Gladiator (2000) SOUNDTRACK [recenzja]

Na pewno można powiedzieć, że muzyka do „Gladiatora”, zawierająca w sobie ogromną spontaniczność, niezwykłą wyniosłość i nostalgię, to jedno z największych osiągnięć muzyki filmowej ostatnich lat. Zachwyca w takim stopniu, że nie sposób od niej się oderwać. Warto zwrócić uwagę jak wiele dodaje uroku filmowi, ale jak bardzo podoba się jako coś oddzielnego. Właściwie nie ma tutaj słabych momentów, są zaś wyniosłe, spokojne, szybkie i wolne.
Najlepszym utworem na płycie jest „The Battle”, patetyczny, charakteryzujący się niezwykłą spontanicznością fragment który, przy genialnym użyciu odpowiednich instrumentów sprawia, że zasłuchujemy się jeszcze bardziej w tejże płycie. Wokal jest tu niepotrzebny ,wystarczy sama muzyka, aby odczuć pełnię szczęścia, jakiej mogą dostarczyć nam dźwięki…
Cudowne są inne kawałki na tej płycie, w większości rządzi wielki spokój i ta przeogromna spontaniczność. W pewnej chwili utwór nabiera innego tempa zmienia swój styl, jest to dla nas zaskakujące i jakże wspaniałe.
Poza „The Battle” najlepszym kawałkiem jest chyba „Now We Are Free”, który spokojnie mógłby rządzić na listach przebojów w rozgłośniach radiowych. Piękny wokal i wspaniała muzyka powodują, że wpadamy niemal w stan transu. Skomponowany jest tak samo jak reszta utworów, z początku powolny, potem nieco przyspiesza, wprowadzając zupełnie inne melodię, inny rodzaj śpiewu, a następnie znowu subtelne, delikatne dźwięki.
Podczas słuchania 15. i 17. ścieżki nasuwały mi się chwilami skojarzenia z „Sigur Rós”. Nie wiem skąd ta myśl, ale uważam, że gdyby to właśnie ten zespół miałby zagrać owe utwory, zabrzmiałoby tak samo wspaniale i patetycznie, a wykonująca je Lisa Gerrard ma nawet podobny głos do śpiewaka islandzkiego zespołu. Jako, że uwielbiam tą kapelę z północy, jest to tylko dowód na to, że muzyka z „Gladiatora” mi się podoba i niesie ze sobą jakiś radosny powiew w me nudne życie. Słuchałem płyty przez godzinę, nie zmieniając nawet pozycji. Jak położyłem się na samym początku, tak już zostałem do końca, wpadając w jakiś dziwny stan.
Świetny jest też utwór „Honor Him”. Wprawdzie jest to tylko trochę ponad minutka, ale jednak ma w sobie to coś, co mnie doń przyciąga. Muzyka z „Gladiatora” mogłaby naprawiać świat, jest tak wspaniała, że słuchając jej rozmyślamy o całym naszym życiu i dochodzimy do ważnych wniosków, staramy się wprowadzić jakieś zmiany.
Spokojnie można słuchać tej płyty jako rzeczy zupełnie oddzielnej od filmu, nigdy się nie nudzi i pozostawia w naszym umyśle trwały znak. Krótko mówiąc – wpływa na nas niepomiernie, a motyw przewodni na pewno do końca świata pozostanie jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów wykreowanych na potrzebę kinematografii.
Ocena: 10/10
Kompozytor: Hans Zimmer, Lisa Gerrard
Rok wydania: 2000
Wydawca: Decca
Dyrygent: Gavin Greenaway
1. Progeny – 2:13
2. The Wheat – 1:03
3. The Battle – 10:02
4. Earth – 3:01
5. Sorrow – 1:26
6. To Zucchabar – 3:16
7. Patricide – 4:08
8. The Emperor is Dead – 1:21
9. The Might of Rome – 5:18
10. Strength an Honor – 2:09
11. Reunion – 1:14
12. Slaves to Rome – 1:00
13. Barbarian Horde – 10:33
14. Am I Not Merciful? – 6:33
15. Elysium – 2:41
16. Honor Him – 1:19
17. Now We Are Free – 4:14
Czas: 61:31min