Czarnoksiężnik z Oz (1939)

Arcydzieło w technikolorze
Nie bez przyczyny rok 1939 nazywany jest przez wielu znawców najlepszym rokiem kinematografii. To właśnie wtedy powstały tak wiekopomne dzieła jak „Przeminęło z wiatrem”, „Wichrowe wzgórza”, „Pan Smith jedzie do Waszyngtonu” czy właśnie „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Dzieła, które stały się kamieniem milowym w dziejach kina, wymierając wpływ na wiele filmów produkowanych później, sprawiły, że kino nigdy już nie było takie jak wcześniej.
Najwięcej laurów zebrało oczywiście „Przeminęło z wiatrem”, któremu nie udało się jednak przyćmić będącego przedmiotem tej recenzji filmu. Warto pamiętać zresztą, że oba obrazy wyreżyserowane zostały przez Victora Fleminga, któremu to zapewniły nieśmiertelność.
Historię Dorotki zna chyba każdy, więc nie będę zajmował miejsca i tylko pokrótce ją opiszę. Mała Dorotka mieszka wraz z wujostwem na farmie w Kansas. Pewnego dnia jej piesek Toto gryzie bogatą i wredną panią Gulch, która w odwecie za doznane krzywdy nakazuje uśpić psa. Wkrótce po tym zdarzeniu okolicę nawiedza potężne tornado, które „porywa” dziewczynkę i jej pieska wraz z domem. Kiedy bohaterowie w końcu lądują okazuje się, ze dom Dorotki zabił złą czarownicę ze Wschodu ciemiężącą mały lud Munchkinów. W „spadku” po denatce dziewczynka dostaje rubinowe pantofelki, przez co naraża się siostrze zmarłej złej czarownicy z Zachodu. Dorotka chcąc jak najszybciej wrócić do domu postanawia za radą dobrej wróżki z Północy udać się do wszechwiedzącego Czarnoksiężnika z krainy Oz.
Po raz pierwszy z tym filmem zetknąłem się we wczesnym dzieciństwie i wtedy zrobił na mnie oszałamiające wrażenie. Dziś po latach jego urok wcale nie zmalał.
Olbrzymia w tym zasługa cudownej Judy Garland która śpiewa równie pięknie jak wygląda. Dzięki niej Dorotka jest dziewczęca, naiwna, ale także słodka i tryskająca wesołością. Nie zapominajmy, że aktorka miała wtedy zaledwie 17 lat i to na niej w dużej mierze ciążyła odpowiedzialność za sukces filmu. Judy stworzyła niezapomnianą kreację a wykonywana przez nią piosenka „Over the Rainbow” zdobyła Oscara. Ciekawostką może być także fakt, że aktorka właśnie za udział w tym filmie została nagrodzona miniaturową statuetką Oscara, tak zwaną Juvenile Award.
Świetnie zagrał również Ray Bolger w roli Stracha na Wróble. Niezapomniana jest także bardzo charakterystyczna Margaret Hamilton jako zła czarownica z Zachodu.
Nie zapominajmy jednakże, że podobnie jak „Przeminęło z wiatrem” również i „Czarnoksiężnik z Oz” to w głównej mierze olbrzymi sukces realizacyjny. Olbrzymie plany zdjęciowe, cała masa statystów, olbrzymie dekoracje, to wszystko składa się na niezwykłą, robiącą niezapomniane wrażenie krainę Oz.
Wspaniała, monumentalna i niezwykle oryginalna scenografia legendy kina Cedrica Gibbonsa wywiera na nas niezatarte wrażenie i wciąż zmusza do podziwu (czy twierdza czarownicy nie przypomina wam Barad-duru z filmów Jacksona??). Podobnie jest ze zdjęciami Harolda Rossona, które aż kipią barwami. Nie ma chyba koloru, który nie został by wykorzystany podczas tworzenia tego filmu. Warto zwrócić uwagę na mistrzowskie operowanie światłem i pewne prowadzenie kamery. Współpraca tych dwóch panów (a raczej trzech, bo scenografię współtworzył William A. Horning) była konieczna. Co prawda sztuczność planów jest często wręcz natarczywa, ale zrealizowanie tego dzieła w inny sposób byłoby niemożliwe. A nikt nie może zaprzeczyć, że dzięki temu film ma wspaniały, teatralny klimat.
Olbrzymie znaczenia dla kina miały także rozwiązania techniczne zastosowane podczas kręcenia „Czarnoksiężnika”. Eksplozje, wybuchy, montaż czy chociażby kolorowe konie – twórcom na pewno nie możemy odmówić pomysłowości przy kreowaniu wspaniałego świata opowieści.
Warto tez zwrócić uwagę na obraz jako musical. Jak już wspominałem Judy spisuje się wspaniale, ale nie tylko ona. Aktorzy mają się czym popisać: choreografia, szybko wpadające w ucho, proste ale ujmujące piosenki, wspaniała, klasyczna i charakterystyczna dla Złotego Wieku Kina muzyka autorstwa Herberat Stotharta to wszystko sprawią, że każdy widz odnajdzie w tym filmie coś co pokocha.
Kochani, niewiele się chyba pomylę, jeśli powiem, że nigdy już nie będziemy mieli do czynienia z tak niezwykłym i wyjątkowym w swoim rodzaju filmem jak „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Fleming i jego ekipa dokonała istnych cudów zarówno technicznych jak i realizacyjnych, łącząc musical z baśnią, filmem fantasy i kto wie czy jeszcze. I jeśli uświadomimy sobie, że film ma już na karku grubo ponad 70 lat to chyba żadne inne słowa nie są już potrzebne.
Tytuł oryginalny: The Wizard of Oz
Reżyseria: King Vidor, Richard Thorpe, Victor Fleming
Scenariusz: Herman J. Mankiewicz, Florence Ryerson, Edgar Allan Woolf, Irving Brecher, William H. Cannon, Herbert Fields, Arthur Freed, E.Y. Harburg, Samuel Hoffenstein, Sid Silvers,
John Lee Mahin, Jack Mintz, Noel Langley
Zdjęcia: Harold Rosson
Muzyka: George Bassman, George E. Stoll, Robert W. Stringer, Herbert Stothart, Harold Arlen
Produkcja: USA
Gatunek: Familijny/Fantasy/Musical
Data premiery (Świat): 12.08.1939
Czas trwania: 98 minut
Obsada: Judy Garland, Frank Morgan, Ray Bolger, Bert Lahr, Billy Burke