Nieustraszeni bracia Grimm / Brothers Grimm, The (2005)

Zastanawiałem się czy jestem jakimś okropnie dziwnym człowiekiem, skoro tak bardzo spodobał mi się ten film. Świat nie uznał go za dobry – powiedział, że spodziewał się czegoś innego. Ale nie chodzi o to, żeby zobaczyć taki, na jaki się czekało. Przecież najwięcej przyjemności daje nam obejrzenie obrazu nieprzewidywalnego, dziwnego i całkowicie zaskakującego widza. ,,Nieustraszeni bracia Grimm’’ Terry’ego Gilliama to na pewno taki film. Od razu wypowiem swoje zdanie – genialny film.
Bracia Grimm podróżują od wioski do wioski, przekonując wieśniaków o tym, że jedynym sposobem na ochronę przed złymi siłami są egzorcyzmy. Zbijają na tym całkiem niezłą kasę, jednak z czasem zostają złapani. Mają zadanie – muszą udać się w daleką podróż, aby odnaleźć innych oszustów. Z czasem okazuje się, że nikogo innego nie ma…
Jest to bardzo ciekawa interpretacja życia braci Grimm. Jakub przywołuje swoje natchnienie przy pomocy wszystkich tych złych i podłych rzeczy, którymi nabierają mieszkańców, a kiedy już znajdują prawdziwe zło – dostaje wielkiej weny i bez przerwy wymyśla nowe historie.
Postacie są takie jak to u Gilliama – niezwykle przekonywujące i barwne, nie można narzekać na brak różnorodności. Choćby taki Cavaldi – według mnie najlepsza osoba w tym obrazie – bardzo dziwna i oryginalna. Aktorzy w filmach Terry’ego nigdy mnie nie zawiedli; w ,,Brothers Grimm’’ – Damon, Ledger i Stormare – zagrali po mistrzowsku, świetnie także wypadła Lena Headey. To naprawdę wspaniałe, że chyba nie da się znaleźć filmu Gilliama, w którym aktorzy są po prostu źli – w każdym mają jakieś dobre cechy.
Za muzykę odpowiedzialny jest Dario Marianelli, a choć nie jest ona idealna jak w ,,Gladiatorze,’’ narzekanie jest tu wielce niewskazane. Ścieżka dźwiękowa jest znakomita, klimatyczna, pasująca świetnie do filmu. Chwilami niezwykle żywiołowa, czasami spokojna, subtelna, ale jakże przekonywująca.
Scenariusz tegoż obrazu ociera się o genialność. Nie znalazłem słabszych tekstów, jakichś nudnawych, niezrozumiałych czy głupich. Humor jest powalający, czasami wręcz można odnieść wrażenie, że ogląda się komedię. Jednak, gdy trzeba, dostajemy dawkę poważnych dialogów i co najważniejsze – ciekawych. Urzeka także bogactwo scenariusza i jego czasami pozytywnie zaskakująca prostota.
Zdjęcia kręcone są dobrze, aktorzy są widoczni z odpowiednich stron i wszystko mamy wyłożone jak na tacy. Trzeba również przyznać, że to wszystko zrobione jest tak starannie, że można poczuć, jakby się było w tym strasznym lesie.
Scenografia jest piękna i zasługuje na oklaski. Tego można się było spodziewać, ale wioska i wieża są cudowne i wprost rewelacyjne. Szczególnie przypadł mi do gustu obraz lasu, bardzo ładny i mroczny, co jest dodatkowym plusem. Lubię mrok.
Możecie mnie ganić za to, że nie dostrzegam wad tego filmu, które wielu zauważa – a ciągle wychwalam go pod niebiosa, iż używam wielu określeń podkreślających mą fascynację tym obrazem. Jednak takie właśnie kino mi się podoba i, gdy oglądam tego typu obraz, nie dostrzegam wad, a jedynie zalety. O dziwo, po obejrzeniu ,,Brothers Grimm” po raz drugi, zobaczyłem go w jeszcze lepszym świetle, dostrzegłem nowe dobre cechy, jednak złych dalej nie. Świadczy to tylko o tym, że nie każdemu podoba się to samo i to, co dla innych jest niedorobionym filmem, dla mnie jest superprodukcją wręcz pozbawioną złych elementów. Nie każdemu może się też spodobać Peter Stormare grający Cavaldiego, ale ja uważam, że to najlepszy aktor w tym filmie.
Ocena: 10/10
Tytuł oryginalny: Brothers Grimm, The
Reżyseria: Terry Gilliam
Scenariusz: Terry Gilliam, Ehren Kruger
Zdjęcia: Newton Thomas Sigel
Muzyka: Dario Marianelli
Produkcja: Czechy\USA\Wielka Brytania
Gatunek: fantasy
Data premiery (Świat): 26.08.2005
Data premiery (Polska): 11.11.2005
Czas trwania: 118 minut
Obsada: Matt Damon, Heath Ledger, Lena Headey, Peter Stormare, Jonathan Pryce, Monica Belluci