Zdarzenie / The Happening (2008)

M. Night Shyamalan po premierze „Szóstego zmysłu” i „Niezniszczalnego” stał się w opinii sporej rzeszy ludzi reżyserem, który zawsze kończy filmy porażającym twistem. Przez co jego następny film – „Znaki” został przyjęty mniej ciepło. Końcówka nie odwracała wszystkiego co do tej pory widzieliśmy do góry nogami. W kolejnym filmie -„Osada” spora część ludzi zupełnie niepotrzebnie dopatrywała się miażdżącego zakończenia, którego moim zdaniem tam nie było (reżyser bowiem za szybko zdradził pewną tajemnicę), zamiast większą uwagę przywiązać do rewelacyjnego klimatu, który został tam wytworzony. Niestety, o ile „Szósty zmysł” był rewelacyjny, a trzy wspomniane wyżej następne filmy trzymały bardzo dobry poziom, tak później było już o wiele gorzej. Najpierw – „Kobieta w błękitnej wodzie”, która przyjęta była wprost tragicznie, a po niej opisywane w recenzji „Zdarzenie” – okropny potworek w reżyserskiej karierze Hindusa.
Zaczyna się obiecująco. Oto w Central Parku jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszyscy ludzie zamierają, by po chwili z niewyjaśnionych przyczyn popełnić samobójstwo. Następnie mamy jeszcze efektowniejszą scenę, kiedy to do fali tajemniczych samobójstw dochodzi na budowie. Tamtejsi pracownicy spadają z rusztowań. Potem jest już tylko gorzej. Zarządzona zostaje ewakuacja, rząd podejrzewa, że za tajemnicze zgony odpowiadają terroryści (w wyniku skali wypadków zmienia jednak szybko zdanie),ludzie próbują wszelkimi sposobami uciec jak najdalej przed zupełnie nieznanym zagrożeniem. My towarzyszymy biologowi Elliotowi, jego żonie Almie, przyjacielowi biologa Julianowi i jego małej córeczce Jess. Uciekając pociągiem zostają wysadzeni w Pensylwanii, kolejarze bowiem tracą kontakt, jak to mówią w filmie – „ze wszystkimi”. Dalej główni bohaterowie muszą radzić sobie sami.
Pomysł na film był rewelacyjny i dawał pole do stworzenia ogromnego poczucia zagrożenia. Nieznane „coś” atakuje ludzi, sprawiając, że kompletnie tracą nad sobą panowanie i zaczynają popełniać samobójstwa. Jakby tego było mało, zaraza zaczyna atakować coraz mniejsze grupy ludzi. Niestety Shyamalankompletnie nie wykorzystał potencjału leżącego w materiale wyjściowym. Główni bohaterowie dosyć szybko orientują się jak przenoszona jest „choroba”. Reżyser nie dał też większego pola do własnych interpretacji pochodzenia zarazy. Bardzo szybko zostaje ono ujawniona.
Największą bolączką filmu jest jednak bez wątpienia scenariusz. Jest tak strasznie głupi, że momentami aż trudno traktować ten film poważnie. Czasami „Zdarzeniu” bliżej do komedii niż do horroru. Dialogi są sztuczne, często po prostu idiotyczne, a w dodatku aktorzy muszą je wypowiadać nierzadko w zupełnie nieadekwatnych do nich miejscach. Gdy bohaterowie dochodzą do domu, w którym znajdują się groźnie nastawieni goście, biolog na dowód tego, że jest całkowicie normalny zaczyna śpiewać jakąś durną, country piosenkę! Sporo jest także nielogicznych wypowiedzi, jak ta, gdy na usprawiedliwienie się przed nocującą głównych bohaterów starszą panią Elliot tekstem raczy nas tekstem: „Pani nie rozumie. Jestem nauczycielem”. A ja sobie tak myślę, co ma jedno zdanie do drugiego? Czy fakt, iż jest biologiem sprawia, że jest bardziej wiarygodny – tego nie wiem. Jednak i tak największą „perełką” filmu jest dialog o pani farmaceutce. Alma przyznaje się w pewnym momencie mężowi jak to spotkała się z pewnym facetem po pracy. Ten reaguje na to tylko głupią miną, by w momencie, gdy widz już zapomniał o wyznaniu żony wyskoczyć ni stąd ni zowąd z tekstem o pięknej pani farmaceutce, od której kupił syrop, mimo iż nie miał w ogóle kaszlu. Po chwili przyznaje się, że był to żart. Nie wiem jak Shyamalan mógł napisać tak sztuczne, nierealne, nieważne dla akcji i żałosne dialogi.
„Zdarzenie” serwuje nam także całą masę idiotycznych scen, które wzbudzają uśmiech politowania. Nie wiem bowiem, czy inaczej można traktować gadanie do kwiatka, czy osiągającą szczyt szczytów ucieczkę przed… wiatrem! Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, u Shyamalana wiatr można usłyszeć odpowiednio wcześnie, by móc przed nim uciec. Ucieczka jest możliwa, ponieważ wiatr zmierza ku człowiekowi w postaci niewidzialnej, zbliżającej się do niego ściany. Wielkie brawa za pomysłowość!
Szkoda też, biorąc pod uwagę, iż jest to po części horror, że film straszy zaledwie dwa razy. Widać, że Shyamalan chciał przestraszyć widza, a nie miał pomysłu jak. Stąd też wstawiona zupełnie na siłę stara babcia, na którą napotykają się główni bohaterowie. Ma ona w filmie tylko jedno zadanie – wzbudzać przerażenie. Zamiast wsadzać niepotrzebne postaci, Shyamalan mógł się postarać chociaż o wytworzenie napięcia, którego w filmie kompletnie zabrakło.
Aktorstwo w „Zdarzeniu” stoi na podobnym poziomie, co scenariusz. Deschanel jest ładna, więc ogląda się ją bezboleśnie, ale beztalencie z niej okropne. Cała jej gra opiera się jedynie na robieniu dziwnych i głupich min. Wahlbergowi beznadziejne aktorstwo można po części wybaczyć. Wypływa ono bowiem przede wszystkim z kretyńskiego scenariusza. Widać, że kompletnie nie ma pojęcia jak odegrać większość scen ze wspomnianym już oderwanym kompletnie od akcji tekście o syropie, czy gadaniem do roślinki na czele. Sporo dialogów z powodu swojej głupoty są wprost niemożliwe do porządnego zagrania. Z tego też powodu przez prawie cały film jesteśmy raczeni ze strony Wahlberga sztucznymi i żałosnymi grymasami twarzy. Aktor często wygląda tak, jakby chciał krzyknąć: „Co ja do cholery gadam?”.
Nad tworem Shyamalana można by się jeszcze długo pastwić, ale wystarczy stwierdzić, że „Zdarzenie” to film tylko i wyłącznie dla zagorzałych fanów Shyamalana. Reszta seans może sobie spokojnie odpuścić, bo i tak niczego ciekawego nie straci. Hindus zrobił film pełen dziur logicznych, niewiarygodnie debilnych dialogów i żałosnych scen. Z fatalnie dobraną muzyką i papierowymi postaciami drugoplanowymi. Na koniec natomiast umieścił natrętne, moralizatorskie przesłanie, swoją nachalnością przypominające choćby to z „Pojutrza” Emmericha.
Naprawdę wielka szkoda, że zostaliśmy uraczeni czymś tak słabym, bo Shyamalan już nie raz pokazał, że ma talent i potrafi kręcić wielkie filmy. Mam nadzieję, że „Zdarzenie” to tylko wpadka przy pracy. Mam też nadzieję, że to ostatnia taka wpadka.
Tytuł oryginalny: The Happening
Reżyseria: M. Night Shyamalan
Scenariusz: M. Night Shyamalan
Zdjęcia: Tak Fujimoto
Muzyka: James Newton Howard
Produkcja: Indie , USA
Gatunek: Thriller , Horror
Data premiery (Świat): 11.06.2008
Data premiery (Polska): 13.06.2008
Czas trwania: 90 minut
Obsada: Mark Wahlberg, Zooey Deschanel, John Leguizamo, Ashlyn Sanchez, Betty Buckley