcji, wyjątkowo efektowne jak na produkcję telewizyjną. Wprawdzie były zaskakujące momenty, ale niestety bardzo niewiele. Tak więc jednym słowem – rozczarowanie.
Mimo tego niecierpliwie czekałem na sezon siódmy, nie spodziewając się żadnych rewelacji. Dlatego jestem pozytywnie zaskoczony. W sezonie 2007-08 był strajk scenarzystów, który spowodował, że wiele seriali wyemitowano po zrealizowaniu 11-13 odcinków (np. czwarty sezon Lost – 13 odc., drugi sezon Heroes – 11 odc., trzeci sezon Prison Break – 13 odc. itd). Formuła serialu „24” wymagała, aby jeden sezon zawierał 24 odcinki, a więc twórcy przenieśli emisję na następny rok, dzięki czemu mieli więcej czasu na przemyślenia. I wymyślili całkiem zgrabną, logiczną i zaskakującą fabułę, wprowadzając kilka nowości takich jak FBI zamiast CTU, kobietę – prezydent oraz Tony’ego Almeidę w zupełnie innej, nieprzewidywalnej roli. Ciekawy okazał się też czarny charakter, mistrzowsko zagrany przez Jona Voighta. Natomiast sytuacje w Białym Domu z początku nie były w stanie zainteresować widza (wałkowany do znudzenia dylemat prezydentów: negocjować z terrorystami czy nie), ale z czasem to się zmieniło.
Należy jeszcze dodać, że sezon siódmy był kontynuacją interesującego filmu telewizyjnego rozgrywającego się w Afryce pt. „24: Redemption” (2008), w którym obok Kiefera Sutherlanda wystąpił znany brytyjski aktor Robert Carlyle.
Sezon ósmy ogląda się już inaczej wiedząc, że jest to sezon ostatni. Zaczyna się niezbyt obiecująco, gdyż mamy do czynienia ze stałym zestawem motywów serialu. Jest więc zamach na prezydenta i odwrócenie uwagi od właściwego celu, znowu mamy do czynienia ze zdrajcą w rządzie i wtyczką w CTU, po raz kolejny pojawia się dylemat, czy negocjować z terrorystami, czy nie. Świetny i bardzo dynamiczny jest pierwszy odcinek wprowadzający w fabułę, a szczególnie zaskakujący finał tego odcinka. Kolejne trzy odcinki mają słabsze tempo, ale to wynika z tego, że należy stworzyć w miarę logiczną, ale też skomplikowaną fabułę oraz należy stworzyć ciekawe charaktery postaci. Zaskakująco zostały przedstawione znane nam postacie Chloe i agentki Walker. Chloe z jednej strony sprawia wrażenie wszystkowiedzącej i lepiej ocenia sytuację od swojego szefa, z drugiej zaś nie potrafi się przystosować do nowych metod pracy w CTU, przez co działa wolniej od innych pracowników. Za to finał odcinka czwartego wskazuje, że Renee Walker bardzo się zmieniła, na co Jack zareagował słynnym „Damn It”. W późniejszych odcinkach także postacie Charlesa Logana i Allison Taylor zostały przedstawione w dość nieoczekiwany sposób.
Widać wyraźnie, że scenarzyści nie mają już nowych pomysłów, przetwarzają tylko na różne sposoby te stare, sprawdzone. Serial nie robi już takiego wrażenia jak dawniej. Ogląda się go tylko ze względu na akcję, nie spodziewając się niczego więcej. W pewnym momencie „24” zaczyna iść w innym kierunku, niż ktokolwiek by przypuszczał. Zgodnie z zasadą „zrobić błąd to jedno, a tuszować błąd to już zupełnie inna sprawa” Bauer jest wściekły, że amerykański rząd wspólnie z rosyjskim próbują ukryć zbrodnie, by doszło do podpisania traktatu. Wszyscy zamieszani w spisek odczują na własnej skórze wściekłość i determinację Jacka. Wiadomo, że dla wszystkich, w tym również dla głównego bohatera, nie może się to skończyć dobrze. Trzeba ponieść konsekwencje swoich czynów. Ostatnie odcinki pełne są napięcia i emocji, a finał jest bardzo poruszający. Chociaż narzekałem, że serial powinien się skończyć po czwartym sezonie to po obejrzeniu sezonu ósmego mam ochotę na więcej.
Twórcy zdawali sobie sprawę, że aby serial był bardziej dynamiczny nie mogą się opierać na tych samych postaciach. Stąd częste zmiany w obsadzie oraz uśmiercanie sympatycznych bohaterów. Dotyczyło to także Jacka Bauera, który choć nie ginie, zmienia gwałtownie swoją postawę wynikającą z nowych doświadczeń, nowych wyzwań. Każdy z ośmiu przedstawionych dni i nocy coś zmienił w jego życiu. Na jego psychice została rysa, która da o sobie znać w nieoczekiwanym momencie.
Kiedy „24” ogląda się pierwszy raz, robią wrażenie. Przy ponownym oglądaniu serial traci napięcie, ale można zauważyć całkiem niezłą muzykę, która tak wkomponowuje się w klimat serialu, że może być niezauważalna (niesłyszalna) za pierwszym razem.
„24” to serial nowoczesny nie tylko dlatego, że bohaterowie posługują się nowoczesną technologią. Łamie schematy by zaskoczyć lub zdenerwować widza. Jednocześnie jest daleki od standardów telewizyjnych. Zawiera jednak elementy charakterystyczne dla amerykańskich filmów sensacyjnych: poprawność polityczną i jedynego w swoim rodzaju bohatera, który mimo przeciwności losu zawsze dopnie celu.
Tytuł oryginalny: 24
Reżyseria: Jon Cassar, Brad Turner, Stephen Hopkins, Ian Toynton, Bryan Spicer, Frederick King Keller, James Whitmore Jr i inni
Zdjęcia: Peter Levy, Rodney Charters, Jeffrey C. Mygatt, Guy Skinner
Muzyka: Sean Callery
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat/thriller
Liczba sezonów: 8 sezonów po 24 epizody, 192 epizody po 43 minuty
Obsada: Kiefer Sutherland, Elisha Cuthbert, Carlos Bernard, Reiko Aylesworth, James Morrison, Mary Lynn Rajskub, Dennis Haysbert