To właśnie miłość / Love actually (2003)

„To właśnie miłość” wyróżnia się na tle większości filmów bożonarodzeniowych. Może się wydawać, że zdecydowana większość ludzi polubiła ten bezpretensjonalny debiut reżyserski scenarzysty „Dziennika Bridget Jones” i „Nothing Hill”. Zwraca uwagę nie tylko liczbą światowych nazwisk, które zostały w filmie zaangażowane, chociaż obecności czołowych brytyjskich aktorów nie da się tutaj przeoczyć. Przede wszystkim godną pochwały sprawą jest fakt, że osią akcji wcale nie jest Boże Narodzenie. Bo na całe szczęście scenariusz nie przewiduje mówienia o uroku świąt w każdym możliwym momencie. Film nie ma w sobie nic ze schematycznego filmu familijnego, w którym wszystko musi skończyć się dobrze. Nie jest to też naiwna komedia romantyczna, w której główni bohaterowie pokonają każdą przeszkodę i będą ze sobą do końca życia.
„To właśnie miłość” nie podejmuje tematu miłości w odrealniony i drażniący sposób. Poznajemy historie dziesięciu różnych par, które składają się w jedną wielką opowieść o różnych odcieniach miłości. Nie zawsze są to jednak jasne barwy. W „To właśnie miłość”, żeby osiągnąć sukces w miłości trzeba pokonać nie lada przeszkody, a czasem wystarczy odkryć, czego się w życiu tak naprawdę chce. Trudno nazwać tę produkcję komedią romantyczną – to raczej film o miłości, w którym znajdzie się zarówno miejsce na śmiech, jak i łzy. Przedświąteczne przygotowania, jakie towarzyszą głównym postaciom, wydają się być tylko tłem, może nawet pretekstem do opowiedzenia o miłości? Bo w końcu zgodnie z tradycją, w święta łatwiej mówić o uczuciach i je sobie wyznawać.
Najlepsza, a w każdym razie najbardziej zaskakująca, w „To właśnie miłość” jest chyba nieustanna gra z konwencjonalnym myśleniem widza. Bo może dziwić wyluzowany premier Wielkiej Brytanii (Hugh Grant), który od five o’ clock woli spontaniczny taniec w rytm muzyki disco. Albo podstarzały rockman Billy Mack, który w ramach wielkiego powrotu na scenę zamiast ostrego gitarowego kawałka, woli nagrać utwór o miłości do świąt Bożego Narodzenia. Poznajemy też młodą mężatkę (Keira Knightley), która nie dostrzega, dlaczego najlepszy przyjaciel jej męża tak często jej unika. Pewien angielski pisarz (Colin Firth) nawiązuje romans ze swoją portugalską sprzątaczką podczas pobytu we Francji, mimo że żadne z nich nie zna języka drugiego. Ale „To właśnie miłość” podejmuje nie tylko temat miłości damsko-męskiej, zgodnie z założeniem, że miłość niejedno ma imię, i że jest wszędzie wokół nas. Jest tu też mowa o miłości między rodzeństwem, między ojczymem a pasierbem, o zauroczeniu dwójki dzieci i o bardziej fizycznej stronie miłości, czyli o seksie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, i choć po premierze pojawiły się głosy, że wątków jest tu za dużo, a aktorzy nie dostali w filmie czasu na stworzenie bohaterów z krwi i kości, to konwencja zaglądania w życie bohaterów „na moment” ma też swoje dobre strony. „To właśnie miłość” jest przez to pełna krótkich, ale zapadających w pamięć scen, przede wszystkim jest to rozbrajający taniec premiera, wyznanie miłości Juliet za pomocą odsłanianych kolejno kartek (słynne „To me, you are perfect”) czy ostatnia scena, w której wszyscy bohaterowie spotykają się na lotnisku.
Perypetiom bohaterów towarzyszy muzyka, w większości brytyjska. Ścieżka dźwiękowa składa się z popularnych utworów traktujących o miłości – zarówno tych nowszych (piosenki Nory Jones, Maroon 5, Sugababes, kompozycje Craiga Armstronga), jak i od lat znanych piosenek zaśpiewanych w nowych aranżacjach („All You Need Is Love” zespołu The Beatles czy „Jump For My Love” The Pointer Sisters). Jednak chyba najbardziej znaną piosenką z filmu jest cover z filmu „Cztery wesela i pogrzeb”, czyli „Love is All Around” zespołu Wet Wet Wet. Filmowa wersja nosi tytuł „Christmas is All Around”, a wykonanie Billy’ego Macka to jedna z najśmieszniejszych scen w filmie.
Jeśli kino bożonarodzeniowe kojarzy wam się tylko z nieśmiertelnym Kevinem i całą masą filmów familijnych, to „Love Actually” może zostać waszym ulubionym filmem oglądanym w Boże Narodzenie. „To właśnie miłość” może zauroczyć każdego, kto ma słabość do zabawnych dialogów, niespodziewanych epizodów (jak te z Rowanem Atkinsonem czy Claudią Schiffer) i obejrzenia raz na jakiś czas świata przez różowe okulary. Poza tym przekonuje, że można zrobić nietuzinkowy film bożonarodzeniowy, traktujący o bardziej rzeczywistych sprawach, niż zastawianie pułapek na złodziei przez ośmiolatka.
Tytuł oryginalny: Love actually
Reżyseria: Richard Curtis
Scenariusz: Richard Curtis
Zdjęcia: Michael Coulter
Muzyka: Craig Armstrong
Produkcja: Tim Bevan, Eric Feliner, Duncan Kenworthy
Gatunek: komedia romantyczna
Data premiery (Świat): 7.09.2003
Data premiery (Polska): 21.11.2003
Czas trwania: 135 min.
Obsada: Liam Neeson, Alan Rickman, Hugh Grant, Keira Knightley