Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły / Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl (2003)

Historie o piratach i skarbach zawsze mnie troszkę fascynowały. Pamiętam, że bardzo chętnie sięgnąłem po osławioną ,,Wyspę Skarbów’’ Stevensona i równie przyjemnie mi się ją wertowało. Lektura to była naprawdę wyborna. Dziwną rzeczą jest to, że nie pojechałem do kina na pierwszą część ,,Piratów z Karaibów’’ i dziwną rzeczą jest to, że najpierw obejrzałem część drugą, a dopiero potem pierwszą. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak oglądało się wyśmienicie.
Jack Sparrow – najsławniejszy pirat na Morzu Karaibskim? Być może, chyba najbardziej charakterystyczny. To, co Depp zrobił z tą rolą, stokrotnie przekracza nasze oczekiwania, bo jest to wprost genialna, niemalże pozbawiona wad gra, z elementami humorystycznymi, poważnymi oraz wszelkiego innego rodzaju. Można by było dostrzec jakieś zastrzeżenia, ale uważam, że w przypadku tejże roli jest to niepotrzebne, bo jak to się mówi – po co szukać dziury w całym? Chyba właśnie Depp jest głównym motorem napędowym tej historii – on sprawia, że film staje się śmieszny i oryginalny. Sposób wypowiadania się Johnny’ego urzekł mnie tak bardzo, że od razu stał się on moim ulubionym aktorem. Jest pewne, że został po prostu stworzony przez Boga, aby zagrać Jacka Sparrowa.
Film opowiada nam historię pewnej grupy osób, hordy nieumarłych ludzi, którzy zostali przeklęci przez ojca Willa Turnera – byłego pirata. Dążą oni do zdobycia pewnego przedmiotu, który znajduje się w posiadaniu pani Elizabeth. Nie wystarczy im jednak tylko to, potrzebują także krwi Turnera, bądź kogoś z jego rodziny. Początkowo uważają, że to Elizabeth jest córką Turnera, co okazuje się później ogromną nieprawdą. Dodatkowo w to wszystko wplątany jest Jack Sparrow, który pragnie odebrać nieumarłym statek zwany Czarną Perłą. To właśnie Jack ma odegrać główną rolę w tej historii.
Co ciekawe – wcześniej szefostwo filmu tj. Verbinski i reszta – chciało, aby kapitan Jack był typem zwykłego, podłego i wielce okrutnego człowieka. Johnny jednak chciał to zmienić, wprowadzić trochę urozmaicenia. Chyba nikt nie wątpi, że był to znakomity pomysł? Myślę, że uzasadnienie mej tezy nie jest potrzebne, bo nie mam w zwyczaju tłumaczyć się z twierdzeń oczywistych.
Jednak nawet Depp nie może zagwarantować sukcesu filmowi, który jest zły – scenariusz niedopracowany, a zdjęcia źle kręcone, ale na szczęście w ,,Piratach…’’ to nie występuje. Scenariusz jest tak wspaniały, że niekiedy żarty są lepsze niż te ze ,,Shreka,’’ gdzie, jak wiadomo, były wręcz doskonałe. Może jest to tylko moja opinia i moje odczucie, ale wydaje mi się, że mało jest filmów z tak ciekawym scenariuszem. Elliott i Rossio naprawdę się postarali i raczej nie doprowadzili do poważniejszych błędów w tymże scenariuszu. Zdjęcia Wolskiego też są urzekające – to jest świetna sprawa, że przy produkcji tak dobrego filmu jedną z głównych ról gra Polak. Jest to jakaś szansa na odnalezienie się w tym całym Hollywood i pokazanie, że ,,Polak potrafi.’’ Chyba jest też oczywiste, że reżyseria nie zasługuje na większą naganę, wszystko jest dobrze sklecone, skonstruowane, postacie grają bardzo realistycznie – nawet niedoceniany przeze mnie Bloom pokazał się tutaj ze swojej najlepszej strony.
Tak się zastanawiam, gdzie poszukać wad tego filmu, bo jestem pewien, że je posiada. Myślę, że jednak jest to sprawa trochę dotycząca fabuły, bo mimo tego że dialogi są, jakie są (czyt. genialne), to całość nie jest tak porywającą historią, jak np. uwielbiani przeze mnie ,,Nieustraszeni bracia Grimm.’’ Myślę, że porównywanie tych filmów nie jest najgorszym z możliwych pomysłów – w ,,Piractach…’’ też występuje spora ilość fantasy, chociażby te hordy nieumarłych. Podczas gdy w filmie Burtona z zapartym tchem oglądałem każdą minutę, w filmie Verbinskiego tak nie było. Dlaczego? Nie jestem do końca przekonany, ale wydaje mi się, że mam taki specyficzny gust. Przecież ,,Brothers Grimm’’ zostało przez większość skrytykowane, a mi się tak spodobał, że został moim ulubionym filmem. ,,Piraci…’’ to na pewno bardzo dobry obraz, ze świetnymi aktorami oraz resztą osób (scenarzyści, kompozytor), ale jednak nie wywołuje na mnie tak ogromnego wrażenia.
Może troszkę napiszę o muzyce, której autorami są Niemcy – Hans Zimmer i Klaus Badelt. Jest to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych do filmu, którą ostatnio słyszałem i na pewno jedna z najbardziej charakterystycznych. Gdy się usłyszy główny motyw filmowy od razu, bez zastanowienia, nasuwa się, że jest to muzyka z ,,Piratów…’’ – idealnie pasująca do tegoż filmu. Panowie bardzo dobrze się spisali, tylko pogratulować.
Jak już wspomniałem, zdjęcia są urzekające, bo trudno w innych filmach znaleźć tak świetne ujęcia statków, morza. Chwilami ma się wrażenie, że stoi się na pokładzie i ogląda to wszystko z perspektywy pasażera na gapę. Cudowne uczucie, szczególnie, gdy ma się przed oczyma dziesiątki kościotrupów, w dodatku wszystko w mrocznej atmosferze. Jednakże nie sposób się bać – to jest nieco zaskakujące, że przy oglądaniu filmu, w którym jest tylu nieumarłych, widz się nie boi! Wiem, że jest to Disney, ale mimo wszystko uznaję to za wadę, bo jakiś tam dreszczyk by się przydał. Oj bardzo by się przydał…
No i zastanawiam się, jaką ocenę wystawić temu obrazowi. Gdyby Dusqmad pozwalał na plusy i minusy, to nie miałbym dylematu, wtedy by było na pewno 9-, ale w takim wypadku mam niezły problem. Uważam, że ,,Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły’’ to naprawdę film bardzo dobry, ale nie aż tak bardzo porywający, jakbym chciał. Jednakże przez ponad dwie godziny nie odczuwałem nudy, oglądało się po prostu świetnie, aktorstwo jest naprawdę bardzo dobre, ale i tak Depp odstawał od reszty.
Ocena: 8/10
Tytuł oryginalny: Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl
Reżyseria: Gore Verbinski
Scenariusz: Ted Elliott, Terry Rossio
Zdjęcia: Danriusz Wolski
Muzyka: Hans Zimmer, Klaus Badelt
Produkcja: USA
Gatunek: Przygodowy
Data premiery (świat): 28.06.2003
Data premiery (Polska): 05.09,2003
Czas trwania: 143 minuty
Obsada: Johnny Depp, Orlando Bloom, Geoffrey Rush, Keira Knightley