Turistas (2006)

Można się przestraszyć
Najnowsze dzieło Johna Stockwella (reżyser m.in. „Błękitnej fali”) wystraszyło mnie zanim dotarłam do kina na jego polską premierę. Preferuję filmy obyczajowe, a krwawe jatki fascynują mnie wyłącznie w wykonaniu takich mistrzów stylu, jak Tarantino czy Rodriguez. Niskobudżetowe produkcje, które epatują widza ludzkimi wnętrznościami i hektolitrami czerwonej farby, uważam za stratę czasu. Anglojęzyczne recenzje „Turistas” utwierdziły mnie w sceptycznym nastawieniu do tego obrazu. Film jednak okazał się straszny w pozytywnym, w przypadku dreszczowców, znaczeniu tego słowa. Nie tak kiepski, w każdym razie, jak większość opinii na jego temat.
Losy kilkorga młodych turystów (trojga Amerykanów, dwóch Anglików i Australijki) splata wypadek autobusu, którym przemierzają wschodnie wybrzeże Brazylii. Z katastrofy wszyscy wychodzą cało, ale zostają skazani na kilkudniowy pobyt w sennej wiosce w środku dżungli – do czasu, aż przyjedzie po nich następny autobus. Młodzi ludzie szybko uznają swoje kłopoty za zrządzenie opatrzności. W poszukiwaniu baru trafiają bowiem na istny raj dla anglosaskiego turysty – słoneczną plażę, na której atrakcyjne kelnerki w bikini serwują egzotyczne drinki, z głośników sączą się latynoskie rytmy, a życzliwi tubylcy oferują tani nocleg. Po szampańskiej nocy bohaterowie odkrywają, że zostali odurzeni i ograbieni ze wszystkiego, włącznie z dokumentami. To jednak dopiero początek czekających ich koszmarów.
Fabuła znana od czasów „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”. Pierwsza scena filmu sugeruje, że bohaterom grozi poćwiartowanie, a co najmniej wypatroszenie. Nietrudno zatem się domyślić, że dalej wypadki potoczą się podobnie jak „Wolf Creek” czy w okrytym niesławą „Hostel”. I rzeczywiście, „Turistas” nie zaskakuje świeżymi pomysłami. Rozczaruje jednak wielbicieli porno-gore, tym samym trafiając w gusta amatorów nieco bardziej finezyjnych filmów grozy. Reklamowany jako horror „Turistas” jest bowiem, w gruncie rzeczy, całkiem sprawnie zrealizowanym thrillerem. Makabryczna przygoda, która spotkała bohaterów, mogłaby zdarzyć się naprawdę. Widza nie straszą pająki-mutanty czy psychopaci odcinający kończyny, z szaf nie wypadają trupy, podłogi nie skrzypią złowieszczo. Niemal każdy kadr wypełniają malownicze krajobrazy brazylijskiej dżungli. To nie drastyczne sceny, lecz atmosfera grozy sprawia, że film trzyma w napięciu. Jedyna krwawa sekwencja nie ma żadnych znamion wyrafinowanego sadyzmu, ani nie jest dosadnie naturalistyczna. Jest raczej realistyczna i właśnie jej prawdopodobieństwo przeraża bardziej, niż choćby scena, w której Hannibal Lecter karmi swą ofiarę jej własnym mózgiem – co jest wyłącznie obrzydliwe. Niestety, dramaturgia obrazu Stockwella opada w jego kulminacyjnym momencie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że scenarzyście (Michael Ross) zabrakło pomysłu na zakończenie tej historii, a ponieważ film pełnometrażowy trwa zwykle co najmniej półtorej godziny, sceny ucieczki bohaterów przed grożącym im niebezpieczeństwem sztucznie wydłużono. Przez około dwadzieścia minut obserwujemy raz ścigających, raz ściganych. Rzecz dzieje się nocą, w ulewnym deszczu, a następnie w ciemności podwodnych jaskiń, więc nie sposób połapać się kto jest kim. Zamiast grozy, wieje nudą, i tylko dla kilku efektownych zdjęć w jaskiniach warto nie odrywać wzroku od ekranu. Wybawienie dla ocalałej garstki turystów przychodzi deus ex machina, po czym niemal natychmiast następują napisy końcowe. Początkowo zaintrygowany akcją widz, pozostaje z pytaniem o sensowność jej rozwiązania.
Mimo skromnego – jak na hollywoodzkie standardy – budżetu (dziesięć milionów dolarów), od strony technicznej „Turistas” wypada zupełnie przyzwoicie. Poziom aktorstwa jest przeciętny, ale nie burzy przyjemności oglądania filmu. Postaci turystów dają się lubić, choć nie można ich uznać za interesujące. Ich los obchodzi widza mniej niż czyhające na nich niebezpieczeństwo, ale to niewątpliwie słabość scenariusza, a nie warsztatu odtwórców głównych ról (Melissa George, Josh Duhamel i Olivia Wilde). Na uwagę zasługuje wizualna strona dzieła Johna Stockwella. Film w całości zrealizowano w Brazylii, z wykorzystaniem naturalnych plenerów – wspaniałego lasu tropikalnego, podwodnych jaskiń, rajskiej plaży nad Atlantykiem. Fakt, że udało się stworzyć i umiejętnie eskalować nastrój grozy w tym na pozór nieszkodliwym otoczeniu, jest godny uznania. W „Turistas” zabrakło budującej atmosferę muzyki, ale udźwiękowienie jest na tyle dobre, by widz w multipleksie miał wrażenie, że znajduje się w środku ekranowych wydarzeń.
„Turistas” odróżnia od innych tego typu produkcji polityczny wydźwięk. Pobudką bohatera stojącego po stronie ekranowego zła okazuje się chęć wymierzenia sprawiedliwości chciwym gringos, którzy wyzyskują jego rodaków. Uprawiany proceder uważa wręcz za szlachetny, bo – jak się wyraził – niejednemu „małemu brasileiro może ocalić życie”. Można dyskutować, czy nieco sztuczne (bo nie wynikające z akcji, ani nie znajdujące swych dalszych konsekwencji) wprowadzenie tego motywu ma jakiekolwiek znaczenie dla treści filmu. Z całą pewnością nie podnosi jego wartości – czyni go co najwyżej nieco bardziej kontrowersyjnym. Trudno doszukiwać się głębi w obrazie Stockwella, ale gdyby ktoś pragnął to uczynić, to warto zwrócić uwagę raczej na fakt, że historia, która przydarzyła się bohaterom „Turistas”, to nie opowieść rodem z sennego koszmaru czy wyrafinowanych fantazji sadysty. Podobne wypadki mogą stać się udziałem każdego z nas i nie trzeba w tym celu wyruszać na egzotyczną wycieczkę do Brazylii. Los bohaterów filmu nie różni się znacząco od tego, jaki spotkał ofiary słynnej afery „łowców skór” w łódzkim pogotowiu. Ale w odróżnieniu od bezbronnych pacjentów, anglosaskich turystów mogła ocalić odrobina zdrowego rozsądku i ostrożności, które tak łatwo stracić w beztroskiej kompanii, podczas wakacyjnej zabawy na słonecznej plaży.
Ocena: 3/10
Tytuł oryginalny: Turistas
Reżyseria: John Stockwell
Scenariusz: Michael Ross
Zdjęcia: Enrique Chediak
Muzyka: Paul Haslinger
Produkcja: USA
Gatunek: Horror
Data premiery (Świat): 01.12.2006
Data premiery (Polska): 30.03.2007
Czas trwania: 96 minut
Obsada: Melissa George, Josh Duhamel, Olivia Wilde, Agles Steib