Zakochany bez pamięci / Eternal Sunshine of the Spotless Mind (2004)

„…
Oh come! oh teach me nature to subdue,
Renounce my love, my life, myself–and you.
Fill my fond heart with God alone, for he
Alone can rival, can succeed to thee.
How happy is the blameless vestal`s lot!
The world forgetting, by the world forgot.
Eternal sunshine of the spotless mind!
…”
Alexander Pope
W czasach dzisiejszych kino coraz bardziej kuleje. Nie wiadomo czym to zostało spowodowane, ale produkcje dużych ekranów nie są czymś wyrafinowanym i specjalnie interesującym. Ostatnio nawet zaczęto kontynuować dobrze zarabiające schematy, czy to wydając filmy na podstawie komiksów (Daredevil, Kobieta-Kot, Hulk, Spider-Man), bądź gier (Resident Evil, Alone in the dark) lub też kontynuacji niektórych wcześniejszych ekranizacji. To nic. Pomimo, iż owe rzeczy nie trzymają dobrego poziomu, zarabiają najwięcej. Dlaczego? Sprawa jasna, jeśli fabuła lub zwiastun zainteresuje nieświadomego oraz przepełnionego krótkotrwałymi emocjami widza, czeka on z niecierpliwością na premierę oraz opowiada przyjaciołom o danej produkcji. Na szczęście są ludzie, którzy kręcą filmy dla pasji, a nie dla pieniędzy. Jak naprawdę było w przypadku „Zakochanego Bez Pamięci” wie jedynie sam reżyser, ale widać, że kasa nie była tu chyba najważniejsza.
Film opowiada niezwykłą historię Joela, którego rzuciła dziewczyna – zadziorna Clementine. Znudzona związkiem, postanawia usunąć ze swego życia wszystko, co kojarzyć się może z Joelem. Nie tylko wyrzuca ze swojego pokoju zdjęcia i pamiątki. Poddaje się również skomplikowanej operacji, podczas której specjaliści usuwają z jej pamięci wszystkie wspomnienia, o eskchłopaku. Zakochany Joel postanawia zrobić to samo, ale w trakcie zabiegu zmienia zdanie…
W oryginale, nazwa filmu brzmi „Eternal Sunshine of the Spotless Mind”, co dosłownie można przetłumaczyć na Wieczny Blask Nieskalanego Umysłu. Lecz niepotrzebne jest tu dokładne tłumaczenie tego jednego cytatu. Tych kilka słów to fragment wiersza Alexandra Pope`a pt. „Eloise to Abelard”. Całościowo ma on znaczenie bardziej heroiczne niż uczuciowe, więc do takiego filmu pasuje raczej jak pięść do oka. Prawdę mówiąc, ja sam nie wiem, dlaczego akurat został wybrany taki tytuł filmu. Nie jestem specem od kultury angielskiej, a teksty zagranicznych poetów również mnie nie interesowały. W każdym bądź razie tłumacze mieli nie lada zadanie, aby jakoś chwytliwie przetłumaczyć tę długą nazwę. Wybrnęli cało z sytuacji dając mu tytuł „Zakochany Bez Pamięci”, który to tytuł łączy w sobie uczucie – motyw główny filmu – oraz zdarzenie wymazania z pamięci wspominek o ukochanej osobie.
Początkowe przedstawienie postaci zrobione jest w sposób naprawdę dobry. Poznajemy nieśmiałego, skrytego, oraz zamkniętego w sobie Joela, oraz pyskatą, zadziorną i pełną szalonych pomysłów Clementine. Oboje jadą tym samym pociągiem. W końcu umawiają się na randkę i mile spędzają czas. Tak bardzo mile, że nikt nie spodziewa się kolejnego wydarzenia. Po tej scence, czar radości i zadowolenia pryska, gdyż oto Joel jedzie w samochodzie z oczami pełnymi łez. Tym samym poznajemy jego kolejną cechę – wrażliwość. Co się jednak wydarzyło? Wszyscy oczywiście mogą się tego doskonale domyślać, lecz nasuwa się pytanie : jakim sposobem do tego doszło, skoro byli tak szczęśliwą parą młodych ludzi? Tego typu zaskoczenia niejednokrotnie spotkają nas w filmie. Twórca bawi się naszymi uczuciami. Sceny wywołujące wzruszenie oraz pewien stres, niepewność, czy za 5 minut będziemy się znowu śmiać czy uronimy łezkę.
W „Zakochanym Bez Pamięci” roi się od gwiazd. Joela zagrał Jim Carrey, zaś Clementine, Kate Winslet. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że wywiązali się ze swoich ról bardzo dobrze. Carrey zagrał w tym filmie jedną ze swoich najpoważniejszych ról. Podczas oglądania jego miny nie będzie nam się chciało śmiać, ani nie będziemy oczekiwać wygłupów, z których pamiętamy go w „Głupim i Głupszym” czy też „Ace Ventura”. To świadczy tylko o tym, że Jim Carrey jest nie tylko dobrym komikiem ale i niesamowitym aktorem, który potrafi całym sobą i z wielkim zaangażowaniem wcielić się w każdą zaakceptowaną przez siebie postać. Również Kate Winslet poczyniła ogromne postępy. Zazwyczaj grała albo w dramatach albo ckliwych romansidłach, które ukazywały ją z bardzo wrażliwej strony. Teraz stworzyła kreację zupełnie odmienną od wcześniejszych. Zadziorna, z pazurem, rozkapryszona, dbająca o swoje dobro, ale nie zmieniająca własnego zdania.
Role drugoplanowe zagrali Kirsten Dunst, znana m.in. z roli Jane w Spider-Manie oraz Elijah Wood, w dniu dzisiejszym kojarzony chyba tylko i wyłącznie z trylogią „Władcy Pierścieni”. Oboje również zagrali bardzo dobrze, pomimo, iż ich postaci nie zostały aż tak wyraźnie przedstawione. Skupienie kierowało się wokół Joela i Clementine. Pomimo tego, bohaterowie, których zagrali Kirsten i Elijah mają swoje własne historie, które w pewnym stopniu wywierają również wpływ na główne role. Niekiedy wydaje nam się, że jest on oczywisty, ale uważajcie, bo pozory mylą. Prawdziwa intryga kryję się głębiej, a sami odczujecie pewne zaskoczenie pod koniec filmu.
„Zakochany Bez Pamięci” ma swój klimat. Wywołują go pewne istotne elementy, jak chociażby efekty. Nie wywołują one totalnych zachwytów, nie są one również wzięte z podnóży biblioteki efektów specjalnych. Takie drobiazgi jak zamazane twarze, zniekształcenia głosu, czy też błądzenie w kółko, dają jednak niesamowitą reakcję końcową. Wydarzenia w filmie dzieją się bowiem wewnątrz umysłu Joela. Widza przeszywa niesamowite uczucie, gdy główny bohater gania z Clementine po szarych czeluściach swojego umysłu, tylko po to, aby skryć wspomnienia o niej. Tym scenom towarzyszy fantastyczna oprawa dźwiękowa, której twórcą jest Jon Brion. Doskonale wprowadza w przedstawiany nam świat, niekiedy jednak rozczarowuje, zadajemy więc sobie pytanie: „Dlaczego tak szybko z niego odchodzimy?”
Gdy usłyszałem o tym filmie, nie byłem nim zbytnio zainteresowany. Reżyser kręcił wcześniej teledyski dla wielu znanych artystów (np. Bjork) a scenarzysta napisał warstwy fabularne do „Być Jak John Malkovich” i „Wojny Plemników”. Po obejrzeniu „Zakochanego Bez Pamięci” zmieniłem diametralnie swoje zdanie. Film, pomimo troszkę zakręconej fabuły, jest bardzo dobrze zrealizowany. Ma wszystkie elementy, które dobry komediodramatyczny romans powinien mieć – bawi, wzrusza i przedstawia dramaty życia uczuciowego, tym razem od strony mężczyzny. Zarazem też prawi jeden, bardzo ważny morał, dla każdego wątpiącego w miłość. Jaki on jest? Dowiecie się po obejrzeniu „Zakochanego Bez Pamięci”.
Tytuł oryginalny: Eternal Sunshine of the Spotless Mind
Reżyseria: Michel Gondry
Scenariusz: Charlie Kaufman, Michel Gondry, Pierre Bismuth
Zdjęcia: Ellen Kuras
Muzyka: Jon Brion
Produkcja: USA
Gatunek: komediodramat
Data premiery (Świat): 19.03.2004
Data premiery (Polska): 13.08.2004
Czas trwania: 108 minut
Obsada: Jim Carrey, Kate Winslet, Elijah Wood, Kirsten Dunst