Troja / Troy (2004)

Homerycki epos o wojnie grecko-trojańskiej i wielkiej miłości księcia Troi – Parysa i Heleny – żony Menelaosa, będącego królem Sparty, adaptowano na duży ekran już niejednokrotnie. Przykładem może być „Helena Trojańska” Roberta Wise’a z 1956 roku bądź „Wojna trojańska”, której autorem był Giorgio Ferroni. Tej trudnej sztuki w 2004 roku postanowił spróbować Wolfgang Petersen – niemiecki reżyser, mający na swoim koncie takie filmy jak „Gniew oceanu”, czy „Epidemię”.
Do swojej superprodukcji zaangażował aktorów z pierwszych stron amerykańskich odpowiedników „Party” – Brada Pitta i Orlando Blooma. Zapewne dzięki nim liczył na zawojowanie światowego box office’u. Jego nadzieje nie były złudne, gdyż „Troja” zainkasowała prawie 500 milionów dolarów.
Fabuła oparta jest o starożytny epos „Iliadę” – napisaną przez ojca poezji epickiej – Homera. Niestety oparta tylko teoretycznie. Petersen w nieco ponad 2,5 godziny przedstawił wybuch wojny, a także jej koniec. W filmie występuje wiele niezgodności z pierwowzorem, jednak nie przekłada się to na jego ogólny odbiór. Pomimo tego, cała historia dla wszystkich choć trochę zapoznanych z mitem o wojnie trojańskiej i opowieściami o Achillesie może wydać się dosyć przewidywalna. Do tego dodano w nim niepotrzebnie rozbudowane wątki miłosne.
Dobór aktorów i aktorek nie był zbytnio zróżnicowany. Reżyser postawił na ulubieńców publiczności. W greckiego herosa – Achillesa, wcielił się Brad Pitt. O jego grze nie mogę wypowiadać się w sposób pozytywny, gdyż poza świetnymi warunkami fizycznymi nie pokazał nic nadzwyczajnego. Daleko mu, moim zdaniem, do roli jego życia, z filmu „Podziemny krąg”. Niestety w obsadzie znalazł się ktoś jeszcze gorszy od wspomnianego wyżej aktora, a był nim Orlando „sztywniak” Bloom, znany z roli w „Piratach z Karaibów” i „Władcy Pierścieni”. Parys w jego wykonaniu był kompletnie bez żadnego wyrazu. Właściwie powinienem unikać określenia, że Bloom w tym filmie kogoś „zagrał”, bezpieczniej jest powiedzieć – Orlando wystąpił. Na szczęście „Troję” do pionu przywraca bardzo dobry Eric Bana, który przywdział zbroję Hektora i legendarny „Lawrence z Arabii” Peter O’Toole jako król Troi – Priam. Aktorki były dość bezbarwnym tłem podczas działań zbrojnych dzielnych wojaków. Na uwagę zasługuje jedynie Rose Byrne, która zagrała kuzynkę trojańskich książąt, a jednocześnie kapłankę Apollina – Bryzejdę.
Przejmująca muzyka autorstwa Jamesa Hornera, z którym Petersen współpracował już przy „Gniewie Oceanu”, podkreśla epickość całego filmu i dobrze wtapia się w odgłosy trzeszczących mieczy oraz łamiących się włóczni.
Mojej uwadze nie uszła też świetna scenografia i kostiumy. Wielkie pieniądze nie poszły na marne, gdyż całość jest dopracowana do ostatniego szczegółu. Większość strzał była wykonywana w obróbce komputerowej, jednak nad projektowaniem całego uzbrojenia czuwał zbrojmistrz Simon Atherton. Co ciekawe, w wywiadzie dla magazynu „Oprah” Orlando Bloom przyznał, że kostiumy były uwierające i niewygodne, za to oczami widza prezentowały się wyśmienicie.
Zdjęcia, wykonane w Meksyku i na Malcie, dają obrazowi Petersena dużo wyrazistości i razem z niezłymi efektami dźwiękowymi oraz specjalnymi stanowią mocną stronę współczesnej adaptacji eposu. Jednak to, co zrobili wszyscy operatorzy i dźwiękowcy przy pracach nad „Troją” nie może się równać z powstałym dwa lata później świetnym widowiskiem „300”. Wydawałoby się, że dwa lata to nic, ale w poziomie filmowania różnych ujęć, „300” dużo przewyższa dramat historyczny reżysera „Air Force One”.
Kontynuując porównania tych filmów warto wspomnieć o scenariuszu. David Benioff uniknął zbyt częstego powtarzania podkreślających różne ludzkie wartości maksym, co w „300” pojawiało się niemal cały czas. Oczywiście scenariuszowe „dziury” były nieuniknione, bo wątpię, by ktokolwiek mógł sprostać twórczości Homera.
„Troja” dostała jedną nominację do Oscara – w kategorii najlepsze kostiumy, według mnie zasłużone wyróżnienie. Ponadto do MTV Movie Awards nominowany został Brad Pitt, jednak nie otrzymał on Złotego Popcornu. W tym plebiscycie doceniono również scenę walki Achillesa z Hektorem, lecz i tym razem pozostała tylko nominacja.
Podsumowując: „Troja” to całkiem dobre, widowiskowe kino historyczne, które trzyma wysoki poziom, jeżeli chodzi o aspekty techniczne i scenografię. Dzięki tym zaletom zyskał w moich oczach dużo więcej niż po samej fabule i scenariuszu. Film polecam ludziom, którzy doceniają dobrą pracę grafików komputerowych i operatorów. Wszystkich chcących poznania adekwatnej historii legendarnej wojny i miłości, odsyłam do „Iliady” i mitologii greckiej.
Ocena: 8/10
Tytuł oryginalny: Troy
Reżyseria: Wolfgang Petersen
Scenariusz: David Benioff
Zdjęcia: Paul Bond, Roger Pratt
Muzyka: James Horner, Jeff Atmajian
Produkcja: USA, Wielka Brytania, Malta
Gatunek: Dramat historyczny
Data premiery (Świat): 09.05.2004
Data premiery (Polska): 14.05.2004
Czas trwania: 163 min
Obsada: Brad Pitt, Eric Bana, Orlando Bloom, Diane Kruger, Peter O’Toole, Brendan Gleeson, Brian Cox, Sean Bean, Julie Christie