Zagubieni w onirycznym świecie bohaterowie filmów Paolo Sorrentino: „Skutki miłości” (2004) i „Wielkie piękno” (2013).

Oglądając „Skutki miłości” nie sposób nie pomyśleć o zrealizowanym prawie 10 lat później i wielokrotnie nagradzanym „Wielkim pięknie”, i to nie tylko ze względu na osobę reżysera oraz grającego w obu przypadkach główną rolę Toniego Servillo. Kiedy po wielu latach, i już po obejrzeniu „Wielkiego piękna”, wróciłam do „Skutków miłości”, w osobie Titty di Girolamo ujrzałam w pewnym stopniu Jepa Gambardellę, bohatera późniejszego filmu Sorrentino.
Nie chodzi absolutnie o to, że reżyser powiela postaci ze swoich filmów, ani o to, że Toniemu Servillo brakuje aktorskiej oryginalności. Titta i Jep to bohaterowie zupełnie różni, zbudowani na innych historiach i doświadczeniach, a Servillo w obydwu przypadkach znakomicie odgrywa powierzone mu role. Chodzi raczej o pewnego rodzaju rozczarowanie życiem, które noszą w sobie obydwaj bohaterowie oraz o otaczającą ich rzeczywistość, która w ujęciu Sorrentino wydaje się w wielu momentach oniryczna, chociaż nie wykracza poza codzienność i nie obfituje w niezwykłe wydarzenia.
Titta jest mężczyzną w średnim wieku, mieszkającym od wielu lat w hotelu i pilnie strzegącym swojej prawdziwej tożsamości. Dni upływają mu na przesiadywaniu w hotelowym barze i dostarczaniu do banku walizek z pieniędzmi, które w jego pokoju regularnie zostawia tajemnicza kobieta. Na życzenie Titty, pieniądze są liczone zawsze ręcznie przez pracowników banku, nigdy przez maszyny. Po dostarczeniu walizki Titta wraca do hotelu, gdzie spędza bezsenne noce (od lat cierpi na bezsenność), podczas których podsłuchuje przez drzwi sąsiadów – parę byłych właścicieli hotelu, którzy stracili majątek i obecnie są jedynie lokatorami. Czasem przechadza się hotelowymi korytarzami, które zna już jak własną kieszeń, telefonuje do byłej żony i unikających go dzieci, grywa z innymi gośćmi w karty. Ogólnie jednak unika interakcji z innymi ponad to, co konieczne. Titta ma jeszcze jeden nawyk – od lat regularnie, raz w tygodniu, wstrzykuje sobie heroinę.
Życie Jepa, zamieszkującego Rzym, na pierwszy rzut oka bardzo się różni od samotnego życia zamkniętego w hotelu Titty. Jep jest niepublikującym od lat pisarzem, który po wydaniu udanego i nagradzanego debiutu, nie był w stanie napisać już żadnej książki. Wciągnął go Rzym, imprezy, życie towarzyskie. Obecnie należy do elity, jednak żyje ze świadomością, że jego życie jest puste. To poczucie pustki jest właśnie tym, co łączy go z Tittą. Obydwaj bohaterowie są również w pewnym sensie więźniami przestrzeni, w której żyją. Titta, jak okaże się później, w sensie bardziej dosłownym, a Jep w sensie metaforycznym. Całe jego życie, sposób w jaki funkcjonuje jest więzieniem, w którym osadził się dobrowolnie. Więzieniem, które nie pozwala mu na napisanie kolejnej książki. Jep nie jest w stanie wyjechać z Rzymu mimo, że zdaje sobie sprawę z bezsensu wszystkiego, co go otacza. Sam przyznaje, że przestał pisać, ponieważ za dużo czasu spędzał na imprezach i pisał „sprinterskimi zrywami”, a także dlatego, że nie odnalazł już później tytułowego wielkiego piękna. Pustka, w jakiej się pogrążył sprawia, że musiałby napisać „książkę o niczym”. Film otwiera scena sześćdziesiątych piątych urodzin Jepa. Widzimy, jak bohater, z nieco sztucznym uśmiechem i papierosem w ustach, bawi się wśród tłumu, który wydaje się pogrążony w jakimś rodzaju transu. Wśród gości Jepa znajdziemy śmietankę towarzyską Rzymu, gwiazdy telewizji oraz szeroko rozumianych artystów, którzy w przerwach między tańcem a kolejną kreską kokainy, prowadzą rozmowy o sztuce. Już w tej pierwszej, otwierającej film scenie, widać zapowiedź tego lekko onirycznego klimatu, który będzie nam towarzyszył. Muzyka mariachi miesza się tu z elektroniką oraz muzyką latynoską, a taniec bohaterów opiera się na powtarzalności ruchów, co potęguje wrażenie, że znajdują się oni w jakimś na wpół sennym stanie. Jak gdyby coś innego kierowało ich ciałami. Niektóre postaci zdają się nawet przypominać manekiny. Również w „Skutkach miłości” bohater wydaje się pogrążony w pewnym rodzaju transu. Poprzez powtarzalność jego nawyków oraz wykonywanych zadań wydaje się zapętlony w codzienności. Widać to dobrze w scenach odbierania i zawożenia do banku walizek, które za każdym razem wyglądają praktycznie tak samo i towarzyszy im ta sama muzyka.
Wróćmy teraz na chwilę do bohatera „Wielkiego piękna”. Jesteśmy znów na jego urodzinowej imprezie. Nagle, wśród całej tej pustki i powtarzalności, kamera na chwilę zatrzymuje się i w zwolnionym tempie nadchodzi refleksja. W wewnętrznym monologu, Jep wypowiada słowa „Wrażliwość była moim przeznaczeniem… Moim przeznaczeniem było zostać pisarzem”. I właśnie z wrażliwością Jepa jest związany inny rodzaj oniryczności występujący w filmie. Świat, który widzimy, jest jakby przefiltrowany przez jego pisarską wrażliwość. Niezależnie od tego, czy jest to scena przestawiająca lot ptaków na niebie, czy zakonnicę stojącą na drabinie i zbierającą owoce z drzewa, kadry skomponowane są w sposób nadający im charakter poetycki i wynoszący codzienność na inny poziom. Przejścia między scenami, nie zawsze na początku ukazujące związki przyczynowo- skutkowe, zdają się być raczej płynnymi przejściami między pojedynczymi obrazami, które rejestruje umysł Jepa, jego wspomnieniami oraz wyobrażeniami (jak morze na suficie jego sypialni, przechodzące we wspomnienie pierwszego spotkania z Elizą). Granice zdają się tu zamazywać. W jednej ze scen, widzimy na przykład Jepa leżącego w hamaku i zapadającego w sen. W kolejnej, bohater spogląda z balkonu na dzieci biegające w ogrodzie, a kamera prowadzi nas dalej, śladem bawiących się dzieci. W rezultacie, nie jesteśmy pewni, czy jest to sen bohatera, czy też przebudził się i widzimy scenę, którą obserwuje z balkonu.
Również przez dodanie pewnych szczegółów do scen przedstawiających zwykłe, codzienne czynności, reżyser sprawia, że świat „Wielkiego piękna” wymyka się nam nieco z ram tradycyjnej rzeczywistości. Spójrzmy na kilka przykładów. W scenie obiadu z wydawcą Jepa, bohaterowie jedzą zupę w biurze, w którego kącie stoi wielki pluszowy miś, w pozycji przypominającej wypchanego niedźwiedzia. Na spotkaniach organizowanych przez Jepa, pojawia się poeta znany z tego, że nigdy się nie odzywa. Sąsiedzi Jepa, za każdym razem kiedy wychodzą na balkon, patrzą przed siebie praktycznie pozbawieni interakcji z otoczeniem. W innej ze scen, Jep spaceruje po Rzymie i natrafia na matkę poszukującą dziewczynki o imieniu Francesca. Bohaterowi udaje się ją odnaleźć. Nie widząc ukrywającego się dziecka, słyszymy jedynie pytanie, jakie zadaje Jepowi: „Kim jesteś?” i odpowiedź, która po chwili pada „Jesteś nikim”. I znów nie wiemy, gdzie kończy się sen i wyobraźnia, a zaczyna rzeczywistość. Może jest to jedynie personifikacja pewnej idei i dręczącej bohatera refleksji. W „Wielki pięknie” odnajdziemy sporo rozważań o pustce i tożsamości. Podczas jednego ze spotkań z przyjaciółmi, Jep zauważa, że rozmawiają o niczym, żeby nie odkrywać siebie. Bohaterowie wolą rozmawiać o sztuce i o Rzymie, chociaż często docinają sobie na tym gruncie i krytykują się wzajemnie. Jak na przykład w rozmowie o wyższości sztuki zaangażowanej społecznie, w której twórczość Jepa spotyka się z krytyką ze strony Stefanii. Rozmowy prowadzone przez towarzystwo, w którym obraca się bohater, często będzie charakteryzować duża doza ironii, natomiast imprezy będą dla wielu doskonałą okazją do obgadywania innych i produkowania plotek. Towarzyszące im elementy artystyczne zdają się służyć jedynie tworzeniu iluzji, że spotkania te są czymś więcej.
W „Skutkach miłości” obserwujemy, że bohater również nie może odkryć przed innymi tego, kim naprawdę jest. W sensie dosłownym, ponieważ musi strzec swojej tożsamości, oraz przenośnym, ponieważ skazuje go to na rozmowy o niczym lub na zaniechanie rozmów z poznanymi w hotelu ludźmi. Chłodne stosunki z rodziną i odizolowanie się od ludzi sprawiają, że za swojego najlepszego przyjaciela Titta wciąż uważa Dina, z którym nie ma już kontaktu od dwudziestu lat. Titta jest tajemniczą postacią, obserwatorem starającym się jak najmniej wchodzić w interakcję z otoczeniem. Jep co prawda otoczony jest ciągle ludźmi, jednak jego myśli zdają się krążyć wokół Elizy – jego pierwszej miłości. Jak zauważa bohater „Nostalgia to jedyna droga dla tych, którzy nie wierzą w przyszłość”, dlatego w „Wielkim pięknie” wspomnienie Elizy, która stała się inspiracją dla pierwszej książki będzie dość często wracać, natomiast w „Skutkach miłości” Titta, w swoich ostatnich momentach, będzie wyobrażał sobie nie kogo innego, a przyjaciela sprzed dwudziestu lat. W jednej ze scen Jep, spacerując wśród ruin, zauważa żyrafę. Po chwili otrzymujemy wyjaśnienie, że to co widzi, to po prostu próba do magicznego show, prowadzonego przez jego przyjaciela z dawnych lat. W pierwszym odruchu, podejrzewamy jednak, że jest to sen lub obraz stworzony przez wyobraźnię bohatera. Następnie żyrafa znika, co sprawia, że mimo wcześniejszego logicznego wyjaśnienia, scena nadal zachowuje swój magiczny klimat. Przyczynia się do tego również muzyka, którą Sorrentino wykorzystuje w tej scenie. Jep spotyka podczas swoich codziennych wędrówek wiele innych osobowości, które doskonale wpisują się w oniryczny klimat filmu. Czasem będzie to kobieta o smutnym obliczu przejeżdżająca w białej limuzynie, czasem niesamowicie szczupła dziewczyna wyprowadzająca w nocy doga. Być może w tych postaciach nie ma nic niezwykłego, ale sposób, w jaki są ukazane sprawia, że przypominają duchy, które pojawiają się i znikają, często na opuszczonych ulicach. Nie dowiadujemy się o nich nic i możemy się zastanawiać, czy są to przypadkowo spotkani przechodnie, czy też może wspomnienia nawiedzające Jepa. W „Wielkim pięknie spotykamy też, między innymi, parę hrabiowską do wynajęcia (przywołującą na myśl właścicieli hotelu ze „Skutków miłości”) oraz 104-letnią siostrę zwaną „Świętą”, która jednym dmuchnięciem jest w stanie sprawić, że stado ptaków odleci z werandy Jepa. Lekarza, który w miejscu przypominającym raczej urząd niż klinikę, daje swoim wyczytywanym po numerkach pacjentkom błyskawiczne zastrzyki na różne przypadłości, a także Stefano, który posiada klucze do wszystkich najpiękniejszych pałaców Rzymu, ponieważ przyjaźni się z księżniczkami. Zarówno w „Wielkim Pięknie” jak i „Skutkach miłości”, w życiu bohaterów pojawiają się kobiety. W przypadku Titty jest to kelnerka pracująca w hotelowym barze. Relacja z dziewczyną na początku daje bohaterowi nadzieję na wyrwanie się z otaczającej go monotonni, aby następnie przyczynić się do ostatecznego pogrzebania jego wiary w przyszłość. Okazuje się, że Titta miał rację, stwierdzając, że nie należy lekceważyć skutków miłości. W przypadku Jepa, skutki miłości nadal są odczuwalne w postaci wspomnień o Elizie. To ona wydaje się tytułowym wielkim pięknem, którego bohater już później nie mógł odnaleźć. A może wielkim pięknem jest nie tyle sama Eliza, co wspomnienie tamtych czasów, teraz nostalgicznie przywoływanych przez bohatera. Czasów młodości, kiedy nic nie było jeszcze określone. Czasów poprzedzających wchłonięcie go przez Rzym i rozczarowanie. Spośród kobiet pojawiających się w późniejszym życiu Jepa, jedną z wyróżniających się postaci staje się Ramona, czterdziestoletnia striptizerka, występująca w klubie własnego ojca. Scena, w której Ramona przechadza się pustymi korytarzami jednego z najpiękniejszych pałaców Rzymu, ubrana w długą ciemną pelerynę, ma w sobie coś niemal baśniowego. W podobny sposób ukazane jest odejście bohaterki. Nic nie jest pokazane tu dosłownie. Jep po prostu wchodzi do baru, w którym czas wydaje się płynąć w zwolnionym tempie, przygląda się gościom, a następnie słyszy pytanie padające z ust ekscentrycznie wyglądającej kobiety odzianej w róż: „I kto się teraz Tobą zajmie?”. Potwierdzenie naszych podejrzeń odnośnie tego, co się właśnie stało, otrzymujemy w następnej scenie.
Czy bohaterowie omawianych tu filmów Sorrentino są zatem skazani na życie pozbawione wielkiego piękna? W jednej ze scen, padają słowa „Jacy piękni z was ludzie”, skierowane przez Jepa do byłego męża Elizy i jego obecnej partnerki. Prostota życia tych dwojga zostaje tu skontrastowana ze stylem życia, jakie prowadzi Jep. Należy jednak dodać, że chociaż bohater sam uważa, że zgubił gdzieś po drodze wielkie piękno, widz, patrząc na świat jego wspomnień i onirycznych obrazów, właśnie w nich wspomniane wielkie piękno dostrzega, a zbudowane jest ono często z rzeczy prostych i codziennych. Jak zauważa Titta di Girolamo w jednej z pierwszych scen „Skutków miłości”, wyobraźnia jest jedynym remedium na nudę i monotonię życia.