Miasto ślepców / Blindness (2008)

Gdyby ślepota odejmowała rozum…
W anonimowej metropolii, na środku ruchliwego skrzyżowania, dobrze ubrany kierowca luksusowego samochodu nagle traci wzrok. Mija dłuższa chwila nim, pośród natarczywego dźwięku klaksonów, pojawia się wreszcie ktoś, kto oferuje pomoc. Samarytanin okazuje się złodziejem, bo odwiózłszy ociemniałego (a właściwie – oślepionego jasnością) do domu, odjeżdża jego autem. Szybko jednak dotyka go karząca ręka sprawiedliwości, albowiem i on znienacka ślepnie. Epidemia ślepoty błyskawicznie rozprzestrzenia się w mieście, dotykając wszystkich bez wyjątku – białych i czarnych, biznesmenów i żebraków, starców i dzieci. Władze postanawiają poddać chorych kwarantannie, i w tym celu zamykają ich w strzeżonym przez wojsko, opuszczonym szpitalu, w którym panujące warunki przywodzą na myśl raczej obóz koncentracyjny niż oddział zakaźny. Ślepców przybywa w gargantuicznym tempie. Wśród nich znajduje się także lekarz okulista i jego żona – jedyna osoba, która nie straciła wzroku, lecz udaje niewidomą, by nie rozdzielono jej z mężem.
Przedstawiona powyżej fabuła to punkt wyjścia bestsellerowej powieści noblisty José Saramago – „Miasto ślepców”. Filmową adaptację o tym samym tytule wyreżyserował Fernando Meirelles, twórca tak znakomitych obrazów, jak „Miasto Boga” czy „Wierny ogrodnik”. Utalentowany reżyser, gotowy materiał na scenariusz, intrygujący pomysł z ogromnym potencjałem, a ponad to aktorzy tego formatu, co Julianne Moore czy Gael Garcia Bernal – to zestawienie zapowiadało poruszający, zapadający w pamięć film, dotykający istotnych problemów ludzkiej kondycji. Jak bowiem nie trudno sobie wyobrazić, w zamkniętej społeczności nagle pozbawionych wzroku osób, całkowicie bezradnych związku z tą nową okolicznością, w zapomnienie idą moralność, społeczne normy i wszelkie inne zdobycze cywilizacji, a uruchomiają się najbardziej pierwotne instynkty. Fabuła „Miasta ślepców” jest także pretekstem do nakreślenia gorzkiej metafory współczesnego świata, w którym zapatrzone w swoje partykularne interesy jednostki pozostają „ślepe” na problemy bliźnich. Wreszcie, interesujący jest pomysł umieszczenia pośród dotkniętych chorobą ludzi jednej osoby zdrowej, ukazania z jej punktu widzenia staczającego się w chaos i obłęd świata, dokonania analizy procesu dojrzewania do przejęcia odpowiedzialności za tę rzeczywistość. Niestety, potencjał historii Saramango w filmie nie został wykorzystany.
Listę rozczarowań wypełniają przede wszystkim logiczne luki w scenariuszu Don McKellara. Trudno mi ocenić jego wierność w stosunku do książkowego – ponoć świetnego – oryginału, bo powieści Saramango nie czytałam, niemniej wydaje się, że na potrzeby ekranizacji poczyniono zbyt wiele skrótów i uproszczeń. W filmie brakuje jakiegokolwiek uzasadnienia zarówno wybuchu dziwnej epidemii, jak i jej zakończenia. Niewiadomo, dlaczego chorych – zamiast próbować ulżyć ich cierpieniom – pozostawiono na pastwę losu pod wojskowym nadzorem. Wątpliwości budzi także postawa głównej bohaterki, która niemal nie wykorzystuje swojej mocnej pozycji wśród ślepców. Z pozostałymi postaciami sprawa ma się jeszcze gorzej. Bohaterowie Saramango celowo pozbawieni są nazwisk czy przeszłości. W filmie są nie tylko bezimienni, ale i całkowicie bezosobowi. Doczekawszy się zapewne wyrazistych portretów w książce, tu irytują brakiem psychologicznej wiarygodności swych postaw, nie budzą emocji, a nawet większego zainteresowania. Sama fabuła obrazu Meirellesa wydaje się zlepkiem wybranych z powieści epizodów, których na ekranie nie łączą przyczynowo-skutkowe zależności. Sumę słabych punktów filmu dopełnia komentarz z offu, dydaktycznie interpretujący te akurat zdarzenia, których wymowa jest aż nadto oczywista.
„Miasto ślepców”, które miało szansę stać się tak zajmującym studium zachowań społecznych, jak choćby „Eksperyment” Hirschbiegela, z pewnością nie może pretendować do miana ambitnego, egzystencjalnego kina „z przesłaniem”. Wciąż jednak pozostaje wartą obejrzenia propozycją dla wielbicieli filmów katastroficznych. A to głównie ze względu na apokaliptyczną wizję wyludnionej metropolii, pogrążonych w chaosie, zdewastowanych ulic, na których zezwierzęceni ludzie po omacku walczą o ochłapy jedzenia, a zdziczałe zwierzęta rozszarpują ludzkie trupy. Na uwagę zasługują także, utrzymane w odcieniach szarości i bieli, zdjęcia Césara Charlone (wyróżnione zresztą Srebrną Żabą na zeszłorocznym Camerimage), które współtworzą ową przerażającą atmosferę. Prawdę mówiąc, wizualna strona filmu jest jego najmocniejszą stroną. Na ironię – bo wrażenia wzrokowe są chyba ostatnimi, jakie chciałoby się wynieść z historii o ślepcach.
Tytuł oryginalny: Blindness (AKA Ensaio Sobre a Cegueira)
Reżyseria: Fernando Meirelles
Scenariusz: Don McKellar
Zdjęcia: César Charlone
Muzyka: Marco Antônio Guimarães
Produkcja: Brazylia/Japonia/Kanada
Gatunek: Dramat/thriller
Data premiery (Świat): 14.05.2008
Data premiery (Polska): 27.03.2009
Czas trwania: 120 minut
Obsada: Julianne Moore, Mark Buffalo, Gael García Bernal, Danny Glover