Jeździec bez głowy / Sleepy Hollow (1999)

Burtona, mimo tego, że oglądałem niewiele jego filmów, mogę śmiało uznać za jednego z moich ulubionych reżyserów. ,,Jeździec bez głowy” staje się tutaj motorem napędowym tegoż stwierdzenia. Umacnia je i nadaje pewnej siły, bo jest to film znakomity.
Ichabod Crane (Johnny Depp), nowojorski policjant przybywa do małej osady Sleepy Hollow, aby rozwikłać zagadkę morderstw. Mieszkańcy twierdzą, że stoi za nimi ukrywający się w lesie Jeździec bez głowy. Crane nie wierzy jednak tym doniesieniom, stara się rozwikłać problem przy pomocy nowoczesnych narzędzi, czym nie wzbudza sympatii wśród wieśniaków. Dopiero, gdy sam staje się świadkiem morderstwa, zaczyna szukać mniej racjonalnego wyjaśnienia. Pomaga mu w tym Katrina (Christina Ricci).
Powrót do przeszłości? Nie inaczej. Burton ukazuje nam kino sprzed kilkunastu lat, gdy nie było komputerów i nierealnych postaci. Jeździec nie jest postacią wykreowaną komputerowo, ale zwykłym kaskaderem, przez co można odczuć smak dawnego kina. Poza tym nie znajdziemy tutaj żadnych efektów specjalnych, a mimo to wszystko wygląda fantastycznie i co najważniejsze – realistycznie.
Niby gatunek tego filmu to horror, jednak wszechogarniająca magia oraz jeździec robią z tego raczej horror fantasy, co mi bardzo odpowiadało. Magia jest ważnym elementem w tym filmie i nie zawodzi – jest straszna, momentami wręcz obrzydliwa. Nie wiem, jak to było w opowiadaniu Washingtona Irvinga, bo nie miałem przyjemności czytania go, ale wydaje mi się, że Burton zrobił wszystko, aby ten film był dobry.
Jest jeszcze jedna sprawa związana z ustaleniem odpowiedniego gatunku dla „Jeźdźca…”. Otóż pomimo tego, że film jest horrorem, nie okazuje się on wielce straszny, można nawet powiedzieć, że nie jest ani trochę przerażający. Jednak myślę, że postać Jeźdźca celowo została wykreowana na wręcz śmieszną. Być może Burton nie planował zrobienia filmu bardzo strasznego, takiego, przez który potem nie można zasnąć. Może chciał zrobić ciekawy i przepiękny, ale nie w stylu klasycznego horroru. Nie wszystkim musi się to podobać, a szczególnie tym, którzy upodobali sobie strach.Scenariusz jest naprawdę dobry, a jest to zasługą Kevina Yaghera i Andrew Kevina Walkera. Dziwną rzeczą jest dla mnie to, że do takiej produkcji zaangażowano ludzi niezbyt znanych w filmowym światku, ale wszystko wyjaśnia się podczas filmu, bo teksty są wręcz idealne, a przynajmniej bardzo dobre.
Jeżeli chodzi o muzykę, to Danny Elfman sprostał moim oczekiwaniom. Już po „Charlie i fabryka czekolady” wiedziałem, iż kompozytor ten ma talent i potrafi go dobrze wykorzystać. Bardzo nastrojowa, chwilami straszna ścieżka dźwiękowa powoduje, że zanurzamy się w ten film oraz odczuwamy go niemalże tak, jakbyśmy tam byli. Z pewnością to też zasługa zdjęć, które również są bardzo dobre i raczej nie dałoby się już nakręcić lepszych.
Piszę dużo o tym, że „Jeździec bez głowy” jest wspaniały, że podobają mi się takie klimaty, ale wypadałoby wypowiedzieć się nieco o wadach, które na pewno posiada. Zazwyczaj wymagam od filmu, aby dawał mi jakieś tematy do refleksji, aby to nie była przyjemność tylko w trakcie oglądania, ale również po. Niestety „Sleepy Hollow” nie daje mi żadnych powodów do rozmyślań, jest to obraz, który się obejrzy i można o nim potem zapomnieć. Oczywiście wielką wadą to nie jest, ale na pewno pozostawia odczucie niedosytu.
Johnny Depp zagrał bardzo dobrze, jednak wiem, że potrafi on zrobić to lepiej, a nawet dużo lepiej. Mimo wszystko uważam, że Depp nadaje się bardziej do filmów typu ,,Piraci z Karaibów”, a nie do horrorów, bo nie jest w nich jakoś szczególnie przekonujący. Najbardziej mi się podobała Christina Ricci, czyli Katrina – bardzo dobrze zagrana rola, praktycznie bez słabych momentów, świetne wczucie i spojrzenie na przedstawianą przez siebie postać. Może się podobać. Reszta aktorów jest już drugoplanowa, ale nie znalazłem w ich pracy żadnych słabszych momentów. Po prostu wszyscy się spisali.
Scenografia to coś niesamowitego: przepiękne lasy oraz wioska w pełni oddająca nam klimat XVIII wieku. Jest to niezmiernie zadowalające, zwłaszcza, że jak już kilka razy podkreślałem, wszystko zostało zrobione rękoma człowieka z wykorzystaniem prawdziwych przedmiotów. Na pewno aktorom łatwiej się grało przy takiej scenografii i może też dlatego nie zaobserwowałem większych wpadek.
Mimo wszystko fabuła jest nieco naiwna, ale mi to nie przeszkadza. Ostrzegam jednak, że jakimś wielce ambitnym filmem „Jeździec…” nie jest i ci, którzy kochają takie trudne kino tutaj nie znajdą wielu ciekawych momentów. Chociaż istnieją jakieś zagadki, dziwne sytuacje, to widz łatwo się ich domyśla bez szczególnego wysilania umysłu. Jak już jednak zaznaczyłem, dla mnie jest to dobre, ponieważ od czasu do czasu lubię obejrzeć sobie obraz tego typu.
Podsumowując: „Jeździec bez głowy” to produkcja dla widza lubującego się w starych klimatach, takiego, który potrafi docenić ich głębię, urok i klimat. Wszyscy ci, którzy zachwycają się jedynie efektami specjalnymi, niech sobie idą na „Gwiezdne wojny” (te nowe), tam będą mogli takowe znaleźć. I mimo tego, że Jeździec zamiast straszyć – śmieszy, uważam, że jest to film niemalże genialny i polecam go wszystkim oprócz wyżej wspomnianych osób.
Ocena: 9/10
Tytuł oryginalny: Sleepy Hollow
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Kevina Yaghera, Andrew Kevina Walkera
Zdjęcia: Emmanuel Lubezki
Muzyka: Danny Elfman
Produkcja: Niemcy/USA
Gatunek: horror
Data premiery (świat): 17.11.1999
Data premiery (Polska): 25.02.2000
Czas trwania: 105 minut
Obsada: Johnny Depp, Christina Ricci, Miranda Richardson, Michael Gambon, Casper Van Dien
Kocham ten film 🙂