Kacza zupa / Duck Soup (1933)

„Weź dwa indyki, jedną gęś, cztery kapusty, ale nie kaczkę, i zmieszaj je razem. Po jednym spróbowaniu staniesz się kaczą zupą do końca swojego życia”.
„Kacza Zupa” – moje pierwsze spotkanie z twórczością braci Marx. Do jej obejrzenie zachęciło mnie to, że Woody Allen umieścił ją w rankingu najlepszych komedii wszechczasów. Zresztą oprócz tego obrazu znalazły się tam inne 4 filmy legendarnej grupy komików. Tak czy inaczej, po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii przystąpiłem do seansu.
Powiem krótko – ten film mnie zachwycił. Ale od początku…
Fabuła koncentruje się na małym państwie – Freedonii. Ma ona problemy finansowe. Jedynym rozwiązaniem jest bogata pani Teasdale, która jednak stawia jeden warunek: w zamian za pieniądze chce, aby prezydentem został Rufus T. Firefly (Groucho Marx). Jego prezydentura jest daleka od ideału a na dodatek wywołuje wojnę z sąsiednim krajem – Sylvanią. Trentino (Louis Calhern) – ambasador tegoż kraju, wysyła szpiegów:
Chicoliniego (Chico Marx) i Pinky’ego (Harpo Marx), aby śledzili władcę Freedonii i znaleźli coś, co może go zhańbić. Wkrótce pomiędzy tymi państwami wybucha wojna.
Tak generalnie zarysowuje się fabuła filmu.
Wszyscy bracia Marx byli świetni:
– Groucho – cięty język i zabawne riposty, mistrz słowa
– Harpo – niemowa ze znakomitą mimiką twarzy, ruchami i gestami
– Chico – charakterystyczny włoski akcent, absurdalne kwestie – podobnie jak Groucho
– Zeppo jako Bob Rolland – mniej rozpoznawalna postać, lecz również bardzo dobrze zagrana
Jednakże nie byłoby zabawnych tekstów, gdyby nie rewelacyjny scenariusz autorstwa Berta Kalmara i Harry’ego Ruby’ego. Ciekawe i błyskotliwe dialogi zapewniają widzowi naprawdę śmiechu co niemiara.
Trentino: Chicolini, chcę pełny raport z waszego śledztwa.
Chicolini: No dobra. W poniedziałek czekaliśmy przed jego domem, ale nie wyszedł, bo nie było go w domu. We wtorek poszliśmy na mecz, ale nas oszukał i nie przyszedł. W środę poszedł na mecz, ale my go oszukaliśmy i nie poszliśmy. W czwartek nikt z nas nie był na meczu. W piątek padało, więc nie było meczu, więc zostaliśmy w domu i słuchaliśmy radia.
Kolejną wartą uwagi rzeczą jest muzyka. W filmie usłyszeć można przyjemne dla ucha piosenki, również tak absurdalne, co cała reszta filmu. Bracia Marx pokazali też, że oprócz talentu komediowego, mają również uzdolnienia muzyczne.
„Kacza Zupa” traktowana jest jako satyra polityczna krytykująca rządy dyktatorskie. Początkowo (do momentu dojścia Hitlera do władzy) ukierunkowana w stronę faszystowskich Włoszech.
Film przesiąknięty jest atmosferą absurdu i tak też jest przeze mnie odbierany. Wiele nie mających sensu wypowiedzi oraz dziwnych zachowań tylko polepszają ocenę filmu. Wszystko jest odrealnione, bo przecież takich państw jak Freedonia czy Sylvania, póki co, Świat nie widział. Trzej główni bohaterowie żyją jakby w swoim świecie – mówią, co chcą, robią, co chcą, a inni racjonalnie myślący ludzie muszą znosić trudy wzajemnej egzystencji.
Podsumowując: „Kacza Zupa” to dzieło naprawdę śmiechu warte.
Ocena: 10/10
Tytuł oryginalny: Duck Soup
Reżyseria: Leo McCarey
Scenariusz: Bert Kalmar, Harry Ruby
Zdjęcia: Henry Sharp
Muzyka: Milton Ager, John Leopold, Fryderyk Chopin, Victor Herbert, John Philip Sousa, Bert Kalmar, Harry Ruby
Produkcja: USA
Gatunek: Komedia, Satyra, Muzyczny
Data premiery (Świat): 17.11.1933
Data premiery (Polska): nieznana
Czas trwania: 70 min
Obsada: Groucho Marx, Harpo Marx, Chico Marx, Zeppo Marx, Margaret Dumont. Louis Calhern