Przyjaciel gangstera / Tais-toi! / Shut Up! (2003)

Jak płakać, to tylko ze śmiechu! Takie hasło od zawsze przyświecało francuskiej komedii i pomimo upływu wielu lat nadal jest aktualne. Tak najprościej można podsumować wkład w europejską kinematografię francuskich filmów z „królem uśmiechu” Luisem de Funèsem. Kto nie słyszał o przygodach przesympatycznego żandarma, albo o „kłopotach” w miejskiej restauracji? Każdy szanujący się kinoman bez problemu wymieni większość tytułów filmowych z tym genialnym aktorem. W raz z jego śmiercią umarła cząstka Europy, która swego czasu kreowała nasze kino za oceanem. Dzięki swoim wspaniałym rolom de Funès stał się symbolem komedii na całym świecie, a jego filmy pomimo upływu lat wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością.
Jednak czas wciąż leci do przodu, ktoś umiera i ktoś się rodzi. Starzy wciąż zastępowani są nowymi, wcale nie gorszymi aktorami, którzy swoją grą podtrzymują tradycje ojców. Jeżeli idzie o francuską komedię, mowa tu oczywiście o Gérardzie Depardieu i Jeanie Reno. Depardieu znany jest między innymi z takich filmów jak „Asterix i Obelix”, „Plotka”, „Vidocq”, „RRRrrrr”, natomiast Reno zagrał w obrazach „Leon zawodowiec”, „Wasabi”, „Goście w Ameryce”, czy „Aniołowie apokalipsy”. Pomimo, iż ich ulubionym gatunkiem nie jest komedia, to jednak świetnie potrafią się odnaleźć w zabawnych rolach, czego najlepszym przykładem jest obraz „Przyjaciel gangstera”. Film ten to przede wszystkim niesamowicie zagmatwana komedia pomyłek, ale i nie brakuje w nim brawurowych scen walki i samochodowych pościgów. Jest to pozycja zarówno dla miłośników wesołych opowieści, jak i tych, którzy lubią obrazy gangsterskie z lekkim przymrużeniem oka.
Bohaterami tej opowieści są dwaj gangsterzy, Quentin (Gérard Depardieu) i Ruby (Jean Reno). Nie są oni zespołem, po prostu los sprawił, że obaj spotkali się w więziennej celi i już na zawsze ich drogi wzajemnie się skrzyżowały. Quentin jest laikiem w przestępczym świecie i wszystko, co robi, jest tak amatorskie, że nawet najgłupszy policjant potrafiłby wpaść na jego ślad. Na samym początku filmu dokonuje napadu na bank, który okazał się kantorem. Kiedy zrozpaczeni i przestraszeni pracownicy nieszczęsnego kantoru chcieli mu oddać pieniądze, ten ich nie przyjął, ponieważ były w obcej walucie. Ale gdy dowiedział się, że nie napadł na bank tylko na kantor, postanowił, iż weźmie ze sobą łup, o ile mu go tam od razu wymienią – niestety wszystkie Euro wykupili japońscy turyści… Quentin tak łatwo jednak się nie poddał. Przeprosił obu panów za zamieszanie i poprosił o podanie adresu jakiegoś banku… Co było, zanim dotarł pod wskazany adres, już każdy chyba się domyśla. Wydaje mi się, że ta akcja dokładnie portretuje poziom intelektualny Quentina! Ruby to natomiast wyrachowany zabójca, który nie waha się pociągnąć za spust. Wszystkie swoje akcje dokładnie planuje i nie zostawia za sobą żadnych śladów. Ale i jemu powinęła się w końcu noga. Pomimo iż policja nie miała wystarczających dowodów na to, aby go oskarżyć o napad, Ruby został na pewien czas wtrącony do więzienia. Tam właśnie poznał Quentina. Ten drugi, ze względu na swoje „agresywne” zachowanie, ciągle zmieniał „więzienne pokoje”. Kiedy trafił do celi Rubiego, po raz pierwszy nie zwrócił mu on uwagi, że za dużo gada. A dlaczego? Rubi nie odzywał się do nikogo, popadł w depresję po tym, jak dowiedział się, iż jego dziewczyna została zamordowana przez jego byłego kolegę po fachu. Ale to grobowe milczenie było tylko związane z planowaniem ucieczki z więzienia i pomszczenia ukochanej kobiety. Jednak nawet najlepszy plan nie ma szans powodzenia, kiedy na karku siedzi ci głupkowaty więzienny kolega. Czy uda im się uciec i czy Rubi pomści ukochaną, przekonajcie się już sami.
Muszę przyznać, że nieczęsto można obejrzeć tak zabawną komedię. Po prostu na tym filmie widz zaczyna się śmiać na samym początku i kończy długo po zakończeniu seansu. Duży wpływ ma na to doskonała gra aktorska obu panów. Mistrzostwo świata! W kilku momentach musiałem stopować film, bo aż dusiłem się ze śmiechu, a akcji z „pięknymi końskimi oczami” nie zapomnę do końca życia. To po prostu trzeba zobaczyć. Wszyscy ci, którzy lubią dobrą zabawę, powinni powrócić do tego filmu. Naprawdę warto go obejrzeć. Obraz ten przekonał mnie, że komediowe kino francuskie nie straciło nic ze swojej świetności. Widać nawet pewien rozwój, który pozwala na to, iż filmy z tego państwa całkiem śmiało mogą konkurować z amerykańskimi produkcjami z tego gatunku.
Ocena: 8/10
Tytuł oryginalny: Tais-toi
Reżyseria: Francis Veber
Scenariusz: Francis Veber, Serge Frydman
Zdjęcia: Luciano Tovoli
Muzyka: Marco Prince
Produkcja: Francja
Gatunek: Komedia
Data premiery (świat): 22.10.2003
Data premiery (Polska): 27.08.2004
Czas trwania: 85 minut
Obsada: Gérard Depardieu, Jean Reno, Richard Berry, André Dussollier, Jean-Pierre Malo, Jean-Michel Noirey, Laurent Gamelon, Aurélien Recoing, Vincent Moscato, Ticky Holgado, Michel Aumont, Leonor Varela