Poznasz przystojnego bruneta / You Will Meet a Tall Dark Stranger (2001)

Kilka słów o niczym
Niektóre filmy są nieśmiertelne. Ponadczasowe dzieła, którymi zachwycają się kolejne pokolenia, wbrew pozorom zdarzają się X muzie dość często. Niestety bywa też, że jakaś produkcja, choć świetna i wywołująca wiele dyskusji, po czasie niknie w kinowej zawierusze. Zdarza się tez, że o filmie zapomina się natychmiast po pojawieniu się napisów końcowych. Taka kinematograficzna amnezja zdarzyła mi się po obejrzeniu „Poznasz przystojnego bruneta”, kolejnego „europejskiego” filmu Woody’ego Allena, którego akcja ponownie rozgrywa się w Londynie (wcześniej reżyser odwiedził stolicę Anglii przy okazji Wszystko gra z 2005 r.).
Właściwie Allen sam idealnie podsumował swój najnowszy obraz, umieszczając przy jego końcu pointę narratora: Czas zakończyć naszą małą, hałaśliwą opowieść o niczym. Co prawda nie zgadzam się, aby historia charakteryzowała się przesadną ilością decybeli, ale odniosłam wrażenie, że zdecydowanie była o niczym. Teoretycznie każdy z bohaterów do czegoś dąży: Sally chce otworzyć własną galerię sztuki, Roy-niespełniony pisarz, który od czasu debiutu nie napisał nic przyzwoitego-marzy o powtórzeniu sukcesu swojej pierwszej książki, Helen… Właściwie trudno powiedzieć, czego chce Helen. Chyba odzyskania życiowej równowagi i szczęście, ale czy nie wszyscy właśnie tego szukają? Jest jeszcze Alfie, którego obecności na ekranie nie potrafię sobie racjonalnie wytłumaczyć. Być może ktoś pomyślał, że obsadzenie Athony’ego Hopkinsa w roli mężczyzny, który przeżywa nieco spóźniony kryzys wieku średniego z jego typowymi objawami (nagła obsesja na punkcie własnego wyglądu, nowy, sportowy samochód i trophy wife). Niestety, ja nie potrafiłam dostrzec nic zabawnego w scenach z jego udziałem, bo za każdym razem, gdy patrzyła na swoją nowo nabytą żonę miałam wrażenie, że zaraz oznajmi, iż chciałby zjeść jej wątrobę z fasolką i popić dobrym chianti.
Obsadowo „Poznasz przystojnego bruneta” jest świetne, ale cóż z tego, skoro żadne z dużych nazwisk (Naomi Watts, Josh Brolin, Antonio Banderas czy wspomniany już Anthony Hopkins) nie miało okazji się wykazać, bo ich bohaterowie sprawiają wrażenie skreślonych od niechcenia, na kolanie w przerwie pomiędzy jednym a drugim klarnetowym utworem. Nie oznacza to, że są to postaci napisane źle, po prostu brak im ekranowego czasu, aby mogły ewoluować, a widz miał okazję poznać je lepiej. Scenariusz jest dziwnie skonstruowany, bez wyraźnego punktu kulminacyjnego, z urwanym zakończeniem. Największy potencjał miała historia Roy’a, pozostawiona sama sobie w newralgicznym momencie, od którego można by poprowadzić nową historię i zamienić ją w niezłą komedię pomyłek.
Biorąc pod uwagę nic-nie-dzianie-się w „Poznasz przystojnego bruneta” można by pomyśleć, że film jest nudny. Absolutnie nie: ogląda się go całkiem przyjemnie, momentami bywa zabawny, niestety jest przy tym bardzo przeciętny. Idealny do jednorazowego obejrzenia i natychmiastowego zapomnienia.
Tytuł oryginalny: You Will Meet a Tall Dark Stranger
Reżyseria: Woody Allen
Scenariusz: Woody Allen
Zdjęcia: Vilmos Zsigmond
Muzyka: –
Produkcja: USA/Hiszpania
Gatunek: Komedia romantyczna, Dramat
Data premiery (Świat): 11.03.2001
Data premiery (Polska): 15.05.2011
Czas trwania: 98 minut
Obsada: Anthony Hopkins, Naomi Watts, Antonio Banderas, Freida Pinto, Josh Brolin, Gemma Jones