Księga ocalenia / Book of Eli (2010)

Nie ukrywam, że generalnie rzecz biorąc lubię filmy o tematyce postapokaliptycznej. Podobały mi się „Mad Maxy”, „12 małp”, a nawet trochę kiczowaty „Wodny świat”. Niemniej jednak do „Księgi ocalenia” podchodziłem ze sceptycyzmem, pamiętając średni „Jestem legendą” oraz w ogóle słysząc opis fabuły. A brzmi on tak:
Czarnoskóry Eli przemierza zniszczoną i jałową Ziemię, strzegąc jednocześnie jedynego przetrwałego egzemplarza Biblii. Po drodze trafia do miasta, w którym rządzi bezwzględny Carnegie, szukający dokładnie tego, z czym przybędzie nasz tajemniczy orędownik.
Tak, jak jałowa jest nasza planeta, taką jałowością odznacza się cały film. Nie pomogli nawet aktorzy, którzy wyglądali, jakby byli zmęczeni graniem. Poza tym postać Eli’ego była w mojej ocenie od razu skazana na porażkę. Takie typy przybywające znikąd, mające jakiś cel do wypełnienia, do tego świetni w bijatykach, tak z bronią, jak i bez, to nuda i tyle, zbyt oklepany motyw. Z drugiej strony też prosty schemat antagonisty – Carnegie, który został zagrany i w sumie napisany jako postać bez werwy, pazura pokazującego, że z nim naprawdę nie ma żartów.
Jeżeli chodzi o sceny walki, to też szału nie ma. Może i twórcom wydawało się, że pojedynki Eli’ego z bandytami wyglądają widowiskowo, ale dla mnie to była kolejna powtórka z rozrywki. Niepotrzebnie też dało się tu wyczuć dość spory bagaż emocjonalny, towarzyszący Sprawie. Nie wiem, czy to reżyser, czy scenarzysta próbują nas czegoś mądrego nauczyć o naszym życiu na przykładzie życia tego wybrańca? Pozostawiam to pytanie własnym odczuciom.
Kontynuując omawianie minusów filmu, nie sposób nie zaliczyć do nich czasu projekcji, czyli prawie dwóch godzin. Hmm… no tak spokojnie z pół godziny od biedy bym uciął. Myślę, że obrazowi braci Hughes nie wyszłoby to na złe. Ba! Pewnie dużo lepiej by się oglądało.
No ale żeby skończyć już moje narzekania, muszę napisać coś o pozytywnych stronach „Księgi ocalenia”, które o dziwo ma. A są nimi niewątpliwie muzyka i zdjęcia. To właśnie na dźwięki powinno się zwrócić uwagę oglądając ten film. To bardzo spokojne, jednocześnie naprawdę pełne maestrii utwory. Nie inaczej jest ze zdjęciami – przepięknymi wręcz. Przedstawione krajobrazy i scenografię kupuję w całości. To właśnie w „Księdze ocalenia” tworzy taki wysublimowany klimat, za który również należy się pochwała.
I tak to się prezentuje. Jak już pisałem, „Księga ocalenia” przesiąknięta jest beznamiętnością spowodowaną zbyt wolno rozwijającą się akcją, słabymi scenami pojedynków, nieciekawym scenariuszem. Na szczęście efekt końcowy choć trochę reperuje muzyka wespół ze zdjęciami i scenografią. Tylko tyle i aż tyle.
Ocena: 3/10
Tytuł oryginalny: Book of Eli
Reżyseria: Albert Hughes, Allen Hughes
Scenariusz: Gary Whitta
Zdjęcia: Don Burgess
Muzyka: Atticus Ross, Leopold Ross, Claudia Sarne
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Przygodowy, Sci-Fi
Data premiery (Świat): 11.01.2010
Data premiery (Polska): 29.01.2010
Czas trwania: 118 min
Obsada: Denzel Washington, Gary Oldman, Mila Kunis, Ray Stevenson, Jennifer Beals