Spaleni słońcem / Utomlyonnye solntsem (1994)

O ustroju komunistycznym niejeden film już nakręcono i jeszcze niejeden na pewno powstanie. Podobnie jak o faszyzmie i II wojnie światowej. Te dwa zjawiska zdecydowanie zdeterminowały losy ludzi żyjących w XX wieku. Wpłynęły nie tylko na losy państw, ale przede wszystkim na życie jednostek – ludzi, których wolność była bez wątpienia ograniczona, a każdy nieprzemyślany krok mógł kosztować obywatela życie. Dla osób nieznających tych realiów z autopsji, takie filmy są albo nudne, albo niesamowicie pociągające i dające dużą wiedzę na tematy historyczne i społeczne. Co może w takich ekranizacjach pociągać? Przede wszystkim wielopłaszczyznowość interpretacji. Dzięki filmom, których akcja ulokowana jest w trakcie wielkich wydarzeń historycznych, można pogłębić wiedzę historyczną lub wzbogacić wyobrażenie o życiu ludzi w dawnych czasach. Najczęściej twórcy wykorzystują do tego fikcyjne bądź historyczne postaci i ich historie. Tak jest chociażby w „Liście Schindlera” Spielberga, „Joannie” Falka czy w czekającym na premierę „W ciemności” Holland. Jednak przede wszystkim – możemy spojrzeć na procesy historyczne z punktu widzenia psychologicznego i socjologicznego. Bo trudno jest sobie wyobrazić, co skłaniało ludzi do wiary w Hitlera czy Stalina? Co motywowało innych do walki i poświęcania życia w imię ojczyzny? Jakie były pobudki tych ludzi? Jakie były relacje w społeczeństwie? Tego osobiście nigdy nie przeżyjemy, ale możemy sobie wyobrazić ogólny zarys minionych lat. I wydarzeń, o których mówi się do dziś, i których nie ominiemy.
Takim filmem jest obraz „Spaleni słońcem”. Dającym do myślenia, pokazującym mechanizmy stalinizmu jeszcze z jego wczesnego, przedwojennego okresu. Film przez wielu krytyków został okrzyknięty obrazem najlepiej pokazującym mechanizmy socjalistycznej Rosji. Zdobył Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w roku 1995 oraz Nagrodę Jury Ekumenicznego w Cannes. Niektórzy uważają go jednak za film nudny, ze zbyt powolną akcją. Jednak nie o akcję tu chodzi. Toczy się ona w roku 1936. Wtedy, kiedy Stalin postanowił przeprowadzić masowe czystki w radzieckiej armii. Zasłużony rewolucjonista Kotow (Nikita Michałkow) spędza urlop w podmoskiewskiej daczy wraz z żoną Marusią (Ingeborga Dapkunaite) i córką (Nadezhda Michałkowa) oraz pozostałymi członkami rodziny. Równolegle poznajemy też Mitję (Oleg Menshikow) – pracownika KGB, dawną miłość Marusi, który przyjeżdża do podmiejskiej daczy Kotowa. Dopełnia on sielankę panującą w domu pułkownika – zabawia jego córkę, sypie żartami z rękawa, przygrywa domownikom na pianinie. Nie potrwa to jednak długo. Mitja przyjeżdża tu w konkretnym celu…
Nie sposób nie przywołać skojarzeń z nastrojem rodem z opowiadań Czechowa, gdzie również pozorny spokój i radość kryje czyhającą tragedię. Tutaj zapowiada ją rodzaj gry psychologicznej między Dymitrem i Kotowem. Chodzi nie tylko o Marusię, ale i o wydarzenie z przeszłości, którego Dymitr nie jest w stanie Kotowowi wybaczyć i zresztą trudno mu się dziwić. Mimo że reprezentuje on KGB, nie jest typowym szwarzcharakterem. Ma swoje racje i swoje tragedie. Ma też swoją przeszłość i nieszczęścia z nią związane. Żaden z dwóch głównych bohaterów nie został przedstawiony w sposób przerysowany – jednoznacznie dobry bądź zły. Każdy z nich znajdował się w konkretnej sytuacji i roli wymuszonej przez historię i los, jaki ich spotkał. Nie tylko oni są winni swoich decyzji. Działają jak marionetki sterowane przez władzę, ale nie są pozbawieni ludzkich cech. Przede wszystkim – naiwności i subiektywizmu w ocenie historii. Choć i tak z nich dwóch większa racjonalność cechuje Dymitra. Dla Kotowa ten czas dopiero nadchodzi. W filmie urzeka krajobraz, który jest zupełnie jak atmosfera w daczy pułkownika – idylliczny, wręcz idealny. Przez cały film przewija się motyw, który Polakom znany jest z piosenki Jerzego Petersburskiego – „Ta ostatnia niedziela”. W wersji rosyjskiej piosenka nosi tytuł „Spaleni słońcem” bądź też „Zmęczeni słońcem”. Znając peryfrazy, jakimi nazywano Stalina, nie trudno zinterpretować tytuł filmu i powiązanie z motywem muzycznym.
O Michałkowie niestety zbyt często mówi się w kontekście spraw niezwiązanych z jego niewątpliwym talentem reżyserskim i aktorskim. Wiadomo nie od dziś, że przyjaźni się z Władimirem Putinem i ostatnio tworzy raczej filmy zbliżone do tych propagandowych. Szkoda, bo to odbiera mu szanse na bycie traktowanym jak poważny twórca kina na europejskim poziomie. Przynajmniej poza granicami Rosji. Tym bardziej dziwi fakt hołdowania kontrowersyjnej polityce Putina, który przecież wywodzi się z KGB, przez człowieka, który potrafił tak obiektywnie spojrzeć na mechanizmy ustroju. Te prywatne sympatie polityczne, a raczej obnoszenie się z nimi zamykają drogę Michałkowi do powtórzenia międzynarodowego sukcesu „Spalonych słońcem”. Tak przynajmniej twierdzą krytycy filmowi. I faktycznie trudno spojrzeć obiektywnie na film podejmujący tematykę historyczną czy też polityczną, gdy ma się wiedzę na temat upodobań politycznych reżysera. Nawiązania do putinowskiej polityki w filmach Michałkowa krytykuje nawet jego brat Andrzej Konczałowski, również reżyser. Zapewne nie prędko, o ile jeszcze kiedykolwiek, zobaczymy drugi tak świetny obraz rosyjskiego reżysera.
Zupełnie niepotrzebne było nakręcenie kolejnych części „Spalonych słońcem”. Tych, których pierwsza część urzekła, lepiej nie zachęcać do oglądania kolejnych części. Nie mają one nic wspólnego z idyllicznym nastrojem, poziom gry aktorskiej i klimatem filmu z 1994 roku. Czuć na każdym kroku, że scenariusz był pisany pod publikę, która zresztą nie zapełniała rosyjskich kin po brzegi, a film odniósł finansowa klapę. „Spaleni słońcem 2” to marna kontynuacja pierwszej znakomitej części, w której na każdym kroku reżyser chce nam na siłę wcisnąć tezę o wielkości Rosji, która nigdy się nie podda. Podobno nawet świadkowie wydarzeń pokazanych w drugiej części krytykowali film mówiąc, że wojna tak po prostu nie wyglądała.
Jeśli chcemy pozostawić w naszej pamięci pozytywny obraz Michałkowa, jego talentu i historii, jaką opowiedział – najlepiej zacząć i skończyć poznawanie jego twórczości właśnie na „Spalonych słońcem”. Obrazu będące kwintesencją ZSRR- owskiej historii. Filmu pięknego, choć niestety tragicznego. Obrazu o kraju, którego historia jest pisana krwią skazanych na śmierć milionów, również tych, którzy byli wierni ideom władców.
Tytuł oryginalny: Utomlyonnye solntsem
Reżyseria: Nikita Michałkow
Scenariusz: Nikita Michałkow, Rustam Ibragimbekov
Muzyka: Eduard Artemiev
Gatunek: dramat
Produkcja: Rosja
Data premiery (Świat): 21 maja 1994
Data premiery (Polska): 14 czerwca 1996
Czas trwania: 2 h 32 min.
Obsada: Nikita Michałkow, Oleg Menshikow, Nadezhda Michałkowa, Ingeborga Dapkunaite