Teksańska masakra piłą mechaniczną 2 / Texas Chainsaw Massacre II, The (1986)

Pomimo olbrzymiego rozgłosu pierwszej części „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, jej reżyser, Tobe Hooper, wcale nie podpalił się swym sukcesem i nie rozpoczął momentalnie prac nad kontynuacją. Ta oczywiście powstała, jednak fani pierwszego filmu musieli czekać na nią aż dwanaście lat. Czy tak długa przerwa była dobra dla tej serii? Już śpieszę z odpowiedzią…
Trwające nieprzerwanie śledztwo związane z masakrą na teksańskich pustkowiach po 13 latach w końcu zostaje zamknięte. Niestety łańcuch zbrodni urwał się momentalnie i tym samym policja była bezradna w poszukiwaniu domniemanych kanibali. Jednak terror się nie skończył, wciąż ginęli ludzie, a blady strach padał niemal na każdą osobę wjeżdżającą do tego stanu. To właśnie te tajemnicze zniknięcia nie dawały spokoju szeryfowi Enrightowi, który jako jedyny na własną rękę nieprzerwanie prowadził śledztwo. Niespodziewanie w poszukiwaniu szaleńców przychodzi z pomocą stróżowi prawa młoda prezenterka radiowa – Vantia Brock, która przypadkowo nagrywa atak Leatherface’a i jego brata na dwóch turystów. Jak nietrudno się domyślić, przez swoje zaangażowanie w schwytanie sprawców to właśnie ona staje się kolejną ofiarą zwyrodnialca z piłą mechaniczną…
Po tak spektakularnym debiucie, jaki zaliczył pan Hooper, oczekiwania związane z sequelem „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” były ogromne. Jak tylko reżyser ogłosił swoje plany rozpoczęcia prac nad kontynuacją, fani kina grozy dosłownie oszaleli z radości. Przecież każdy miał na uwadze kolejne osiągnięcia tego twórcy, który od 1974 roku co rusz raczył miłośników krwawych opowieści znakomitymi pozycjami, wśród których największym uznaniem cieszyły się „Zjedzeni żywcem” (1977), „Miasteczko Salem” (1979), „Duch” (1982) i „Siła witalna” (1985). Czy więc ktoś taki, jak Hooper mógł zawieść przy kontynuacji swojego najbardziej rozpoznawalnego dzieła?
Cóż, czasami bywa tak, że nawet sam mistrz może zaliczyć potknięcie w najmniej oczekiwanym momencie. Niestety takim potknięciem bez jakiegokolwiek koloryzowania jest kontynuacja dzieła z 1974 roku. „Teksańska masakra piłą mechaniczną 2” to bez wątpienia jeden z gorszych filmów w karierze Hoopera i ogólnie najsłabsza część z tej serii. Oczywiście nie jest to jakiś gniot straszliwy, jednak z klasą jedynki nie może się równać. Co więc zawiodło i gdzie tkwi problem?
Według mnie wpadka rozpoczęła się zanim jeszcze padł pierwszy klaps na planie zdjęciowym. Nietrudno się domyślić w tym momencie, że sęk tkwi w scenariuszu, który wydaje się być pisany „na kolanie”. To, że mamy tu do czynienia z mało porywającą fabułą, jakoś za bardzo mnie nie dziwi, wszak i jedynka w tym elemencie nie rzucała na kolana. Problem w tym, że film z 1974 roku w tym aspekcie bronił się jako pionier nowego nurtu w horrorze, co już nie mogło się powieść przy pracy nad sequelem. Co gorsza, Hooper w kontynuacji postanowił pójść z zupełnie innym kierunku i zamiast pełnokrwistego obrazu grozy zrealizował czarną komedię… Dlaczego tak zrobił? Czym się kierował? Wydaje mi się, że jedynym racjonalnym wytłumaczeniem takiego obrotu spraw jest ukłon w stronę twórczości ojca gatunku gore Herschella Gordona Lewisa. Powiem szczerze, że podczas seansu nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że Hooper robi wszystko, aby część druga była hołdem złożonym artyście, którego, jak sam wielokrotnie podkreślał, cenił najbardziej. I jakby nie patrzeć, „Teksańska masakra piłą mechaniczną 2” fabularnie do złudzenia przypomina „Two Thousand Maniacs!” z roku 1964, za reżyserię którego odpowiadał właśnie H.G. Lewis. Choć w porównaniu do części pierwszej, sequel jest znacznie bardziej brutalny, to jednak przemoc, podobnie jak w przypadku filmu Lewisa, ustępuje miejsca grotesce i czarnemu humorowi. Niestety kiedy jeszcze na pewne elementy „Dwóch tysięcy maniaków” patrzeć można z przymrużeniem oka, tak już w przypadku tego obrazu zwyczajnie zrobić się tego nie da, gdyż stoi on za niezwykle mroczną częścią pierwszą, którą w końcu miał kontynuować, a nie stać się jej parodią…
Jak już wspomniałem, część druga jest znacznie bardziej krwawa, ale przemoc starannie maskuje tu gruba warstwa humoru, który niestety na najwyższym poziomie nie stoi. Do tego wszystkiego dochodzą katastrofalne dialogi, brak spójności pomiędzy kolejnymi wątkami, infantylność głównych bohaterów, ich wyraźne przerysowanie i ogólnie słabe aktorstwo. Za nic nie porwała mnie też muzyka, która podobnie jak większość elementów tego dzieła, zwyczajnie zawodzi. Powiem szczerze, że teraz gdy patrzę na poszczególne nazwiska osób odpowiedzialnych za realizację tego obrazu, to naprawdę jestem w szoku, że całość prezentuje się tak słabo. Obronną ręką wyszli jedynie Tom Savini, jedna z ikon świata grozy, w tym filmie odpowiedzialny za efekty specjalne i Dennis Hooper, człowiek legenda, który swoją aktorską karierę zaczynał w 1954 roku. Ten drugi oczywiście w tym filmie nie zaliczył występu życia, ale na tle pozostałych aktorów wypada naprawdę przyzwoicie.
„Teksańska masakra piłą mechaniczną 2” to niestety obraz nieudany, żeby nie powiedzieć bardzo słaby. Tobe Hooper postanowił coś zmienić i na nieszczęście widzów zrobił bardzo źle. Oczywiście w pewnych elementach widać poprawę (znacznie lepsze zdjęcia, niezwykle ciekawa lokalizacja – ruiny parku rozrywki, więcej krwawych scen), ale wpływ na to miał, przede wszystkim, znacznie wyższy budżet, jakim dysponowali twórcy. Chyba najwięcej zastrzeżeń można mieć do samego scenariusza, który raczy nas historią tak płytką i jednocześnie głupią, że za nic nie można zaangażować się bardziej w seans. Pojawiają się jakieś wątki z kosmosu, w rozwiązaniu których widzowie musieli sięgać do materiałów prasowych, gdyż w filmie nie było o nich żadnych wzmianek (tu rządzi bez dwóch zdań wątek brata bliźniaka autostopowicza z pierwszej części, który 13 lat wcześniej przebywał w Wietnamie). Całość dobija kiepskiej jakości humor, który w wielu miejscach jest po prostu kretyński…
Czy warto więc sięgnąć po ten tytuł? Z pewnością w kontekście odświeżenia sobie całej serii wypada, jednak patrząc na to, że pomiędzy poszczególnymi częściami nie ma praktycznie żadnych cech wspólnych, oczywiście poza Leatherfacem (wyjątek stanowi część 1 i 2 jednak są one zrealizowane na dwa tak różne sposoby, że więcej je dzieli niż łączy) seans dwójki spokojnie można sobie darować. Strasznie szkoda takiego obrotu spraw i doprawdy nie rozumiem tego, że Tobe Hooper hołd panu Lewisowi musiał złożyć akurat realizując sequel swojego najlepszego dzieła. Stało się przez to tak, jak się stało i nic już tego nie zmieni. Dlatego proponuję po raz „enty” sięgnąć po jedynkę, niż tracić czas na choć jeden seans części drugiej…
Ocena: 4/10
Tytuł oryginalny: Texas Chainsaw Massacre II, The
Reżyseria: Tobe Hooper
Scenariusz: L.M. Kit Carson
Zdjęcia: Richard Kooris
Muzyka: Danny Elfman, Tobe Hooper, Jerry Lambert
Produkcja: USA
Gatunek: Horror
Data premiery (Świat): 22.08.1986
Czas trwania: 100 minut
Obsada: Kinky Friedman, Lou Perryman, Kirk Sisco, Harlan Jordan, Ken Evert, Bill Johnson, Bill Moseley, Jim Siedow, Caroline Williams, Dennis Hopper