Lektor / Reader, The (2008)

Czytaj, uświadamiaj, powracaj.
W drugiej połowie ubiegłego stulecia o Holocauście opowiadali ludzie, wśród których znajdowali się jeszcze bezpośredni świadkowie tej tragedii XX wieku. Dla nich, im współczesnych oraz pokoleń urodzonych po 1945 roku było i pozostaje to wydarzenie żywe, organizujące zbiorową świadomość, nieustannie obecne we wspomnieniach, relacjach, próbach analiz jego przyczyn i skutków. Zatroskane o pamięć, kondycję duchową człowieka i przyszłość świata głosy ocalałych „po to, aby dać świadectwo” sprawiły, że refleksja nad Holocaustem zaistniała i utrwaliła się w dyskursie publicznym. Jej wyjątkowe miejsce tutaj jest dzisiaj faktem niepodważalnym i oczywistym. Właśnie, „oczywistym”, ale czy w istocie pojmowanym przez odbiorców ery informacji, na co dzień stykających się z przekazami o cierpieniu i śmierci jednostek, grup lub społeczeństw egzystujących na przestrzeni wszystkich epok i pod każdą szerokością geograficzną?
„Lektor” trafia na ekrany w momencie, gdy kwestie zbrodni II Wojny Światowej oraz ofiar obozów koncentracyjnych sztuka, w tym i X muza, zdążyła wielokrotnie, na rozmaite sposoby i z różnych perspektyw ukazać. Autorzy dzieł podejmujących wspomniane tematy wzbudzali nierzadko rozgłos i kontrowersje, bywało również że zdobywali nagrody oraz uznanie publiczności i krytyki. Jak obecnie mówić o Holocauście widzowi, który funkcjonuje w kulturze dostępu i może w dowolnej chwili sięgnąć po takie obrazy filmowe, jak „Ostatni etap” (1948), „Pasażerka” (1963), „Nocny portier” (1974), „Wybór Zofii” (1982), „Matka noc” (1996) czy „Pianista” (2002), nie wspominając o niezliczonej ilości materiałów dokumentalnych? Czy wzorem dla twórców powinna być „Lista Schindlera” (1993), skoro chyba żaden inny film poruszający podobną problematykę, nie wywołał takiego zainteresowania dramatem historii, a zarazem tak skutecznie nie pogodził sukcesu artystycznego i komercyjnego, jak hollywoodzkie widowisko Spielberga? Jak przejąć nowe pokolenia odbiorców koszmarem masowych eksterminacji ludności po powstaniu „komedii obozowej” (określenie Slavoja Zizka) „Życie jest piękne” (1997) Roberta Benigniego?
Zarówno piękna, poruszająca do głębi powieść Bernharda Schlinka, jak i jej filmowa adaptacja w reżyserii Stephena Daldry’ego stanowią filozoficzną i artystyczną propozycję odpowiedzi na te metajęzykowe pytania. Autotematyczny wymiar dzieł wyraźniej uchwytny jest w wizji ekranowej, która wyostrza figurę organizującą pierwowzór literacki, czyli powrót. Na poziomie fabuły chodzi tu o powrót do przeszłości, ale nie tej ukształtowanej przez zbiorową pamięć, w pewnym sensie obcej, lecz zapisanej w indywidualnym doświadczeniu jednostki. Pierwszoosobowa narracja „Lektora” manifestuje powrót do subiektywnego przeżycia, jak gdyby obwieszczając, że wszelkimi uogólnieniami zjawisk odsuwamy od siebie odpowiedzialność za własne myśli i czyny. W filmie konfesyjne partie monologowe tekstu zastąpione są projekcją świata wewnętrznego bohatera: obrazem ponurym i zimnym, sprowadzonym do ciasnych planów, pogodniejszym w nastroju tylko w retrospekcjach, ale nawet tam ilustrowanym niepokojącą muzyką.
Przyjmujemy zatem punkt widzenia i wracamy do wspomnień jednego człowieka – niemieckiego prawnika, Michaela Berga (Ralph Fiennes), na którego życiu zaważa wydarzenie z młodości, gdy jako 15-letni chłopiec (David Kross) przeżywa inicjację seksualną i wiążę się uczuciowo z 36-letnią kobietą, Hanną Schmitz (Kate Winslet). Ich potajemnym spotkaniom towarzyszy swoisty rytuał: on czyta jej na glos książki, ona myje nastolatka i przewodzi w miłosnym akcie. Po kilku miesiącach namiętnej znajomości Hanna nagle opuszcza wynajmowane mieszkanie i zostawia Michaela, nie określając motywów tej decyzji, ani zamiarów względem własnych losów. Wydarzenia te mają miejsce pod koniec lat czterdziestych. Niecałą dekadę później dawni kochankowie stykają się ze sobą ponownie na sali sądowej, ale nie dochodzi pomiędzy nimi do bezpośredniej konfrontacji. Hanna jest jedną z oskarżonych w procesie byłych nadzorczyń nazistowskich obozów koncentracyjnych, którym zarzuca się między innymi doprowadzenie do śmierci kilkudziesięciu więźniarek zamkniętych w płonącym po bombardowaniu kościele. Michael przygląda się rozprawom jako student prawa w otoczeniu swojego opiekuna naukowego, profesora Rohla (Bruno Ganz), innych seminarzystów oraz tłumu żądnych wyroku skazującego obywateli Niemiec. Odkrywa wówczas sekret Hanny, który stanowi prawdopodobne źródło jej wszystkich życiowych wyborów, także tych związanych z przeszłością w SS, ale i powodów raptownego rozstania z chłopakiem. Nie informuje o tym nikogo, kto mógłby wpłynąć na złagodzenie kary dla Hanny. Oczekiwany werdykt sądu zapada. Pierwsza i chyba jedyna prawdziwa miłość Michaela zostaje uznana za główną odpowiedzialną zbrodni ludobójstwa. W więzieniu przebywać ma do końca swoich dni. Mijają lata. Poczucie winy wobec Hanny nie pozwala dorosłemu Michaelowi pełnić roli męża (jest po rozwodzie), ani wiązać się z innymi kobietami. Komplikuje też relacje z córką. Prawnik postanawia skontaktować się z pozbawioną wolności Hanną. Zdobywa się jednak wyłącznie na powrót do specyficznej formy komunikacji lektor – słuchacz, jaka łączyła go niegdyś ze starszą kochanką.
Wybitną, zasłużenie nagrodzoną Oscarem kreacją Hanny Kate Winslet potwierdza absolutną dojrzałość aktorską. Brytyjka po raz kolejny udowadnia, że nie brak jej odwagi i psychologicznego wyczucia. W interpretacji Winslet Hanna jest postacią fascynująco zwyczajną, a zarazem heroiczną w dążeniach do zakamuflowania własnej bezsilności jako istoty społecznej. Warto zatrzymać się także nad udziałem w filmie Ralpha Fiennesa oraz Bruno Ganza. Uważam, że wyborem obsadowym tychże właśnie odtwórców reżyser akcentuje autotematyczny zamysł „Lektora”. Jest to zresztą jeszcze jedna forma realizacji koncepcji powrotu jako figury konstrukcyjnej dzieła. Bohaterowie grani przez Fiennese i Ganza na swój sposób mierzą się bowiem i polemizują ze słynnymi wcieleniami ekranowymi owych aktorów: wizerunkiem Amona Goetha – bezdusznego, amoralnego kata obozu koncentracyjnego (Ralph Fiennes w „Liście Schindlera”, rola nominowana do Oscara) oraz obliczem Adolfa Hitlera – „uczłowieczonego” charyzmatyka i idealisty (Bruno Ganz w „Upadku”, 2004).
Film Daldry’ego może przytłoczyć widza ładunkiem sceptycyzmu w pozytywny kierunek dziejowych przemian, w wyciąganie wniosków z historycznych lekcji, wreszcie w możliwość usunięcia źródeł zła, którymi w zaprezentowanym świecie są wstyd i samooskarżanie. Te dwa stany psychiczne, przyczyny i konsekwencje poczucia winy tkwią w osobowościach postaci niczym instynktowne odruchy. By je bezskutecznie maskować bohaterowie poświęcają całą energię życiową, stąd desperacja, wyczerpanie wewnętrzną walką i bezradność to dominujące rysy ludzkich charakterów obecnych w przedstawionej rzeczywistości. Szczęście jest tutaj nieosiągalne. Losy Hanny Schmitz, Michaela Berga i tych, których intencjonalnie lub nieintencjonalnie, świadomie bądź nieświadomie skrzywdzili, sugerować mają, że wina człowieka wpisana jest w jego egzystencje. Człowiek rodziłby się zatem skazańcem – skazańcem na wieczny powrót do zmywania z siebie win. A gdzie miejsce wolnej woli i odpowiedzialności za dokonywane wybory?
Film nie neguje ich istnienia, ale sam fakt pojawienia się takiego pytania w kontekście poruszonego w „Lektorze” tematu Holokaustu sprawia, że dzieło Daldry’ego całkowicie niesłusznie bywa wpisywane w nurt produkcji ostatnich lat, które poszukują zewnętrznych źródeł (np. personalnych, jak osoba Hitlera) uwikłania Niemców w faszyzm ukazany jako masowa hipnoza. Oryginalność i świeżość filmu wynikają z nieśmiałej wiary w sens powrotu do podmiotowości ludzkiego doświadczenia. Michael Berg jest podmiotem w świecie przedstawionym. Wina nie determinuje go w stopniu absolutnym. Posiada wolną wolę i może być za coś odpowiedzialny. Konkretnie wtedy, gdy wybiera lektury czytane Hannie. Podobnie Hanna samodzielnie przędzie nić własnego losu, gdy decyduje się na akt seksualny z 15-latkiem. On jest lektorem wiedzy naukowej i mądrości sztuki, ona – lektorem języka zmysłów i ciała. W obu tych sytuacjach mamy do czynienia z wprowadzeniem jednej postaci przez drugą na wyższe piętro świadomości i dojrzałości. Michael i Hanna są zatem w stanie dokonać jakiejś pozytywnej zmiany w otaczającej ich rzeczywistości.
Przyjąć postawę lektora – oto propozycja filmu dla człowieka XXI wieku. Cóż to właściwie oznacza? Odczytywać głośno egzystencje własną i cudzą poprzez mit wiecznego powrotu Odyseusza, bronić prawa do takiego rozumienia obecności w świecie oraz wierzyć w jej sens jako prowadzenia kolejnych pokoleń ku poznaniu źródeł dobra i zła. Tylko tyle i aż tyle.
Tytuł oryginalny: Reader, The
Reżyseria: Stephen Daldry
Scenariusz: David Hare
Zdjęcia: Roger Deakins, Chris Menges
Muzyka: Alberto Iglesias, Nico Muhly
Produkcja: Stany Zjednoczone/Niemcy
Gatunek: Melodramat
Data premiery (Świat): 10.12.2008
Data premiery (Polska): 13.03.2009
Czas trwania: 124 minuty
Obsada: Kate Winslet, David Kross, Ralph Fiennes, Lena Olin