Blind Side (2009)

Nie od dziś wiadomo, że najciekawsze scenariusze tworzy życie. Nawet wielka wyobraźnia twórców nie może się równać z tym, co może przejść zwykły, przeciętny człowiek.
Filmy, nad którymi wisi szyld: „Oparty na prawdziwej historii”, zawsze przyciągają sporą uwagę. Oczywiście, gdy taki napis widać na zwiastunie horroru, to, co rozsądniejszy kinoman zorientuje się, że to zwykły chwyt marketingowy (czasami z jakimś ziarnem prawdy). Jeżeli chodzi o dramaty, to bezpodstawne dawanie takiego opisu nie ma sensu.
Jak Amerykanie zabierają się za kręcenie historii tego typu, to bardzo często eksploatowanym tematem jest człowiek odrzucony przez społeczeństwo, bądź po prostu odsunięty na bok, którego losem nie interesuje się praktycznie nikt. A jeżeli dodatkowo bohater jest czarny, to nie sposób zahaczyć o problem rasizmu.
”Blind Side” opowiada historię Michaela Ohera – czarnoskórego chłopca, którego przygarnia bogata rodzina Tuohy. Michael jest pokaźnej postury, więc to, że przyjęto go do liceum, zawdzięcza głównie swoim parametrom. Ma grać w szkolnej drużynie futbolowej. Wkrótce będzie musiał stanąć przed wyborem college’u, a ofert będzie bez liku. Czy rodzina Tuohy słusznie naprowadzi Michaela na wybór odpowiedniej szkoły?
Wpierw chciałbym dokładniej przedstawić postać Michaela Ohera. Michael jest wręcz wyrzutkiem społeczeństwa. Mama ćpunka porzuciła go, gdy był mały, a jego ojciec rzucił się z mostu. Jest zupełnie sam. Nie ma do kogo pójść po pomoc. Ledwo dostaje się do szkoły. Cechuje go małomówność. Michael poza tym jest dość łagodny i wrażliwy. Nie prosi nikogo o pomoc.
Odegranie tego bohatera z pewnością wymagało trochę charyzmy i pasji, a już o umiejętnościach nie wspomnę. Ten ciężar wziął na siebie Quinton Aaron – aktor, który w zasadzie dopiero zaczyna swoją karierę. Niestety w filmie to widać. No i jego gra to taka, że się tak wyrażę, średniawa. Bohater został wykreowany bez emocji, w żaden sposób nie oddziałuje na widza (no przynajmniej na mnie).
Inaczej sprawa ma się z Sandrą Bullock. To już jest aktorka po przejściach. Tych lepszych i tych gorszych. Rolę w „Blind Side” może zaliczyć do tych lepszych. Szczerze to całkiem do twarzy jej w blond włosach. A zagrała dobrze, a nawet bardzo dobrze. A jej postać również nie należała do tych łatwiejszych do odegrania. W sumie to po prostu poradziła sobie. Może nie wzorcowo, ale i tak jest to całkiem wysoki poziom.
Cieszę się, że nie muszę ganić „Blind Side” za muzykę. Myślałem, że będzie ona robiła taką wzruszającą otoczkę, żeby ludzie bardziej się wzruszali, a tu niespodzianka. Na pewno nie ma grania na uczuciach. Jednak w ogóle cały soundtrack jakoś przez cały film jest w cieniu. Mimo wszystko, kiedy muzyka daje o sobie znać, to nie sposób ocenić jej negatywnie.
Nie ma co pisać o dziedzinach technicznych – ani montaż, ani dźwięk nie grają w filmie dużej roli.
„Blind Side” dostał dwie nominacje do Oscara w kategoriach: najlepszy film i najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Raczej nie ma co się łudzić o statuetkę najlepszego filmu. Jeżeli chodzi o drugą nominację, to na pewno jakieś szanse są, zwłaszcza, że Bullock ma już na koncie Złotego Globa za rolę Leigh Anne Tuohy. Ale pewniakiem Sandra czuć się nie może.
Po obejrzeniu filmu Hancocka nasunął się mi się wniosek (może nie jakiś znowu odkrywczy), że ludzie potrzebują takiego obrazu jak „Blind Side”. Widok osoby, która przygarnia pod swój dach innego człowieka, napawa optymizmem i daje nadzieję, że zwykła ludzka dobroć i uprzejmość będą górować nad materializmem i nienawiścią.
Ocena: 7/10
Tytuł oryginalny: Blind Side
Reżyseria: John Lee Hancock
Scenariusz: John Lee Hancock
Zdjęcia: Alar Kivilo
Muzyka: Carter Burwell
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Sportowy
Data premiery (Świat): 17.11.2009
Data premiery (Polska): nieznana
Czas trwania: 128 minut
Obsada: Sandra Bullock, Quinton Baron, Tim McGraw, Kathy Bates, Lily Collins, Jae Head, Ray McKinnon