„Nerve” – komentarz na temat współczesnego świata, ostrzeżenie, czy wizja odległej przyszłości?

Dążenie do sławy, popularności, to codzienne, niemalże olimpijskie zmagania, coraz większej liczby osób. Otoczeni wszechobecną elektroniką, uwikłani w sieci internetowych połączeń, dążymy do tego, by zaistnieć. Jednakże sposoby na zaspokojenie tego pragnienia, znacznie różnią się od drogi pokonywanej przez wybitne osobistości dawnych epok. Kiedyś ludzie wkładali dużo wysiłku w swój sukces, zarówno umysłowego, jak i fizycznego. Niestety ówcześni ludzie upatrują możliwości ekspozycji społecznej głównie w internecie. Pojęcie sukcesu, a co za tym idzie wzoru do naśladowania uległo znacznej ewolucji i to niekoniecznie w dobrym kierunku. Dzisiaj wystarczy wrzucenie do sieci śmiesznego, kompromitującego filmiku i zdobycie przez niego kilku tysięcy polubień i komentarzy
, aby wynieść autora tegoż filmiku na piedestały internetowego królestwa, nadając mu miano „celebryty”. Co najbardziej niepokojące – ludzie na fali zdobywania internetowej popularności są coraz bardziej skłonni do podejmowania ryzykownych zachowań.
Do takiego szaleństwa ówczesnych czasów nawiązuje właśnie film pod tytułem „Nerve”, który trzeba przyznać, trafnie odzwierciedla rzeczywistość współczesnego świata. Być może obraz w nim przedstawiony wydawać się może nazbyt karykaturalny, to jednak z całą pewnością możemy go potraktować jako wizję przyszłości i przestrogę, gdyż obserwując poczynania ludzi, ta wizja, zdaje się być jak najbardziej realna i co więcej ona powoli się sprawdza…
Gra, aplikacja, która decyduje o naszym życiu? Czy brzmi to tak bardzo abstrakcyjne? Nie sądzę.
Inwigilacja w sieci? Na porządku dziennym – w internecie nic nie ginie, sieć kolekcjonuje wszystko
Anonimowość? Czy coś takiego w ogóle jeszcze istnieje? Wymienione wyżej pytania, to tylko niektóre, mogące nasuwać się w czasie seansu.
„Nerve” to film, w reżyserii Henry’ego Joosta i Ariela Schulmana, który swoją premierę miał w 2016r. Powstał na podstawie powieści z 2012 roku, o tym samym tytule. Tytuł nawiązuje do internetowej gry, na której opiera się cała fabuła.
Główną bohaterką jest Vee – zwykła nastolatka, artystycznie utalentowana, lecz nie lubiąca się za bardzo wyróżniać z tłumu. Poznajemy ją w momencie kiedy dostaje wiadomość o przyjęciu na wymarzone studia, jednak brak środków finansowych i dezaprobata ze strony mamy, powodują, że dziewczyna zaczyna się przyzwyczajać do myśli, iż nie uda się jej zrealizować marzenia. Sytuacji przygnębionej dziewczyny nie poprawia odrzucenie ze strony chłopaka, w którym skrycie się podkochuje. Po namowach przyjaciółki Sydney – przebojowej dziewczyny, w której cieniu żyje, Vee pragnie zerwać z łatką szarej myszki stroniącej od ryzyka i podejmuje tajemniczą grę Nerve. Cała idea Nerve polega na tym, by zdobyć jak największą sławę. A można ją uzyskać wykonując zadania, proponowane przez obserwatorów. Ta gra to istny wyścig popularności – im bardziej lekkomyślne i niebezpieczne zadania, tym większa oglądalność, większy podziw ze strony widzów i więcej gotówki wpływa na konto uczestników. To właśnie między innymi możliwość zarobienia szybkich pieniędzy skłoniła dziewczynę do podjęcia ryzyka.
Vee zaczyna od drobnych wyzwań, jest pewna że w każdej chwili może przerwać, sądzi, że pocałowanie nieznajomego chłopaka w barze, notabene innego gracza, nie wpędzi ją w kłopoty. Jednak wykonanie pierwszego, rozpędza całą machinę innych coraz bardziej niebezpiecznych wyzwań, takich o których nastolatka w życiu nie pomyślałaby, że wykona, często przekraczając własne granice. W pewnym momencie sprawy na tyle się komplikują, że nie ma odwrotu, Vee nie może zrezygnować, musi albo wygrać albo… No właśnie? Pozornie niewinna grą wkrótce staje się grą o życie, grą w której jest tylko jedna szansa by przeżyć. Czy Vee ją wykorzysta?
Bardzo dobrze ukazana w filmie jest presja tłumu, to jak łatwo jesteśmy w stanie poddać się presji grupy, powierzyć swój los obcym ludziom. Jak bardzo silna jest potrzeba uznania, często zupełnie przypadkowych osób. Większość obserwatorów Vee to osoby, których ona kompletnie nie zna, to tylko puste nicki. Jednak z czasem przekonuje się jak bardzo jest zniewolona przez, tak na prawdę nieznanych sobie ludzi. Ślepo wykonuje wyzwania jej narzucone, zgarnia coraz więcej pieniędzy, lecz wkrótce uświadamia sobie, że pieniądze to nie wszystko. Jednak, czy nie będzie za późno? Surowe reguły Nerve nie uznają zdrajców. Jak potoczą się losy Vee? Czy uda jej się uwolnić ze zniewalającej gry? Do końca filmu pozostaje to tajemnicą.
„Nerve” to film z gatunku thrillerów, napięcie rośnie z każdym wyzwaniem podejmowanym przez bohaterów – Czy im się uda? Kto będzie w finale? Co ten finał przyniesie? Do ostatniej sekundy nic nie jest jasne, zakończenie pokazuje nam, że wszystko tak na prawdę może się zdarzyć. Akcja toczy się szybko, uczestnicy co chwilę dostają nowe wyzwania, nie ma czasu na nudę.
Z napięciem porównywalnym do tego u graczy, widz czeka na kolejne wyzwanie. Czuje się niczym „gracz- obserwator”, będący w samym środku akcji, niemniej przeżywający wyzwania niż bohaterowie, którzy je wykonują. Dostajemy potężny rollercoaster emocji, a całego nastroju dopełnia idealnie dobrany soundtrack.
Z pewnością na uznanie zasługuje świetnie dobrana obsada, przede wszystkim bohaterowie pierwszoplanowi – Emma Roberts i Dave Franco, którzy bardzo dobrze odnaleźli się w swoich rolach. Stworzyli duet, który z chęcią się ogląda, czuć chemię i nić sympatii między nimi. Oprócz gry głównych bohaterów na pochwałę zasługuje jeszcze Machine Gun Kelly, który fenomenalnie odegrał rolę Ty – czarnego charakteru.
Nie można też pominąć walorów graficznych filmu, który tworzą jego wyjątkowy „wirtualny” klimat – pojawiające się nicki na panoramie miasta, widoki kamery imitujące ekrany telefonów, wyskakujące powiadomienia komentarzy i like’ów – to wszystko sprawia, że widz może jeszcze bardziej utożsamić się z bohaterami, poczuć się niczym gracz.
Film doskonale wpisuje się w realia współczesności, w której świat wirtualny coraz bardziej dominuje nad rzeczywistością, gdzie większość czasu ludzie spędzają z telefonem, czy innym multimedialnym gadżetem w ręce, gdzie cenią bardziej życie online niż offline. Świat, w którym liczba obserwatorów, like’ów definiuje to kim jesteśmy.
Oprócz głównego motywu fabuły – czyli podejmowania udziału, przez nastolatków w często niebezpiecznych wyzwaniach, film bardzo dobrze obrazuje jeszcze inne niepokojące zjawiska współczesnego świata m.in. wszechobecną inwigilację. Internet wie wszystko i internet nie zapomina. Wystarczy jedno zalogowanie, odcisk palca, by dowiedzieć się o danej osobie, nawet jej najbardziej prywatnych, rzekomo niedopuszczonych do opinii publicznej, informacji.
Druga bardzo ważna poruszona kwestia to znieczulica społeczna – ludzie są w stanie zrobić wszystko po to, by oni się czuli dobrze, by byli popularni, nie liczą się z innymi, z tym, że mogą komuś wyrządzić krzywdę. Żyją złudnym poczuciem anonimowości, udają pewnych siebie, a w momencie gdy trzeba zdjąć maskę, ujawnić się, zupełnie tracą hardość. Co się stanie gdy nagle ukryci pod nickiem, zostaną ujawnieni? Reżyser bardzo dobrze zobrazował to, jak wielu ludzi, mając poczucie anonimowości traci hamulce i jest w stanie zrobić wszystko, czując się bezkarnym i nienamierzalnym. Film pokazuje, że ludzie w internecie zamieniają się w bestie, które dla własnej wygody, rozrywki nie cofną się przed niczym. „Poświęcić czyjeś życie dla zabawy? Nie ma sprawy, byle by było widowisko, które można pooglądać, nagrać, udostępnić” – tak właśnie można by przedstawić myślenie większości graczy przedstawionych w filmie. I choć każdy z nich wie, że niektóre wyzwania wiążą się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, to podejmują je. Jednak co się stanie, gdy na prawdę staną w obliczu śmierci i już nie będzie odwrotu?
Pomimo wartkiej akcji i budującego napięcia czuję pewien niedosyt, niektóre wątki, które zapowiadały się na interesujące, zostały potraktowane powierzchownie np. historia związana z bratem Vee. Marginalnie też został przedstawiony przyjaciel głównej bohaterki, który był „mózgiem” zniszczenia destrukcyjnej gry. Pojawiał sie epizodycznie, mimo że dość dużą rolę odegrał w całej historii. Głównie na końcu filmu bohater ten został wyeksponowany, według mnie trochę za mało, lecz może taki był zamysł, by był on jedynie cichym bohaterem, działającym w cieniu innych postaci. Być może w przeciwnym razie mógłby on „przejąć” historię, która jednak miała być pokazana z innej perspektywy.
Ogólny zamysł fabuły uważam za bardzo dobry i potrzebny. Atutem filmu jest niewątpliwie jego wartość edukacyjna, jednak pozbawiona moralizatorstwa. Film pokazuje przebieg gry, zachowania podejmowane przez bohaterów, jednocześnie pozostawiając refleksję widzowi, a ta z pewnością się pojawi. Nikt nie przejdzie obojętnie obok poruszonego problemu. Film szokuje, zaskakuje, porusza.
Komentarz na temat współczesnego świata, ostrzeżenie – tym właśnie jest „Nerve”, który moim zdaniem nie tylko powinni zobaczyć nastolatkowie, lecz także rodzice, na których właśnie spoczywa odpowiedzialność za swoje dzieci i często od ich reakcji zależy dalszy ich los.