Lato 2010 – na co do kina?

Wielkimi krokami zbliżają się wakacje. To czas, kiedy dystrybutorzy zacierają ręce w nadziei na sute zarobki, bowiem do kin masowo wprowadzane są blockbustery. Rok 2010 nie różni się specjalnie od innych. Znając życie doznamy paru rozczarowań, ale miejmy nadzieję, że niejeden film zostanie nam w pamięci na dłużej. Z natłoku tytułów postanowiłem przybliżyć te, które moim zdaniem są warte uwagi lub te, którym wróżę murowany sukces, niekoniecznie posiadające jakiekolwiek walory.
*W nawiasach podana jest data polskiej premiery.
Poważny człowiek (11.06.2010)
Coś dla wielbicieli braci Coen. Film opowiada o człowieku imieniem Larry, którego żona z niewiadomego powodu żąda rozwodu, na co usilnie próbuje zaradzić główny bohater. Co z tego wyniknie? Zobaczcie sami. A właściwie zobaczmy, bo póki co nie miałem jeszcze okazji obcować z najnowszym obrazem Coenów. Dwie nominacje do Oscara – najlepszy film, najlepszy scenariusz oryginalny. Liczę na pewno na mocne dialogi, które napędzałyby film. Czy moje przypuszczenia się ziszczą? Poczekamy, zobaczymy.
Toy Story 3 (18.06.2010)
Niedawno producenci pokusili się o skonwertowanie pierwszych dwóch części na 3D.
Trzecia odsłona już pierwotnie miała być wprowadzana w tym formacie. A w trzecim filmie z serii, Andy jest już dorosły. Idąc na studia zabiera ze sobą Chudego. Na resztę zabawek czeka miejskie przedszkole. Ale kto to widział, żeby Chudy opuścił swoich przyjaciół? Dalszy ciąg historii już chyba wszyscy znamy. Jednakże co jak co, ale materiał na „Toy Story 3” nie sili się na oryginalność, ani nie jest przeze mnie odbierany, jako próba robienia filmu na siłę. Z miłą chęcią obejrzę ciekawe przygody sympatycznej gromadki zabawek, które nie są dla mnie tak płaską rozrywką, jak to się może komuś wydawać. Po tak długiej przerwie (11 lat od premiery drugiej części) obraz powinien dać radę i zapewnić widzom mile spędzony czas.
Saga „Zmierzch”: Zaćmienie (30.06.2010)
Powiem szczerze, że jedynka była znośna. Mimo tego, że Pattinson strasznie wkurzał, to dało się dociągnąć do końca seansu. „Księżyca w nowiu” nie oglądałem, więc nie skomentuję. W „Zaćmieniu” Bella już teoretycznie ma wybraną stronę, po której chce być – tzn. czy chce się zmienić w wampira, czy żyć u boku wilkołaka. Ale zło nie śpi. Wampirzyca Victoria chce dopaść Bellę zanim ta ulegnie przemianie. W tym czasie bohaterka ma rozterki dotyczące dwóch nienawidzących się ras.
Choćby krytycy z „Empire’a” i „New York Times’a” obsmarowali film, wytykając mu milion błędów i głupot, widzowie i tak się znajdą. Z pewnością przeważać będą piszczące nastolatki, które najbardziej cenią sobie Roberta Pattinsona. „Zaćmienie” zarobi sporo, jak zresztą każdy film z sagi o nazwie „Zmierzch”.
Shrek Forever (09.07.2010)
Tego zielonego ogra zna cały świat. Zna go na tyle dobrze, że nikt nie musi przedstawiać go jeszcze raz, w czwartym filmie o jego przygodach. W mojej opinii już w trzeciej części czuć było przede wszystkim swąd pieniędzy, które pójdą do kieszeni twórców.
O ile pierwsze trzy odsłony ukazywały fajną, życiową opowiastkę o zdobywaniu przyjaciół, konflikcie z rodzicami i problemem rodzicielstwa, o tyle „Shrek Forever” to ma być świat odwrócony do góry nogami, a wszystko przez nierozwagę Shreka przy podpisywaniu paktu z Rumplestiltskinem. Jest reklamowany jako ostatni rozdział – oby tak było, bo piąty „Shrek” poległby na całej linii. Z tym filmem może być podobnie, ale warto zachować chociaż iskierkę nadziei.
Predators (16.07.2010)
Znowu dżungla i znowu grupa ludzi z wypasionym sprzętem. Na szczęście pojawiła się drobna zmiana w tytule, czyli literka „s” na końcu, a to zobowiązuje do tego, aby liczba potworów nie ograniczała się do jednego hasającego po bezkresnych lasach. Tym razem będzie jeszcze większa rzeźnia, której świadkami będą m.in. Adrien Brody i Laurence Fishburne. Za reżyserię wziął się Nimród Antal, czyli twórca świetnych „Kontrolerów” i całkiem niezłego „Motelu”. Saga o potworach z kosmosu zatoczy koło i pewnie „urrrwie” z kieszeni widzów sporą sumę zielonych banknotów.
Koszmar z ulicy Wiązów (16.07.2010)
Odnawianie klasyki horroru cieszy producentów liczących skrupulatnie grosz do grosza i ludzi, dla których liczy się przede wszystkim ostra jatka. Reszta, która pamięta jeszcze rewelacyjny film Wesa Cravena, kręci głową i myśli: „Po co to wszystko?” Ja się do tej reszty zaliczam. Jednak prawdą jest, że i tak z ciekawości człowiek obejrzy ten remake, byle mieć powód do narzekania na dzisiejsze ciągłe sequelowanie i remake’owanie. Najnowszy „Koszmar z ulicy Wiązów” nie dorówna nawet w połowie pierwowzorowi. Nie powinienem osądzać przed seansem, ale czy jest szansa, by było inaczej?
Incepcja (30.07.2010)
Na ten film czekam z utęsknieniem już od dawien dawna. Christopher Nolan ma smykałkę do obrazów w stylu „Incepcji”, gdzie umysł ma być miejscem zbrodni, a co za tym idzie – intryga powinna być na wysokim poziomie, a wizualnie musi być oszałamiająco. Cóż innego spodziewać się od reżysera takich świetnych obrazów jak „Memento”, czy „Prestiż”? Nie wspominając o otoczonym kultem „Mrocznym rycerzu”. „Incepcja” spośród wszystkich premier wygląda najbardziej obiecująco i szkoda by było, gdyby Nolan zawiódł.
Step Up 3-D (06.08.2010)
Ani jedynki, ani dwójki nie widziałem. Więc nie mam jak się ustosunkować do trójki. Wiem tylko tyle, że motyw romansu poprzez taniec jest już dosyć znany i oklepany, także pewnie nie będzie w „Step Up 3-D” nic odkrywczego. Jednak najbardziej drażni 3-D mania, która to daje teraz ciągle o sobie znać. Film, znając życie, bazuje na kanwie poprzedników, więc cudów nie będzie, ale dna obraz Jona Chu nie sięgnie, chociaż kto wie – wszystko jest możliwe. Wiadomo, kto jest potencjalnym odbiorcą, więc tym i całej reszcie życzę miłych wrażeń podczas seansu.
No i tak wygląda rozkład najciekawszych premier na nadchodzące lato. Myślę, że jest w czym wybierać i każdy powinien znaleźć choć jeden film dla siebie. Liczę, iż nikt z Was się nie zawiedzie. Jeżeli ktoś nie znajdzie nic interesującego w tym letnim repertuarze, to może zaciekawi go kolejna część „Resident Evil” datowana na wrzesień. W sumie tyle chciałem i dziękuję za poświęcenie uwagi nadchodzącym premierom.