Zjednoczone stany miłości (2015)

Jak myślimy miłość to myślimy wielka, jedyna, romantyczna i do końca życia albo i dłużej. Jak oglądamy „Zjednoczone Stany miłości” to myślimy ulotna, coś jest, a później tego nie ma, wszystko szybko się zmienia.
Tomasz Wasilewski opowiada historie czterech kobiet żyjących w jednym bezbarwnym bloku. Żyjących symultanicznie, co jako fakt jest oczywiste, ale jako fenomen niemożliwe do wyobrażenia. Oglądając parę fragmentów z życia bohaterek uderza nas równoległość życia, które jest przeżywane w czterech różnych mieszkaniach w tym samym czasie. Pomimo tego, że jest to okres ustrojowej transformacji, przełom 89/90 r., wyjście z komunizmu i wejście w dobę kapitalizmu – nie przynosi on zadowalających wewnętrznych rewolucji. Jedna z bohaterek, wprawdzie dostała jeansy od męża, który pracuje w RFN, a druga otworzyła wypożyczalnię kaset VHS z filmami dla dorosłych, ale wydarzenia te nie zaspokajają ich potrzeb samorealizacji.
Iza (Magdalene Cielecka) jest dyrektorką szkoły zakochaną w ojcu jednej z uczennic (Andrzej Chyra), który nie chce, aby ich związek stał się jawny. Agata (Julia Kijowska) żyje z mężem i nastoletnią córką, ale jeśli widzimy ją w jakimś sensie poruszoną, to jedynie w obecności młodego księdza. Zbliżającą się do emerytury Renatę (Dorota Kolak) do życia pobudza Marzena (Marta Nieradkiewicz), instruktorka fitness i nauczycielka tańca.
Wasilewski w jednym z wywiadów podkreślał, że lubi bohaterów na granicy. „Kiedy człowiek stoi na przepaścią, jest bezbronny, wtedy można naprawdę głęboko sięgnąć, jest wtedy szansa, że dotknę najistotniejszych, najbardziej prawdziwych rzeczy w człowieku, dlatego decyduję się na opowiadanie o ludziach złamanych (…) Lubię bohaterów, którzy są nad przepaścią, żeby widz zdecydował, czy oni skoczą, czy ich wciągnie”.
Bohaterowie są spokojni, milczący, dramatycznie bezradni na pierwszy rzut oka. Ale gdy kamera przygląda się im bliżej, coś się jednak dzieje. Nie odczuwamy ich bezsilności jako czegoś bezwzględnie nieuniknionego. Mają swoje mikro momenty podwyższonego ciśnienia krwi. I to te intymne, mało krzykliwe, ale uczuciowe sceny są niejako motorem akcji.
Reżyserowi dostawało się w recenzjach za osadzenie filmu u schyłku komunizmu i „nieeskplooatowanie przaśności PRL-u”. Zdarza się jednak tak, że te wydarzenia zewnętrzne, polityczne, mają mniejszy wpływ na życie jednostki niż chcieliby twórcy wielkich historycznych narracji. Gdyby dla bohaterów zmiana ustrojowa była równie gorącym tematem, jakim była dla prasy czy polityków tamtego okresu, wówczas przeoczenie PRL-owskiej wyrazistości byłoby niewybaczalne. W tym wypadku wierzę reżyserowi, że to, co wyprowadził na pierwszy plan, było w centrum zainteresowań kobiet, o których opowiada. Czy każdy film osadzony w 2001 r. powinien krytycznie odnosić się do zamachu na World Trade Center? Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień, jak głosi maksyma. Są tacy, którzy o zmianach ustrojowych czy World Trade Center nie myślą.
„Zjednoczone stany miłości” nie opowiada o żarliwej miłości zakochanych, przygląda się raczej miłości w jej skromnych odcieniach. Tu nikt za nikogo życia nie oddaje, za ostatnie pieniądze niczego nie kupuje, ani nie ślubuje. Jeśli bohaterki doświadczają gdzieś tytułowych stanów miłości, to w takich miejscach, jak klatka schodowa, gabinet lekarski, kościół. Renata na wspomnianych schodach się przewraca, Iza podczas wizyty u znajomego lekarza prosi o pomoc w walce z chorobą, a Agata na mszy pilnie słucha. Łączy ich to, że są potrzebujące, podatne na zranienie i przez to otwarte na dobrego i złego początki.
Tytuł oryginalny: Zjednoczone stany miłości / Ask Birlesik Devletleri
Reżyseria: Tomasz Wasilewski
Scenariusz: Tomasz Wasilewski
Zdjęcia: Oleg Mutu
Muzyka: –
Produkcja: Polska / Szwecja
Gatunek: Dramat
Data premiery (Świat): 19.02.2016
Data premiery (Polska): 19.02.2016
Czas trwania: 104 minuty
Obsada: Julia Kijowska, Dorota Kolak, Magdalena Cielecka, Marta Nieradkiewicz, Andrzej Chyra i inni