Apocalypto (2006)

Mel Gibson – obecnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów. O jego filmach rozmawia się już na długo przed premierą. A to z powodu powstałych plotek, a to z powodu tematyki, którą dany film porusza. Osobiście bardzo podobał mi się wyreżyserowany przez Gibsona w 1995 roku „Braveheart”. Jednak już jego „Pasja” z 2004 roku wzbudzała, przynajmniej moim zdaniem, więcej kontrowersji niż była tego warta. Film sprawiał wrażenie jakby Gibsonowi chodziło tylko o epatowanie przemocą i wykreowanie siebie na wielkiego katolika.
Tym razem Gibson w swoim filmie „Apocalypto” wziął się za historię Majów, a konkretnie za moment upadku tej cywilizacji. Temat dosyć trudny, a spodziewać można się było po nowym dziele reżysera wiele. Jednak film jednych zadowoli, a drugich mocno od siebie odepchnie.
Na początku widzimy wioskę Majów oraz sposób, w jaki tamci ludzie spędzali czas. Ich życie pokazane jest dosyć sielankowo. Upływa na polowaniach, tańcach, opowiadaniach sobie dawnych wydarzeń. Przychodzi jednak moment zwiastujący nieszczęście. Ludzie z jednego z plemion szukają nowego miejsca, w którym będą mogli zamieszkać, bo stare zostało spustoszone. To samo dzieje się z wioską, w której mieszka główny bohater filmu Łapa Jaguara, na którą napada grupa łowców niewolników. Miejsce zamieszkania Jaguara niszczą doszczętnie, w czasie walki mordują sporo ludzi, a resztę mężczyzn trzymających się jeszcze na nogach biorą w niewolę i prowadzą do majańskiej metropolii. Tam następuje składanie z nich ofiary bogom, które nagle zostaje przerwane. Łapa Jaguara cudem unika śmierci i staje się obiektem polowania ludzi, którzy napadli na jego wioskę. Główny bohater musi pozbyć się tych, którzy chcą go złapać oraz uratować żonę i dziecko, których w obronie przed napastnikami schował w studni. A studnia może zostać zalana przez deszcz.
Pomysł nie należy do oryginalnych. Powiedziałbym nawet, że film jest dość przewidywalny, ale trzeba przyznać że ma w sobie coś, co przykuwa uwagę. Można by pomyśleć po opisie fabuły, że „Apocalypto” to nowy rodzaj opowieści o bohaterze pokonującym wszystkich przeciwników i radzącym sobie z każdą przeciwnością losu, byle tylko dotrzeć do celu. Po części takie stwierdzenie jest słuszne, ale tutaj wszystko zostało opakowane w zupełnie nową scenerię dzikiej dżungli, a i sam główny bohater nie wygląda na herosa, który byłby w stanie każdego rozgromić.
Tym, co buduje klimat jest bez wątpienia świetna sceneria i dbałość o każdy detal. Gibson to solidny rzemieślnik. Pod względem dopracowania szczegółów niczego nie można mu zarzucić. Postarał się o najdrobniejsze tatuaże i malunki na ciałach ludzi pokazujących się w filmie. Czujemy jak przedstawiona przez niego dżungla żyje. Słyszymy śpiewające gdzieś w oddali ptaki. Dźwięki i odgłosy dzikiego środowiska doskonale budują napięcie. Co jakiś czas, w bardziej znaczących momentach, słyszymy uderzające bębny. Nie byłyby może one zachwycające, gdybyśmy słuchali tylko ich samych, bez filmu, na ścieżce dźwiękowej, ale w dziele Gibsona wprowadzają odpowiedni nastrój. Kolejną zaletą filmu są rewelacyjne zdjęcia, a także, co już w przypadku Mela staje się powoli cechą charakterystyczną jego filmów, bohaterowie mówią w oryginalnym, wręcz zapomnianym języku tamtych czasów.
Na temat „Apocalypto” powstało wiele plotek o jego okrucieństwie i przemocy, jaką możemy zobaczyć. Ma to jednak niewiele wspólnego z prawdą, bo krwi wcale nie ma w nadmiarze, a w porównaniu z „Pasją” można powiedzieć, że Gibson przystopował w serwowaniu okropieństw, co nawet wyszło filmowi na dobre.
O aktorstwie i scenariuszu nie można za wiele powiedzieć. Aktorzy są nieznani i raczej nie mają możliwości, by popisać się swoimi umiejętnościami. Natomiast scenariusz składa się z niewielu dialogów, co jednak nie dziwi, ponieważ skomplikowane kwestie w ustach prostych ludzi brzmiałyby raczej śmiesznie. Jednak, ani aktorstwa ani scenariusza nie można zaliczyć na minus filmu.
Denerwują natomiast trochę uproszczenia. Jaguar nie może dogonić głównego bohatera! Żona Łapy Jaguara rodzi w zaskakująco szybkim tempie. Trochę nie podobała mi się też scena skakania z wodospadu. A to dlatego, że jest bardzo popularna i była wykorzystywana już w wielu filmach. Taki reżyser jak Mel Gibson mógł się postarać o odrobinę więcej oryginalności.
Podsumowując „Apocalypto” trzeba zadać sobie pytanie. Czy ten film opowiada o historii Majów i o jej upadku? Właściwie nie! O samym upadku praktycznie niczego tu nie ma. W dodatku to, co widzimy w filmie często nie jest prawdą. Ciekawe są natomiast sceny, w których widzimy, np. jak dawni ludzie radzili sobie ze skaleczeniami i ranami oraz jak spędzali czas. Jednak ci, którzy po filmie Gibsona spodziewali się opartego na faktach historycznych, po części dokumentalnego filmu, mogą być zawiedzeni, rozczarowani, a nawet zdenerwowani, bo „Apocalypto” nie spełni ich oczekiwań praktycznie pod żadnym względem. Gibson może i chciał zrobić film na faktach i z odniesieniami do naszych czasów, ale mu nie wyszło. Natomiast ci, którzy chcieli zobaczyć świetnie wykonane, mocne kino przygodowe z dużą dawką akcji powinni być, tak jak ja, zadowoleni.
Ocena: 7/10
Tytuł oryginalny: Apocalypto
Reżyseria: Mel Gibson
Scenariusz: Farhad Safinia, Mel Gibson
Zdjęcia: Dean Semler
Muzyka: James Horner
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat/Przygodowy
Data premiery (Świat): 08.12.2006
Data premiery (Polska): 29.12.2006
Czas trwania: 139 minut
Obsada: Rudy Youngblood, Dalia Hernandez, Jonathan Brewer, Carlos Emilio Baez, Israel Contreras