Inny / Altered (2006)

W gęstym lesie, pod osłoną czarnej jak sadza nocy, trzech uzbrojonych po zęby mężczyzn urządza sobie polowanie. Nie jest to jednak wypad na zwierzynę, przynajmniej nie na jej klasyczną odmianę. Duke (Brad William Henke), Otis (Michael C. Williams) oraz Cody (Paul McCarthy-Boyington) szukają czegoś zupełnie innego, czegoś, co nie pochodzi z Ziemi… Celem jest kosmiczne stworzenie, które 15 lat wcześniej zmieniło ich życie w piekło. Plan w fazie początkowej był bardzo prosty – złapać sukinsyna i odpłacić się mu pięknym za nadobne. Jednak powszechnie wiadomo, że większość sprawnie obmyślonych akcji zawsze posiada pewne luki i ta niestety również takowe miała… Co dalej po tym jak już się uda schwytać obcego? Na swoje nieszczęście problem ten zaczęli roztrząsać dopiero w momencie, kiedy tej sztuki już dokonali. Przerażeni pakują więc stwora na ciężarówkę i udają się na farmę Wyatta (Adam Kaufman). On również był osobą porwaną przez kosmitów. Na nim też przeprowadzono szereg bolesnych eksperymentów, które sprawiły, że już nigdy nie powrócił do równowagi psychicznej. Mimo wszystko on jednak nie chciał zemsty. Wiedział, że jeżeli zabiją to stworzenie przyjdą inni i zniszczą nie tylko ich, ale i resztę ludzkości. Czy Wyattowi uda się przekonać swoich dawnych kolegów, że zemsta to najgorsza droga, jaką może podążać człowiek? Rozpoczyna się walka z czasem, z własnymi słabościami i… z innymi obcymi przybyłymi na ratunek swojemu przywódcy.
„Altered” to obraz zrealizowany przez Eduardo Sáncheza, reżysera współodpowiedzialnego za sukces znakomitego obrazu „The Blair Witch Projekt”, który nakręcił wraz z Danielem Myrickiem. Tym razem całkowicie odstąpił on od formy dokumentalizacji swojej historii i stworzył film idealnie wpasowujący się w standardowe kanony horroru. „Ucieczka” do standaryzacji w tym przypadku jednak nie wyszła całej opowieści na złe i choć jego najnowsze dzieło pozostaje w tyle za wiedźmą z Blair, to mimo wszystko warto poświęć na niechwilę swojego czasu.
Podstawą scenariusza stało się opowiadanie napisane wspólnie przez Jamiego Nasha i Eduardo Sáncheza. Obaj panowie już od dawna myśleli o tym, aby wspólnie zrealizować jakiś film. I pewnie tak by się stało gdyby nie to, że pan Nash w tym samym czasie zaczął realizować swój własny projekt zatytułowany „Two Front Teeth”. Nie przeszkodziło mu to jednak w napisaniu scenariuszowej wersji „Altered”, na której ostatecznie bazował Sánchez. I w tym miejscu warto podkreślić fakt, że obaj artyści ze swych zadać wywiązali się znakomicie. W swoim skrypcie Jamie Nash zastosował kilka bardzo ciekawych rozwiązań, przez co cały obraz spowija tajemniczość. Widz przez długi czas nie wie, czym tak naprawdę kierują się mężczyźni szukający zemsty na obcym. Co wydarzyło się tej nocy, kiedy zostali porwani? Dlaczego Wyatt, który również padł ofiarą tego zajścia, nie chce brać udziału w samowolnym wymierzaniu sprawiedliwości sprawcy? Co może się wydarzyć w momencie, gdy obcy umrze? Podobnych pytań autor scenariusza stawia znacznie więcej, jednak na odpowiedzi trzeba cierpliwie poczekać. Wszystko się wyjaśni, ale dopiero w odpowiednim czasie. Taka konstrukcja oczywiście absorbuje na filmowych wydarzeniach całą uwagę widza, sprawiając, że kolejne upływające minuty zwiększają jego ciekawość. Historia sama w sobie może nie jest nadzwyczaj oryginalna, ale wiadomo, iż prawdziwym kluczem do sukcesu jest odpowiednia forma przekazu. Taką też przygotował dla nas Eduardo Sánchez, który obrazem „The Blair Witch Projekt” udowodnił, że potrafi stworzyć znakomity klimat. Już pierwsze ujęcia budzą wewnętrzny niepokój wśród widzów i przygotowują na mającą nastąpić później eskalacje strachu. Niepewność, duszna atmosfera, budzący się w podświadomości lęk przed nieznanym… Te elementy przeplatają się ze sobą przez cały film, tworząc atmosferę grozy bardzo zbliżoną do tej, która towarzyszyła wiedźmie z Blair. Wszystko uzupełniają znakomite zdjęcia i sprawny montaż. Przez długi czas reżyser bawi się z nami nie chcąc ujawnić wyglądu obcych. Podobnie jak to było w „Znakach”, M. Nighta Shyamalana przez spory czas projekcji mamy okazję zobaczyć to, nogę, to posturę, to szpony obcego, jednak jego twarz ukazuje się nam dopiero w momencie, kiedy akcja wkracza w swój finalny etap. Wraz z ujawnieniem image’u potwora zwiększa się w nas uczucie lęku, a dzieje się tak głównie dzięki znakomitej charakteryzacji tego paskudnego stworzenia. Na pewno plusem okazała się decyzja rezygnacji z efektów komputerowych i wykreowania obcego za pomocą masek i makijażu. I bardzo dobrze, bo szczerze powiedziawszy mam już serdecznie dość nieustannego uzupełniania zdjęć stekiem nikomu niepotrzebnych fajerwerków technicznych.
Słabszą stroną filmu jest niestety aktorstwo. Wcielający się w głównych bohaterów panowie na planie za nic nie mogli się odnaleźć. Większą część tego obrazu zupełnie „przespali”, a jedyne pozytywne akcenty swojej gry zaznaczyli dopiero na finiszu. „Altered” to przykład produkcji niskobudżetowej skierowanej głównie do miłośników horroru, dlatego na wielkie nazwiska nie było, co liczyć. No cóż, pan Sánchez zdecydował się na tych, co się zdecydował i trochę tym zaniżył odbioru swojego dzieła. Oczywiście jakiejś większej tragedii nie ma, ale patrząc na występy głównych postaci w kontekście całego filmu wyraźnie zaznacza się ich brak doświadczenia. Zabrakło mi też w tym wszystkim jakiegoś jaśniejszego elementu muzycznego. Przez prawie cały seans widzom towarzyszy albo całkowita cisza, albo kompozycję delikatne i ciche. Szczególnie daje się to we znaki pod koniec, kiedy akcja gwałtownie przyśpiesza, a muzyka jak „spała tak śpi”. Negatywnym elementem dla niektórych, bardziej wrażliwych, widzów mogą okazać się przesiąkniętych wulgaryzmami dialogi. „Fucki” i „facki” wylewają się wiadrami na nasze głowy, początkowo śmiesząc, w środku szokując, a na finiszu już zwyczajnie denerwując. Myślę, że do opracowania polskiej, niedrastycznej wersji językowej nadałby się tylko Maciej Stuhr – wszak w opracowanym przez siebie skeczu „Na Brooklynie” z takich prowokacji językowych wychodził obronną ręką. Tak więc ci, którzy w filmach raczej unikają „mięcha” rzucanego na lewo i prawo raczej niech poczekają na wersję pana Maćka.
Mimo tych kilku potknięć „Altered” wśród miłośników horroru i historii o UFO powinien znaleźć uznanie. Ostatnimi laty bez wątpienia jest to jeden z jaśniejszych filmów, w których człowiek mierzy się z obcymi. Prawdziwy boom na tego rodzaju opowieści nastąpił w latach 2004-2005, ale nawet gdyby z tych wszystkich tytułów, które pojawiły się w tamtym okresie powybierać tylko najlepsze ich elementy, to i tak raczej nie udałoby się stworzyć nic lepszego jak opisywany przeze mnie obraz pana Eduardo Sáncheza. Tajemniczy, trzymający w napięciu, okraszony interesującym wątkiem i spowity ciekawym klimatem film, absolutnie nie nuży widza sprawiając, że seans mija mu błyskawicznie. Może nie ma tu wybitnych kreacji aktorskich, może akcja nie grzeszy oryginalnością, ale na tle wielu współczesnych
, kiepskich produkcji grozy, „Altered” pozostawia po sobie nad wyraz pozytywne wrażenie.
Ocena: 7/10
Altered (2006)
Produkcja: USA
Gatunek: Horror, Thriller, Sci-fi
Data premiery: 2006-10-25 (Świat)
Reżyseria: Eduardo Sánchez
Scenariusz: Jamie Nash
Zdjęcia: Steve Yedlin
Muzyka: Exiquio Talavera, Tony Cora
Od lat: 15
Czas trwania: 88
Obsada:
Joe Unger: Pan Towne
Adam Kaufman: Wyatt
Catherine Mangan: Hope
Michael C. Williams: Otis
Paul McCarthy-Boyington: Cody
Misty Rosas: Stwór