Magia tamtych Świąt

Film „Seeker: The Dark is Rising” („Ciemność rusza do boju”) obejrzałem jakoś w listopadzie, zachęcony głównie nazwiskiem Christophera Ecclestona – bardzo podobał mi się jako stylowy bad guy, Destro, w zeszłorocznej adaptacji komiksu i kreskówki „GI Joe”, a już jako jedną z inkarnacji tytułowego bohatera serialu sci-fi „Doktor Who” po prostu go kocham. Niestety, na jego osobie zalety tego filmu się kończą. W wielkich bólach dooglądałem tą nudnawą i przewidywalną jak sto dwadzieścia produkcję. Czemu o tym wspominam przy okazji świąt? Bo w tym właśnie okresie rozgrywa się akcja tegoż filmu?
Cóż, nie tylko. Po prostu podczas seansu – jak i potem, gdy usiłowałem sformułować jakąś sensowną recenzję tego rzekomego następcy „Harry’ego Pottera” – w głowie kołatała mi myśl „Jakbym był młodszy i oglądał to w święta – byłoby lepiej”. Bo jakoś tak jest, że jak dorastamy to wiele rzeczy traci dla nas swoją magię. I święta, i dajmy na to filmy, które cieszły nas jako dzieci. Czasem mam taką zajawkę, że sobie oglądam to, co było moim świętym Graalem, kiedy królowała kaseta VHS. I często zwyczajnie sobie psuję wspomnienia – okazuje sie, że oglądany film jest – podobnie jak „Ciemność…” – jest nudny, przewidywalny, infantylny i moralizatorski. Wyłączywszy nudę – zawiera te wady, na które dziecko nie zwraca zazwyczaj uwagi przy seansie. Łatwiej można takiego dzieciaka kupić, łatwiej mu jakiś film sprzedać. Brzmi to może nieco strasznie, ale jednak mam wrażenie, że takie dziecko, czujące tą magię, jest lepszym widzem i lepiej chwyta kino rozrywkowe. Nie wyszukuje pierdół, nie czepia się szczegółów, nie marudzi na kiepsko przedstawione drugie dno, marną grę aktorską – po prostu chłonie film jak gąbka. Jest zahipnotyzowane. Zahipnotyzowane magią kina.
I tak samo jest ze świętami. One też hipnotyzują. Opowieści o św. Mikołaju, o pierwszej gwiazdce, gadajacych zwierzakach… Też je człowiek chłonie, bierze je za pewnik, nie zastanawia się „a czemu tak, a czemu nie”. I to jest na swój sposób piękne.
I takich świąt wszystkim życzę. Niech wróci magia tamtych lat. Zatrzymajmy się i przez chwilę chłońmy bez zbędnych pytań. A potem obejrzyjmy z kimś bliskim lub samemu jakiś film i postarajmy się obejrzeć go jak za dawnych dobrych czasów. Dla samej przyjemności.