Baby są jakieś inne (2011)

„Bo mama to nie jest to samo co tata” – tą/tę piosenkę nucą bohaterowie najnowszego filmu Marka Koterskiego najnowszego. Tym samym potwierdzają tezę, że te baby jakieś inne są, bo są po prostu inne, po prostu…
We wstępie, zabawiłem się troszkę składnią Marka Koterskiego, ale od razu zaznaczam, że daleko mi do mistrza! Który jak sam mówi, zrobił antyfilm o dwóch facetach jadących samochodem i rozmawiających o babach. Pucio i Adaś, bo to o nich mowa, przemierzają fordem focusem, pewnej nocy Polskę, prowadząc wyjątkowy dialog (literacki majstersztyk) o kobietach, czy jak wolą niektórzy, o babach.
Scenariusz filmu jest fantastyczny, który po tym, jak film zrobi wielką furorę w kinach, zostanie szybko zaadaptowany na sztukę teatralną, a o jej tekst będą się biły wszystkie teatry. Każdy aktor będzie chciał zagrać jedną z głównych ról, widzowie natomiast będą gonili na spektakl tłumami, tak jak niegdyś na „Testosteron” Andrzeja Saramonowicza. Z tym, że sztuka Andrzeja Saramonowicza po sukcesie teatralnym odniosła doskonały wynik w kinie. Z babami, będzie odwrotnie. Po genialnym przyjęciu przez widownie kinową, będzie hitem w wielu teatrach.
Aktorstwo, to kolejny element inscenizacji filmowej w której Marek Koterski jest mistrzem! To on zadzwonił kilka lat temu do Adama Woronowicza i nagrał mu się na sekretarkę, mówiąc: „Chciałbym, żeby Pan przeczytał scenariusz mojego nowego filmu…”. Kilkanaście dni temu w programie „Niedziela z…” w TVP Kultura Marek Koterski wyjawił, że nie chodzi on do kina dla reżyserów, tylko „na aktorów”, to oni są według niego najważniejsi. Ja robię na odwrót, chodzę na reżyserów, którzy umieją wykrzesać wiele z aktorów. Praca jaką wykonał z Adamem Woronowiczem i Robertem Więckiewiczem, Pan „reżyser”, zaowocowała na ekranie rolami światowej klasy. Mimo iż, to Adam Woronowicz kreuje postać Miauczyńskiego, to obaj bohaterowie składają się na postać, która występuje w każdym filmie Koterskiego. Woronowicz, wyciszony, bardziej spokojny, trzymający kierownicę, więc bardziej ograniczony, jednak posługujący się świetnie mimiką twarzy. Więckiewicz, pasażer, ekspresyjny, gestykulujący, niesamowicie naśladujący baby.
Marek Koterski, wiele razy podkreślał, że mimo iż jest reżyserem filmowym, nie czuje się zbyt dobrze w przenoszeniu słowa pisanego na ekran filmowy i nie zna się kompletnie na technicznych aspektach, które w dzisiejszym świecie są jednymi z najważniejszych. W tym celu zaprosił do pracy autora zdjęć do filmu „Plac Waszyngtona”, wybitnego polskiego operatora filmowego Jerzego Zielińskiego. Zdjęcia Pana Jerzego, mimo tego iż akcja filmu prawie w stu procentach dzieje się w samochodzie, który stoi w łódzkim studiu, a wokół ma zielone ściany, tzw. greenbox są na znakomitym poziomie.
Greenbox to technika, o którą się bardzo bałem. Na co dzień możemy zaobserwować jak nieudolnie wykorzystywana jest w serialu „Świat według Kiepskich”, gdzie każda scena, która nie jest w mieszkaniu głównych bohaterów jest realizowana na zielonym tle. Wygląda to wyjątkowo sztucznie i koszmarnie. W filmie Koterskiego, wykorzystana została doskonale. Płynnie zsynchronizowane nocne ulice, mosty z samochodem, doskonały montaż to coś wyjątkowego w polskim kinie – rewolucja technologiczna.
A teraz dygresja, teraz… Sceny jazdy mogłyby być świetnie wykorzystywane w kampanii politycznej, przez niejakiego Cezarego Grabarczyka, ministra infrastruktury, albowiem przez dziewięćdziesiąt minut drogi, samochód jedzie płynnie i nie trafia na żadną dziurę. Tak sobie pomyślałem w czasie seansu, że może rzecz nie dzieje się w Polsce, a może w Niemczech… Ale nie! Tam nie ma takich ładnych bab jak u nas.
To wcale nie jest tak, że Marek Koterski śmieje się tylko i wyłącznie z bab. Poprzez kobiety, groteskowo buduje rolę facetów, pokazując ich w krzywym zwierciadle, zwłaszcza w drugiej połowie filmu. Z komedii robi się gorzki dramat o nas, facetach.
Według mnie film należy zobaczyć dwa razy… Rano i wieczorem! A to dlaczego? Wieczorem, kiedy sala jest pełna i reaguje na każdy wulgaryzm, zajadając popcorn i ciesząc się głupio z kawałków, które już zna, albowiem obejrzała wcześniej zwiastuny. Krótko mówiąc odbiera film płytko. Oraz rano, kiedy nie ma ludzi na sali, w wyciszeniu, skupieniu, które pomoże nam dostrzec wyjątkowe przesłanie tego filmu. Bo z „Babami…” jest jak z innymi filmami Koterskiego. Są one dla każdego, jednak każdy dostrzega w nich coś innego… Jedni komedię z dobrymi tekstami, drudzy wyjątkowe dzieło!
Film jest niesamowicie odważny i po tekstach, określających feministki jako kobiety niedoj…ne fizycznie i psychicznie, czy mówiąc, o tym, że baby chciałyby zostać księżmi (czy też księdzami), wiele osób, może wyjść z kina… A więc ostrzegam wszystkich tych, którzy zaliczają się do grona feministek, księży, osób wyjątkowo religijnych oraz panów, nazywanych przez Koterskiego schabami! Albowiem, może tej grupie osób film nie przypaść do gustu. Więc jeśli nie należysz do tej grupy to ruszaj śmiało do kina! Nie zawiedziesz się…
Ocena: 8/10
Tytuł oryginalny: Baby są jakieś inne
Reżyseria: Marek Koterski
Scenariusz: Adam Miauczyński
Zdjęcia: Jerzy Zieliński
Muzyka: Fryderyk Chopin
Produkcja: Polska
Gatunek: Komediodramat
Data premiery (Świat): 14.10.2011
Data premiery (Polska): 14.10.2011
Czas trwania: 90 minut
Obsada: Robert Więckiewicz, Adam Woronowicz, Małgorzata Bogdańska, Michał Koterski.