Apollo 18 (2011)

W 1961 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do realizacji kolejnego, po „Merkury” i „Gemini”, programu lotów kosmicznych z udziałem człowieka. Trzeci program nazwano „Apollo”, a pierwsza misja, w której brali udział ludzie miała miejsce 11 października 1968 (Apollo 7). Była to tylko misja testowa i trwała zaledwie 11 dni. Poważniejsze próby i zdecydowanie dalsze loty związane były kolejno z misjami Apollo 8 oraz Apollo 10, zaś następny lot to już słynna misja Apollo 11 zakończona lądowaniem na Księżycu. Brali w niej udział Neil Amstrong, Edwin Aldrin i Michael Collins. Po tym bezprecedensowym wydarzeniu, wszystkie kolejne wyprawy (poza Apollo 13) kończyły się lądowaniem na Srebrnym Globie. Ostatnia misja, Apollo 17, odbyła się 7 grudnia 1972 roku. Oficjalnie zamyka ona program Apollo, ale… tylko oficjalnie. Nieoficjalnie zaś mówi się jeszcze o trzech innych wyprawach, które zostały całkowicie utajnione ze względu na prawdopodobne odkrycie obcych form życia. Film, a dokładnie paradokument „Apollo 18”, zrealizowany przez Gonzalo López-Gallego przedstawia nam zarys tego, co Ameryka chciała ukryć przed światem…
20 lipca 1969 roku Neil Amstrong został pierwszym człowiekiem, który stanął na Księżycu. W 1970 roku misje Apollo 18, 19 i 20 zostały odwołane z powodów budżetowych. 7 grudnia 1972 roku ostatnia misja Apollo 17 wylądowała na Księżycu. W 2011 roku na stronie www.lunartruth.com zostało udostępnionych 48 godzin ściśle tajnych nagrań z tej misji. Film ten powstał na podstawie tych zdjęć.
Tym razem postanowiłem nie wgłębiać się w opis fabuły, bo i za bardzo nie ma w nim czego uwzględniać. Film, czy jak kto woli paradokument, koncentruje się na wydarzeniach, jakie miały miejsce podczas całkowicie tajnej misji Apollo 18, w której brało udział trzech astronautów – John Grey, Nathan Walker i Benjamin Anderson. Całość wydarzeń obserwujemy z kilkunastu kamer umiejscowionych zarówno w kokpicie statku, jak i na powierzchni Księżyca. Tym samym otrzymujemy niemal surowy materiał, który nie każdego widza może zadowolić. W tym miejscu po raz… już sam nie wiem który, muszę odnieść się do niezwykle popularnego ostatnimi czasy nurtu mockumentary. Jak już nie raz wspominałem, produkcje spod tego znaku cechują się olbrzymią dozą realizmu, zacierając tym samym granicę pomiędzy autentycznymi wydarzeniami a fikcją filmową. Jak wszystkie odłamy kina, tak i ten ma swoich zagorzałych wielbicieli i przeciwników. Stąd od razu moja dobra rada – jeżeli męczyły was seanse takich tytułów jak „Blair Witch Project”, „Paranormal Activity”, „[REC]”, „Projekt: Monster”, „The Tunnel”, „Troll Hunter” czy „Grave Encounters”, to „Apollo 18” możecie ominąć szerokim łukiem. Jeżeli zaś lubujecie się w takiej formie przekazu, to nie pozostaje wam nic więcej, jak tylko wybrać się w podróż na ciemną stronę Księżyca…
Za realizację tego tytułu odpowiedzialny jest mało znany hiszpański twórca Gonzalo López-Gallego. Swoją przygodę z filmem pan ten rozpoczął już w 2001 roku, jednak obraz, dzięki któremu mógł wybrać się za ocean został przez niego zrealizowany w 2007 roku. „King of the Hill”, bo o tej produkcji mowa, to mroczna historia, która szerokim echem odbiła się na całym świecie. Między innymi echo to obiło się o uszy Timura Bekmambetowa i to właśnie ten świetny twórca postanowił zaangażować pana Gallego do pracy nad „Apollo 18”. A jak skorzystał on z danej mu szansy? Śpieszę z odpowiedzią…
Jak w większości tego typu produkcji to, co od razu rzuca się w oczy to znakomity klimat. Nic tak nie buduje napięcia, jak świadomość tego, że to, co widzimy na ekranie mogło wydarzyć się naprawdę (cała oprawa i wstęp sugerują nam, że mamy do czynienia z prawdziwymi zapisami wideo – a może mamy?). Gdy do tego wszystkiego dodamy zdjęcia stylizowane na materiał dokumentalny, doza napięcia wzrasta w nas z każdą kolejną minutą seansu. Całość też nie trwa długo, dlatego też o żadne przestoje, czy nudne fragmenty obawiać się nie musicie. Znakomicie udało się też odtworzyć plan, który wygląda niczym żywcem wyjęty ze statku kosmicznego skonstruowanego w latach 60-tych minionego stulecia. Także rekwizyty, kostiumy i sam wygląd Księżyca (kamienie, kratery) stanowić będą prawdziwy smaczek dla osób zamiłowanych w podróżach kosmicznych. Nie można też mieć zastrzeżeń do odtwórców głównych ról, którzy jak na produkcję mockumentary przystało, są niezwykle naturalni, a tym samym bardzo przekonujący.
Niestety pomimo wielu plusów, „Apollo 18” posiada też kilka istotnych wad, które ostatecznie psują końcowy odbiór tego z pewnością ciekawego dzieła. Po pierwsze, forma montażu jest tu zbyt chaotyczna. Ja rozumiem, że całość ma się prezentować autentycznie, ale ciągłe skakanie po kilkunastu kamerach z czasem zaczyna być męczące. Szczególnie ujawnia się to w końcówce, gdzie czasami całkowicie tracimy orientację ekranową (dosłownie nie wiadomo, gdzie są astronauci, co się z nimi dzieje i, co gorsza, co się dzieje wokół nich). Plusem dla niektórych może być to, że te niewyraźne ujęcia dodają tajemniczości, lecz… no właśnie, nadmierne ich wykorzystywanie jest niestety bardzo męczące dla widza (przecież ostatecznie chcemy zobaczyć dokładniej, z czym mają do czynienia astronauci i nawet te 30 sekund wyraźnego ukazania zagrożenia mogłoby stanowić świetne zwieńczenie całej historii – ot tak jak w finale „Project: Monster”). Kolejna sprawa, która do końca mnie nie przekonała to ingerowanie w nagrania, abyśmy już na samym początku mogli przekonać się o obecności na Księżycu kogoś jeszcze poza amerykańskimi kosmonautami. Dokładnie chodzi mi tu o zaznaczanie jakimiś jaśniejszymi punktami, bądź dosłownie strzałkami dziwnych zjawisk na ekranie. Jest to dla mnie posunięcie zupełnie chybione, bo założę się, że gdyby w np. „Paranormal Activity” twórcy podobnie zaczęli zaznaczać nam jakieś lekkie ruchy drzwiami, czy też zsuwającą się z łóżka kołdrę to zamiast pogłębiającego się suspensu, z czasem u większość widzów pojawiłby się uśmiech politowania.
Niemniej jednak „Apollo 18” to obraz bardzo ciekawy, który z pewnością zwróci waszą uwagę znakomitym klimatem i interesującą historią. Jak każdy film, ma on swoje wady i zalety, jednak według mnie tych drugich jest znacznie więcej, a to oznacza, że całkiem śmiało możecie sięgnąć po ten tytuł. Tym bardziej, jeżeli lubujecie się w produkcjach spod znaku mockumentary, gdyż film ten posiada wszystkie najlepsze znamiona tego nurtu. Czy coś jeszcze może was zachęcić do zapoznania się z losami astronautów? Z pewnością sam niezwykle intrygujący temat kolejnych lotów na Księżyc. Czy naprawdę misje Apollo 18-20 zostały odwołane? Czy stało się tak dlatego, że w amerykańskim budżecie pojawiły się ostre cięcia? A może faktycznie członkowie którejś z kolejnych ekspedycji Apollo odkryli coś, czego bali się ujawniać światu? To z pewnością nie jedyne pytania, które zadacie sobie na finiszu obrazu pana López-Gallego i tylko od was zależy, czy poszukacie na nie konkretnych odpowiedzi…
Ocena: 7/10
Tytuł oryginalny: Apollo 18
Reżyseria: Gonzalo López-Gallego
Scenariusz: Brian Miller, Cory Goodman
Zdjęcia: José David Montero
Muzyka: Hal Beckett
Produkcja: USA
Gatunek: Thriller, Sci-Fi, Dokumentalizowany
Data premiery (świat): 25.08.2011
Czas trwania: 88 minut
Obsada: Erica Carroll, Michael Kopsa, Andrew Airlie, Ali Liebert, Ryan Robbins, Lloyd Owen, Warren Christie