Leon „Bernzy” Bernstein (Reporter)

Czytacie podpisy autorów pod fotografiami prasowymi? „To tam w ogóle są podpisy…?”, spytacie pewnie…
Leon Bernstein zna cały Nowy Jork – gangsterów, policjantów, babcie klozetowe… A cały Nowy Jork zna Bernzy’ego – niepozornego człowieczka w wymiętym prochowcu, z niepozornym kapeluszem i nieodłącznym ogryzkiem cygara. I z aparatem fotograficznym. Aparat już bynajmniej nie jest niepozorny, a Bernzy nie rozstaje się z nim i dba bardziej niż o siebie. I podobnie jak siebie, utrzymuje go w ciągłej gotowości, w swoich wędrówkach po nocnych ulicach błyskawicznie wymieniając zużyte klisze i akumulatory flesza. Trudniej określić skąd sam Bernzy bierze swą niewyczerpaną energię – wiecznie zaaferowany, szybki w mowie, gestach i działaniu. Nowojorscy policjanci już dawno przyzwyczaili się, że na miejscu zbrodni zjawia się na długo przed nimi. A cały Nowy Jork przyzwyczaił się do jego wszechobecnego i wścibskiego obiektywu. Cały Nowy Jork wie, że Bernzy nie cofnie się przed niczym dla dobrego zdjęcia, takiego za które zapłacą nowojorskie gazety, trzy dolary od trupa. I które w oprawie smakowitej sensacji obejrzą wszyscy Nowojorczycy.
Tak, Bernzy ma niezliczonych znajomych. I żadnych skrupułów, wszyscy to wiedzą. Ma też bardzo nielicznych przyjaciół. I żadnej rodziny, co wie niewielu. I ma… marzenie. A za bystrym spojrzeniem łowcy szokujących obrazków kryje wrażliwość artysty. O tym nie wie prawie nikt. Bo aby to dostrzec, trzeba spojrzeć na jego zdjęcia – tak jak on patrzy na miasto. Bo to właśnie miasto jest źródłem energii Bernzy’ego. Zdjęcia, którym Nowojorczycy poświęcają chwilę uwagi, po czym owijają w nie śledzie, Bernzy pieczołowicie zbiera, układa w pudełkach, pudełka składa w stosy… Małe mieszkanie Bernzy’ego jest potężnym archiwum, zbieraną przez dekady kroniką zastygłego na dziesiątkach tysięcy czarno-białych odbitek życia miasta. Bernzy jak nikt inny potrafi uchwycić puls tego życia na kliszy. Ofiary mafijnych porachunków, płonące domy, dzieci na ulicach i pijaczkowie w zaułkach… Żaden temat nie jest dla niego bezwartościowy, bo to jego spojrzenie, jego obiektyw wydobywają z nich wartość. Bernzy, którego nikt nie podejrzewałby o zdolność do miłości, najwierniejszą miłością kocha swoje miasto – nie osądza go, nie staje po niczyjej stronie. Tylko rejestruje to co widzi i pozwala miastu przejrzeć się w obiektywie jak w lustrze. I wie, że kiedyś miasto to doceni. Szacowne wydawnictwa odrzucają jego marzenie o własnym albumie, pogardzając „zbyt wulgarną” tematyką i radząc, by zajął się tym co przystoi przyzwoitemu fotografowi, najlepiej kwiatami. Ale Bernzy wierzy, że pewnego dnia znajdzie się dla niego miejsce w muzeach nowoczesnej sztuki.
Na razie jednak, powszechnie znana szerokość kontaktów Bernzy’ego sprowadzi na niego kłopoty. Pojawią się pod postacią pięknej wdowy po bogatym właścicielu nocnego klubu i jej prośby o pomoc w wyjaśnieniu co łączyło jej męża z nachodzącym ją wierzycielem. I tym razem, zawsze dotąd bezstronny Bernzy stanie zarazem przeciw mafii i FBI, w imię nieoczekiwanego uczucia do kobiety, w której znalazł podobną do własnej wrażliwość. I w imię zdjęć – unikalnego zapisu wojny gangów. I w końcu właśnie zdjęcia staną się tym, co wydobędzie go z kłopotów. I jedynym co mu zostanie.
Postać Leona Bernsteina wzorowano na fotoreporterze Arthurze „Weegee” Felligu, żyjącym w latach 1899-1968. Niektóre z autentycznych jego zdjęć wykorzystano w filmie, m.in. „Tenement Fire, Harlem”, aktualnie przechowywane w nowojorskim Metropolitan Museum of Art. Dziś, wystawy „wulgarnych” fotografii Weegee są wydarzeniami w największych amerykańskich muzeach sztuki, nie tylko nowoczesnej. A tu możecie dowiedzieć się więcej o pierwowzorze Leona „Bernzy’ego” Bernsteina: Weegee’s World.
Bohater: Leon „Bernzy” Bernstein
Płeć: mężczyzna
Wzrost: 1,63 m
Odtwórca postaci: Joe Pesci
Film: Reporter (The Public Eye), 1992
Znaki szczególne: Prochowiec i kapelusz, cygaro, aparat. Przede wszystkim aparat.
Zawód: fotoreporter